niedziela, 30 czerwca 2013

Czerwcowe denko i wyniki

W czerwcu pomimo tego jak bardzo był to dla mnie zakręcony miesiąc,udało mi się wykończyć kilka kosmetyków.Część z nich na siłę,żeby jak najmniej było przenoszenia kosmetyków do mieszkania mojego męża.Od jutra zabieramy się za remont więc może być znów ciężko z moim dostępem do internetu,ale się postaram raz na czas coś do Was skrobnąć i poodwiedzać Wasze blogi,bo w tym mam nie małe zaległości.

Co w tym miesiącu sięgnęło dna?

-Maska do włosów Balea kokos i kwiat Tiary- zdecydowanie bardziej podeszła mi odżywka tej firmy
-Balea żel pod prysznic - ślicznie pachniał, pisałam już o nich na pewno wybiorę się po zapasy tych żeli,jak tylko skończymy się remontować i mój M nie wywali mnie ze swojego domu jak przytaszczę swoje zapasy kosmetyczne ;-) tu 



-Peeling do ciała Tołpa,w końcu udało mi się go wykończyć , po przekroczeniu opakowania zaczął mnie strasznie męczyć tu
-Fennel scrub lody truskawkowe, jeden z fajniejszych produktów tej firmy, nie pierwszy w mojej kolekcji i na pewno nie ostatni TU
-Maseczka dr belter'a nie wielka ale wydajna :) tu
-
  -ulubiona odżywka Balei kokos i kwiat tiary <3 tu
-Bingo spa szampon borowinowy tu



-Balea sól do stóp, szału nie zrobiła niestety 


-Maska do włosów Balea figa i perła,jeszcze nie doczekała się recenzji z brak czasu,ale nadrobię. No niestety jak dla mnie znów odżywka z tej samej linii lepsza od maski
-Peeling/scrub którego nie lubię TU
-Jeden z ulubionych taniutkich szamponów Bingo Spa zakupiony na dziale kosmetycznym w TESCO - jest też jajeczny i z zieloną herbatą :) 2,49zł za 500ml






Jak widać nie jest tego za wiele,ale zawsze ciut mniej.
No i to na co czekacie czyli wyniki rozdania
Nagrodę zgarnia


Gratulację
proszę o meila 
kosmetyczneszalenstwo@interia.pl
z danymi adresowymi
do środy, paczkę postaram się wysłać w nadchodzącym lub kolejnym tygodniu - kosmetyki mam u rodziców i nie wiem kiedy u nich będę.
Pozdrawiam ! 

piątek, 28 czerwca 2013

Żyję

Przepraszam,że mnie nie ma
Żyję, przeżyłam własny ślub i od 6 dni jestem żoną mojego męża.
Obecnie jestem w trakcie przeprowadzki,do tego trochę papierkowej roboty związanej ze zmianą stanu cywilnego więc na jakiś konkretniejszy post musicie troszkę poczekać.
Dacie radę?

Pozdrawiam


środa, 19 czerwca 2013

Bez zdjęciowo, bez recenzjowo

Dzisiaj będzie post o niczym. Bez zdjęć, bez żadnej recenzji, bez niczego ciekawego. 
Sorry.
Dołapał mnie dziś pierwszy mały stres przed "Wielkim Dniem", który notabene nastąpi za dni 3. 
Tzn za 3 dni o tej porze będę już Żoną Mojego Narzeczonego i będę łamać nogi na parkiecie.
Od roku co chwilę ktoś pytał mnie "Stresujesz się?" a moja odpowiedź brzmiała "Czym?Dajcie spokój to tylko ślub...." lub "Jak mnie jeszcze raz ktoś zapyta czy się stresuję to zabije! "
Dziś na to pytanie odpowiedź brzmi : "Tak,kur** a co?!"

