środa, 28 stycznia 2015

A w tym roku CHCEM ...

Rok temu powstała wish lista - KLIK - krótka, owszem ale przynajmniej
zrealizowałam ją w całości :)
W tym roku też taką robię, nie jest to tylko kosmetyczna lista ale taka ogólna i również zamierzam realizować ją krok po kroczku.
Jeśli macie coś z niej i się u Was nie sprawdziło dawajcie znać w komentarzu :)
 jak się sprawdziło też proszę :)


Świece Yankee Candle

Ano świece, świece bo jeszcze nie miałam.
Mam sporo wosków i trochę samplerów (ostatnio przerzuciłam się właśnie na samplery ) a świecy jeszcze nie! 
Pewnie dlatego, że są cóż ... drogie :)


Świece Bath Body Works

Znów świece.. cóż ja poradzę jak lubię gdy mi ładnie w pokoju pachnie :) Żeby nie było,że wydaję kase tylko na kosmetyki :P
Słyszałam , że świece BBW bardzo intensywnie pachną , nawet lepiej od YC. 
No cóż, mam nadzieję że w tym roku się przekonam.


Pędzle Hakuro

Wstyd. 
Na razie dorobiłam się tylko jednego :P 
H51 i go uwielbiam <3
Mam ochotę na więcej


Kompaktowa Tangle Teezer
Mam wersję klasyczną, ale boję się zbyt często nosić ją w torebce z obawy o wygięcie ząbków.
Kompaktowa byłaby idealna.




Perfumy Hugo Boss Nuit

No jasne , że mam swoje ulubione , jedyne i niepowtarzalne perfumy jakimi są Amor Amor od Cacharel. Jednak jaka kobieta nie lubi zmieniać zapachów :D
Zauroczył mnie ostatnio Nuit właśnie i CHCĘ go mieć na swojej toaletce :)
Po prostu...



Kosmetyki marki MakeUp Revolution 

Paletki cieni, paletki róży, róże wypiekane... no prawie wszystko chce :D
Na razie mam paletkę róży Spice&Sugar i ją uwielbiam.
Cóż,chcę więcej :)




Frezarka do paznokci

Zbieram się i zbieram do zakupu tego cuda, chociaż nie jest takie drogie zawsze mam ważniejsze wydatki.
Jednak wiem,że warto i w tym roku już na pewno ją kupie!


Nowy telefon
a konkretnie Sony Xperia Z/Z1/Z2

No z tym będzie najgorzej,abonament w grę nie wchodzi, tylko zakup za gotówkę.
Alee tak bym chciała ^^























Tym najdroższym akcentem zamknę może już tą listę.. trzeba mierzyć siły na zamiary zamiast obiecywać sobie złote góry , których i tak nie zrealizuję :D
Chociaż lustrzanka nie powiem by się jeszcze przydała...ale szaaa :)


Przy okazji proszę o kontakt


załapałaś się kochana , na So Elixir :)




niedziela, 25 stycznia 2015

Moja skóra go jednak lubi :)

Co lubi moja skóra? 
Skóra mojego ciała, bardzo lubi peelingi. 
Takie mocno ścierające i najlepiej bez parafiny.
Takie,żebym czuła , że ścieram martwy naskórek a nie ,że się łaskocze :)
I żeby jeszcze ładnie pachniały... i troszkę nawilżały.
Na prawdę nie wiele do szczęścia potrzebuje moja skóra...


Kiedy w moje łapki wpadł peeling Ekoa
podeszłam do niego bardzo sceptycznie.


Wiadomo, wszelakie olejki i masła w kosmetykach są raczej pożądane. Ja jednak miałam niezbyt miłe doświadczenia i wrażenie mega tłustej skóry po użyciu takiego peelingu na ciele.
Z Imbirowym czarem na początku też było podobnie.


