Czas i na moją relacje ze spotkania z koleżankami po fachu, które odbyło się tydzień temu w Krakowie. Piszę dopiero teraz bo na tydzień wypadłam z obiegu i nie mogłam porobić sensownych zdjęć.
Otóż czasy pandemiczne nieźle dały nam się we znaki, ale w końcu udało się spotkać. Normalnie, w restauracji na przepysznym obiedzie. Wybraliśmy restauracje Trzy Kaczki, która znajduje się w Krakowie na Ruczaju.
Dawno nie pisałam nic o świecach. Jak jesteście ze mną dłużej, to zapewne pamiętacie mój szał dotyczący świec zapachowych. Dwa, trzy lata temu paliłam bardzo duże ilości świec, miałam na nie osobna szafę! 🤦
Od kiedy przeprowadziłam się do domu , jakoś mój szał się skończył i przerzuciłam się na lampę katalityczną . Teraz po świece zapachowe sięgam tylko raz na jakiś czas i z większą rozwagą wybieram co będę palić.
Hejka, jak wiecie, bo było już kilka wpisów z tym związanych na blogu lub instagramie, dwa lata temu kupiliśmy z mężem dom. Byl to w fajnym stanie ,piętrowy dom z dużym ogrodem przy samym lesie 40km od Krakowa. Niedawno minęły dwa lata od kiedy tu mieszkamy a rok od kiedy skończyliśmy remont. Co chwilę coś wymyślam, co poprawić, co dokupić, żeby było lepiej, ładniej , przytulniej. Ostatnio wybrałam sobie dwa dywany winylowe. Jeden do domu a drugi na taras.
Pierwszy bucik w mojej kolekcji. Taki malutki, bo to miniatura , którą dostałam do zakupów na Notino. Kolejny raz więc powtórzę, że nie ma nic lepszego i bardziej zachęcającego do kolejnych zakupów niż prezent do zamówienia. Czy to w postaci próbki czy miniatury zapachu. Testy w perfumerii to jedno, ale to tylko dzięki miniaturom, próbkom czy odlewkom jestem w stanie na 100% stwierdzić czy dany zapach do mnie pasuje. Na tyle by kupić go w postaci flakonu. Pomijając oczywiście zakupy totalnie w ciemno, po samym czytaniu nut zapachowych 🤦.
Druga moja pozycja od pani Britney to Midnight. Kolejny słodziak w kolekcji. Już nie tak ulepny ale wciąż idealny na chłodne pory roku.
W powietrzu czuć już jesień. O ile będzie słoneczna , złota i bez deszczu to nie mam nic przeciwko.
Jak już zauważyliście , bardzo lubię plakaty z Poster Store. Kilka razy w roku robię tam zamówienia i wymieniam obrazy w swoich ramach. Przy pierwszym zamówieniu myślałam najdłużej , bo musiałam zastanowić się jak to wszystko poukładać na ścianach. Później już było trochę łatwiej bo wymieniałam tylko plakaty w gotowych ramowych kompozycjach. Trochę łatwiej, nie znaczy , że raz dwa robię zamówienie. Wybór obrazów jest przeogromny, dzięki temu każdy znajdzie coś dla siebie ale i wybór plakatów trochę trwa.
Pierwsza Britney w mojej kolekcji, wywąchana na kuzynce, wiedziałam że w końcu będzie moja. Mam ją od zeszłego roku i towarzyszyła mi trochę minionej zimny, która była zaskakująco długa.