Manicure zrobiony,rzęsy odpicowane, makijaż i fryzura wybrana. Sukienkę odbieram jutro i jadę na salę przystrajać. 
W piątek spowiedź,ostatnie przygotowania.
 Później ślub i moja najdroższa impreza w życiu.
 Myślę że co najmniej do poniedziałku będę off line.
 Moja najdłuższa przerwa od neta od kiedy prowadzę bloga :)
Nie będzie na pewno żadnych notek, do puki nie wrócę bo przepraszam,ale nie mam nic zaplanowanego. Myślałam,że dzisiaj coś dla Was wytworzę ale nie wiedziałam,że dołapie mnie stres!
W tej chwili siedzę przed lapikiem, palę papieroska i popijam winko na dobry sen. Nie mam siły, i nerwy zjadają mnie od środka ;)
Allllle co ma być to będzie, jak mam się wywalić na schodach idąc do kościoła to się wywalę.
Jak nam pierwszy taniec nie wyjdzie bo go ani razu nie ćwiczyliśmy,to trudno .
 Jak mają mnie buty obetrzeć i stopy odlecieć od tańczenia to tak się stanie.
Jak będzie upał to spłynie mi cała "tapeta', a jak będzie lało to podobno wróży dobrą płodność.

Ale dam radę, nie? 
W końcu taki dzień jest raz w życiu  

wtorek, 18 czerwca 2013

Love me green mam i ja

Hej, odrywam się od obowiązków , które w tym tygodniu zaprzątają moją główkę. 
Między próbną fryzurą ślubną a przedłużaniem rzęs chciałam zdradzić Wam moją opinię na temat jednego z produktów firmy Love Me Green.



"Naturalne kosmetyki Love me Green to unikalne połączenie natury z nowoczesnością , poprzez zastosowanie ostatnich,rewolucyjnych odkryć w dziedzinie kosmetyki naturalnej..."
Taki wstęp a także więcej na temat samej marki możecie przeczytać na ich firmowej stronie Love me Green.

Nie ukrywam,że kosmetyk dostałam ze współpracy z firmą. Kiedy Pani  Kasia do mnie napisała, a ja poczytałam na temat firmy byłam bardzo ciekawa tych kosmetyków. Oto jak zaczęła się moja przygoda z marką Love Me Green.


Love Me Green 
Krem do rąk
z organicznym masłem shea


Krem zamknięty jest w zwyczajnej,wygodnej tubce z zamykaniem na "kilk"  mieszczącej 75ml produktu.
Fajny design opakowania, prosty,nie przesadzony ale przyciąga wzrok.

Opis producenta i skład:


Zapach niby delikatny,lekko słodki taki "miękki" nie specjalnie przypadł mi do gustu.
Krem ma dość gęstą konsystencję,przy wsmarowywaniu na początku wydaje się dość toporny czego nie lubię w kremach do rąk. Jednak szybko pozbywamy się tego wrażenia ciężkości. Dość szybko się wchłania,pozostawiając skórę dłoni nawilżoną i miękką w dotyku.
Krem jest bardzo wydajny, wystarczy naprawdę nie wielka ilość do wysmarowania dłoni.

Cena kremu to 49zł, owszem krem jest fajny jednak uważam , że 50zł za krem do rąk to troszkę za dużo.
Mógłby jak dla mnie lepiej pachnieć - choć jak wiadomo zapach to kwestia gustu. 
W kremie do rąk jakoś specjalnie na składzie mi nie zależy , lubię nosić kremy  w każdej torebce/kosmetyczce i często je stosuję,więc jakbym miała kupować takie za 50zł mijałoby się to u mnie z celem.
Droższe kosmetyki +30zł kupuję raczej tylko do twarzy i jej okolic.

Jakie jest Wasze zdanie? 
Używałyście tego kremu?Jaki jest Wasz ulubiony krem do rąk?

niedziela, 16 czerwca 2013

Clean & Clear czyli peelingujący żel przeciw wągrom wkracza do akcji!

Korzystając z Rossmanowskich promocji -40% z  chęcią i dużymi nadziejami wróciłam do kosmetyku który kilka lat temu namiętnie używałam. 

Więc zostawiam Was kochane z tym produktem a sama uciekam robić maseczkę z glinki , buziaki :*
Mowa o 
Clean & Clear Peelingujący Żel przeciw wągrom


Opis producenta:


Moja opinia:

Produkt znajduje się w dużej  - za dużej w stosunku do pojemności co widać na pierwszym zdjęciu- tubce,która mieści 150ml produktu. Po co taka wielka tuba , myślałam że jakiś używany mam w łapkach jak kupowałam ale to wszystkie są tyle wypełnione O.o.O!