Nałożenie go na mokrą skórę nie było dobrym pomysłem,gdyż efekt ścierania był wtedy bardzo nijaki.
Na skórze lekko wilgotnej lub suchej spisał się już idealnie. Czuję , że się ścieram :)



Jednak po umyciu zostało uczucie tłustej skóry.
Tak,autentycznie tłustej pokrytej full warstwą maślano-olejową,która...
w ogóle mi nie przeszkadzała :)
Idealnie nawilżył skórę , efekt nawilżenia utrzymuje się u mnie do kolejnego dnia wieczorem.
Owszem jest to uczucie tłustości,ale o dziwo dość miłe, w niczym nie przeszkadzające, wręcz miło być natłuszczonym, nawilżonym od stóp do głów bez użycia balsamu.

Do tego ten zapach, który towarzyszy mi w trakcie kąpieli a także przy zasypianiu.
Dość ciepły , cytrusowo-imbirowy na prawdę ciekawy :)

Chyba zacznę od nowa przygodę z peelingami z zawartością maseł i olejków, bo przestały mi najwyraźniej przeszkadzać.
Chociaż to pewnie kwestia zimy-jesieni kiedy moja skóra naprawdę potrzebuje nawilżenia..






piątek, 16 stycznia 2015

Bananowy budyń dla włosów

Jak tylko dowiedziałam  się , że wyszyły nowe litrowe maski Kallos od razu wiedziałam , że trzy z nich musza być moje.
Blueberry,  Chocolate i Banana.


Na pierwszy ogień w łazience wylądował banan <3




Uwielbiam wszystko co bananowe, koktaile, soki, żelki <3, jogurty,lody ... wszystko poza
samymi świeżymi bananami. 



Zjeść , zjem ale nie przepadam :)
maski się nie je , ale i tak ją kupiłam

Bananowa Maska Kallos
Wzmacniająca włosy maska z kompleksem multiwitaminowym


Bananowa maska zamknięta w dużym litrowym plastykowym słoju. Średnio wygodna w aplikacji ze względu na duże opakowanie bez żadnej pompki czy czegoś. Ciężko mokrymi łapami złapać słój i użyć. Kwestia przyzwyczajenia, teraz nauczona doświadczeniem, przed myciem włosów ją odkręcam i czeka na swoją kolej :)


Maska cudnie pachnie <3 zapach idealnie kojarzy mi się z żelkami, piankami bananowymi.



Maska pachnie od otwarcia słoika po całą aplikację.Niestety zapach nie trzyma się włosów, a szkoda :(
Konsystencje ma dość typową dla kallosowych masek, bardziej jak gęsta odżywka niż zbita maska.


Nie obciąża moich włosów, nie podrażnia skalpu, nie powoduje łupieżu, nie przyspiesza przetłuszczania. Ba, nawet mam wrażenie że dłużej pozostają świeże.

Przyjemnie się ją aplikuje. Maska wygładza włosy, zdecydowanie ułatwia rozczesywanie. 
Włosy po jej użyciu są miękkie ,gładkie i przyjemnie sypkie . Do tego ten zapach i cena w stosunku do pojemności 
(12zł za 1litr!). 
Polubiłyśmy się, zdecydowanie :)







poniedziałek, 12 stycznia 2015

Czarne, eukaliptusowe oczyszczanie :)

Jak czarne to wiadomo co :D Ano , że mydło :) Korzystając z dnia darmowej dostawy pokupowałam różne rzeczy, w tym czarne mydło Najel w sklepie Grota Bryza.Poprzedniego czarnuszka porwała mi mama, zarażona ode mnie miłością do tych specyfików :)

Jak wiecie już, czarne mydło jest moją podstawą przy oczyszczaniu twarzy, stosowałam już różne o większości z nich możecie poczytać na moim blogu. Mydło Najel kupiłam tylko dlatego, że jest czarne i że go jeszcze nie miałam.

No to lecimy :)
Najel
Savon Noir D'alep
Black Aleppo Soap



Klasyczne dla czarnuszków opakowanie,plastykowy zakręcany słoik mieszczący 180g mydełka.


Konsystencja idealna - jak dla czarnego mydła oczywiście.
Wystarczy jak w przypadku innych czarnych mydeł, nie wielka ilość do dogłębnego oczyszczenia twarzy. Pamiętać należy też o tym , by nie wkładać do słoika mokrych,wilgotnych rąk.


