poniedziałek, 9 grudnia 2013

Ostatnie dwa dni szaleństwa w Laponii

Przepraszam , że tak pomału. Dziś ostatni post z cyklu "Wycieczka do Laponii".
Później , wracam do tematyki bloga, bo aż sama się stęskniłam :)
Na ile oczywiście mi czas pozwoli, a dla Was szykuję małą niespodziankę z okazji mojego małego święta , które zbliża się wielkimi krokami.
Ale o tym innym razem :)

Dzień 6.

Jak pamiętacie noc spędziliśmy u Marka , jakkolwiek to brzmi :D

Z atrakcji dnia 6 

Husky :)
Byliśmy na farmie Huskych , których było jednynie 270...






Jechaliśmy na saniach, ciągnących przez te psy.
Uprzedzając niektóre komentarze, te psy to lubią, są do tego stworzone.
Wolą zimno od ciepła.
Muszą biegać, muszą ciągnąć sanie by ćwiczyć mięśnie.
Kurcze , nie mam zdjęcia z samej jazdy "psim zaprzęgiem "

Zwiedzaliśmy też Hotel Pyha i jego okolice
w których spotkaliśmy 2 przystojnych panów



























Wieczorem wybraliśmy się na wycieczkę w rakietach śnieżnych,
kurczę im bliżej wyjazdu tym bardziej chłonęłam Laponię i tym mniej zdjęć :(




























Widoczek po drodze, słabo widac ale to wielka skała w lesie, z której cudnie "skapują" delikatne a jednocześnie wielkie lodowe sople,niczym kryształy.



























Potem były kolejne gokarty na lodzie. 
Tutaj już od początku robiłam zdjęcia, nawet na potwora nie wsiadłam
:)



























Nasza ostatnia noc, spędzona w cudownym klimatycznym domku.


































Jak już wspomniałam 2 ostatnie dni mają bardzo mało zdjęć.
Ostatni dzień spędziliśmy na kupowaniu pamiątek i zapamiętaniu wszystkiego co się da w głowie i w sercu z tej cudownej wycieczki.
Następnie samolot z Rovaniemi do Helsinek, z Helsinek do Warszawy i z Warszawy pociąg do Krakowa.
Gdzie z dworca odebrał mnie mąż. Było cudnie, ale za M. bardzo tęskniłam :(



Z tego miejsca chciałam bardzo podziękować Justynce i Markowi.
Justynce za pomysł, że mogę być zainteresowana, a Markowi za akceptację pomysłu i ugoszczenie nas w swojej małej-wielkiej chatce.
Za bycie tłumaczem i przewodnikiem po tej pięknej , mroźnej krainie.
Za możliwość zwiedzenia kawałka innego od zwykłej polski,pięknego świata.

Jeśli którejś z Was relacja się podobała, chociaż wiem że idealna nie była.
W końcu to blog kosmetyczny a nie turystyczny i nie mam doświadczenia w relacjach z wycieczek, bo i wielkiego pola do popisu w tym temacie nie mam.

Jeśli byłaby zainteresowana wycieczką do Laponii
serdecznie zapraszam na stronę Marka

www.nordtravel.pl

Bardzo profesjonalne podejście, bardzo miły i ciepły człowiek.
No, i mówi po polsku :)

Zapraszam też oczywiście na rynek do Krakowa.
Na stoisko "miasto zaprzyjaźnione" - gdzie możecie dowiedzieć się więcej o Laponii, albo po prostu wypić ze mną kawę :)



8 komentarzy:

  1. bardzo mi się podobała Twoja relacja i nabrałam ochoty na podróż ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. może mi się uda wyrwać w tym tygodniu na jarmark to wpadam na kawkę :D i jeszcze mi poopowiadasz

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo nie lubię zimy, ale w Laponii chyba bym ją polubiła :) nic nie piszesz jakie kosmetyki sobie przywieziesz z Laponii ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale pięknie, cudowna sprawa! Wciąż zazdroszczę takiej cudownej wycieczki :)

    (coraz-mniej, mam nowy nick)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz ☺
♥ dajecie mi siłę by pisać dla Was dalej

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Łączna liczba wyświetleń