Zapach eukaliptusa, dość mocny co mi zupełnie nie przeszkadza, czuć zaraz po otwarciu wieczka a także podczas używania i chwilę po spłukaniu.
Dodam , że mam skórę mieszaną. Tłustą w strefie T i suchą na policzkach :)
Mydło sprawuje się u mnie wyśmienicie. To znaczy po pierwsze jest super wydajne. Tak wygląda po miesiącu używania. Używam tylko na twarz,czasem na plecy co dziennie lub co drugi dzień.
Cudownie oczyszcza skórę, jest mój ulubiony efekt "skrzypienia".
Wyraźnie oczyszcza pory, wygładza buzie.
Pozostawia ją lekko napiętą,czystą i wygładzoną.A do tego przyjemnie odświeżoną dzięki zapachowi eukaliptusa.
Kosztuje nie wiele bo 25zł za te 180g.

Polecam :)




środa, 7 stycznia 2015

Moje kosmetyczne odkrycia minionego roku :) + coś dla Was

Uff, ale mnie nie było :)
Najpierw brak czasu, potem święta i przygotowania a co za tym idzie jeszcze mniej czasu. Potem sylwester , który spędziłam mega rodzinnie - z rodzicami i mężem  -  górach, w naszym domku wysoko na polanie w lesie. Z dala od cywilizacji i zasięgu. Było super , biało, biało i biało :)
Ekipa sylwestrowa mała, bo nikt się nie odważył jechać do naszej bacówki zimą.
Brak prądu - ewentualnie troszkę agregata, oświetlanie świeczkami, ocieplanie piecem i brak bieżącej wody zimą odstraszają , cóż.

Żałujcie :)

Jako, że pierwszy tydzień Nowego Roku już minął, składam Wam spóźnione życzenia aby był jeszcze lepszy od poprzedniego :)

Jak już znalazłam trochę czasu okazało się , że mój telefon ( no nie mam znów aparatu) nie podoła robieniem zdjęć wieczorem - dopiero o 18 jestem w domu po pracy :(
a po 18 to już takie zdjęcia mi wychodzą , że na bloga nie nadają się kompletnie.

Dziś wyszły trochę lepsze, to lecę z ulubieńcami.
Z kosmetykami i kosmetycznymi produktami z którymi na dobre zaprzyjaźniłam się w minionym roku.

Zacznę od kolorówki




Revlon Colorstay , wszyscy go chyba znają ja też już dawno o nim słyszałam ale pierwsze buteleczki
trafiły do mnie w tym roku. Skusiłam się na dwa kolory 150 i 180, używam na większe wyjścia. Fenomenalne krycie bez efektu maski bardzo się u mnie spisał.

BB Cream Missha mój pierwszy azjatycki BB Cream, idealny do stosowania na co dzień. To już moje kolejne opakowanie, uwielbiam <3

Baza Artdeco.. ah baza wypróbowałam większość baz pod cienie dostępnych na rynku, baza Artdeco sprawdziła się u mnie najlepiej.
Cienie tej samej firmy, dostałam i się zakochałam :) fajna , satynowa konsystencja i dobre krycie, bardzo się polubiliśmy.
Kolejne cienie jakie odkryłam w tym roku i już Wam o nich pisałam to Maybelline Color Tatto, piękne i intensywne kolory,kremowa konsystencja i zaskoczenie , że cienie w kremie mogą tak długo wytrzymać na powiece w nie naruszonym stanie.
Znów cienie tym razem L'oreal Infallible, o ciekawej konsystencji, również o nich pisałam
kolekcja cieni MCT i LI od tamtej notki powiększyła mi się o kilka kolorów a w planach mam następne.
I ostatnim hitem 2014 z kolorówki jest pierwszy kosmetyk MakeUp Revolution jaki miałam przyjemność zakupić - paletka róży Sugar&Spice. Pierwszy ale raczej nie ostatni, gdyż te róże są super. Za nie wielką cenę - 30zł dostajemy paletkę zawierającą 8 róży. Bardzo dobra trwałość,pigmentacja i śliczne kolory. Jak doczekam dnia kiedy wracając z pracy będzie dobre oświetlenie zrobię o niej osobny post  bo na to zasługuje.

Kolej na pielęgnacje


O tych kosmetykach już Wam pisałam, są to
Mydła w piance Bath Body Works, absolutny HICIOR jak dla mnie jestem im wierna od kiedy je poznałam :) w zapasie mam chyba z 10 różnych zapachów i co zamówienie , zamawiam kolejne. Nawet zaraziła miłością do nich moją mamę :) Pierwszą przygodę z mydłem w piance miałam już w 2013 roku , ale to w 2014 zaczęłam poznawać więcej kosmetyków tej firmy i się w nich kompletnie zakochiwać. Żele też bardzo przypadły mi do gustu, są bardzo gęste co za tym idzie cholernie wydajne, cudnie pachną i dobrze się pienią.
Bardzo je lubię za świetne zapachy, które utrzymują się w czasie aplikacji i kilkadziesiąt minut po niej .Pisałam o nich np tu czy tu.

Kolejnym produktem pielęgnacyjnym , którego wiernie się trzymam jest oczyszczająca pasta firmy Ziaja, nie będę się rozpisywała, pełna recenzja jest tutaj.
Dalej mamy coś do włosów czyli Unikatowy Olejek Odżywczy  Loreal Professionel, który stosuję na końcówki, to moja druga buteleczka i 2 w zapasie. Jedna starczyła mi na ponad pół roku ;)

Ze zdjęcia uciekli i wpadli do następnego

























Czarne mydło, nawet nie to konkretne a nie mal każde :) nie wyobrażam sobie już teraz oczyszczania twarzy bez czarnego mydła. Testuje każde , które mi wpadnie w oko podczas innych zakupów. Na zdjęciu czarne mydło firmy Najel, które ostatnio używam. Spodziewajcie się niebawem recenzji.
I już nie do końca kosmetyk a raczej akcesorium , słynna szczotka Tangle Teezer.
Kiedyś kupiłam na ebay podróbkę , która całkiem nieźle się u mnie sprawdziła, postanowiłam więc jakieś pół roku temu zainwestować w oryginał. Nie żałuję ani złotówki, nie wiem już co znaczy mieć problem z rozczesywaniem włosów.

Skoro już przeszliśmy do nie do końca kosmetyków czas na Yankee Candle.


Któż ich nie zna :)
Uwielbiam te woski <3 cudnie pachną , każdy znajdzie jakiś zapach dla siebie. Ostatnio nawet bardziej od wosków pokochałam te małe świeczuszki - samplery , i tak sobie chomikuję... żeby nie było , że mam same kosmetyczne zapasy :) nie dawno zamówiłam kilka małych świec w szkle, na próbę jak przyjdą to zobaczymy czy też fajne :)

I na koniec zapachy, które w minionym roku podbiły mój nos.

Pierwszy z lewej to woda toaletowa od Bath Body Works Midnight Pomegranate... trwałość w porównaniu z mgiełkami tej firmy bardzo dobra... przez ten zapach mam ochotę na więcej :)
Kolejne to wielkie zaskoczenie dla mnie wody perfumowane od Yves Rocher. Sama byłam zdziwiona, że aż tak mi się spodobały , że zaczęłam robić "zapasy", gdyż na stałe jestem wierna raczej perfumom z tzw "wyższej półki". Ale jak widać Yves Rocher też ma coś fajnego z zapachów do zaproponowania. Mój nos , więc polubił się z Vanille Noire oraz pokochał (mąż również) So Elixir w wersji edp.

Kosmetyki i akcesoria kosmetyczne pokazane w tym poście podbiły moje serducho w roku 2014, zanosi się na to , że będę im wierna również w nowym roku. 
Nie znaczy to , że nie będę szukać kolejnych ulubieńców :)

A Wy ? Macie jakiś szczególnych ulubieńców minionego roku?


Grudzień był miesiącem prezentów, był Mikołaj później moje urodziny, następnie Wigilia i prezenty pod choinką.
Styczeń w prezenty nie obfituje ale mam coś dla jednej z Was
Moje najulubieńsze perfumy z Yves Rocher , mianowicie 
So Elixir edp 50ml

Co zrobić żeby je zdobyć?
Wystarczy być obserwatorem bloga i poza zwykłym komentarzem zostawić swojego meila.
Mozna też zamieścić u siebie na blogu banerek :)

Zapraszam












Łączna liczba wyświetleń