Konsystencja produktu jest bardzo delikatna, taka lekka, bym pokusiła się o stwierdzenie piankowata z małymi niebieskimi kuleczkami - drobinkami bardzo lekko ścierającymi skórę. Dla mnie , wielkiej fanki peelingów,jest dziwne to,że się polubiliśmy!


Bardzo fajnie rozprowadza się na twarzy, przyjemnie oczyszcza i nie daje uczucia ściągniecia.
W zamian za to mam wrażenie bardzo dobrze oczyszczonej skóry zwłaszcza na moim najbardziej problematycznym pod względem wągrów nosie.
Po systematycznym 2 tygodniowym stosowaniu, mogę stwierdzić,że moja młodzieńcza miłość do tego produktu wróciła. Używam go raz a czasami dwa razy dziennie, nie porzuciłam całkowicie mojego ulubionego peelingu U20 o którym pisałam tutaj, staram się używać je zamiennie, chociaż C&C jest częstszy w stosowaniu.
Chyba dlatego , że jest to coś pomiędzy żelem do twarz (których wyjątkowo nie lubię;)) pianką do twarzy a peelingiem. Dobrze oczyszcza a przy tym nie podrażnia i nie wysusza , no i pory faktycznie trochę uciekają :)






poniedziałek, 10 czerwca 2013

Niebieski jako jeden z ulubionych kolorów i nie codzienny prezent ...

Post napisany po 22.00 , nie chcesz nie czytaj i nie oglądaj obrazków :)



Ktoś mi napisze pewnie , że jestem nie normalna jak skończy (o ile skończy:)) czytać ten post :)
Aleee , pojawiają się u Was posty o prezentach, zakupach,kosmetykach,ciuszkach,żelach intymnych, o mydle , powidle i drucie. Napiszę troszkę inny post niż zwykle,ja :)

Jak wiecie, w sobotę miałam swój wieczór Panieński :) dziękuję Ci Kasiu za wspaniałą organizację i prezent który będzie bohaterem głównym dzisiejszego posta ;-)

Oto jaki prezent sprawiły mi dziewczynki


Nie spodziewajcie się recenzji :P to już by była chyba lekka przesada :) Chciałam się tylko pochwalić :)
Miał być jeszcze Pan , i się striptizować ale wycofał się w ostatnim momencie. 
Jednak wolę niebieskiego kolegę na baterie niż gołego Pana :)
Dziewczynki jednak obiecały , że na 1 rocznicę ślubu w nagrodę wezmą mnie do klubu z męskim striptizem, okeeej.

Niebieski kolega przyjmuje aż 4 bateryjki AA. wibruje, kręci się, wygina i posiada w sobie 16 metalowych kulek które każda z osobna kręci się i drga. Faajne.Do tego jest żelowy :D

Pierwszy raz mam styczność z czymś na baterię. Śmieje się ,że jak przyszły mąż będzie w pracy to się przyda, M. pracuje na nocki :D

Wiedzą ,że lubię niebieski. Na dowód czego pokażę Wam moje buciki ślubne , które właśnie rozchadzam, bo do ślubu zostało 12dni ! ajć :)




czujecie się zgorszone ?:P

sobota, 8 czerwca 2013

Seche Vite - czyli Top Coat bez którego nie wyobrażam sobie życia

Ale po kolei. Jakie mam paznokcie każdy widzi, po niemal całym życiu obgryzania paznokci, moja płytka jest miękka i ma nie równy kształt.
Paznokcie są słabe,rozdwajające się i szybko się łamią. 
Dodatkowo wyjątkowo słabo trzymają się na nich lakiery. 
Wyjątkowo słabo czyli dzień max dwa, i to bez względu na to czy gościł na nich lakier wibo , sally hansen , essie czy opi. 

Tak było, dopóki nie zainwestowałam w 
Seche Vite Dry Fast/Top Coat
Utwardzacz do lakieru


Klasyczna butelka mieszcząca aż 14ml preparatu.
Wygodny pędzelek, gęsta dosyć konsystencja.
Zapach kwesta gustu, mnie się kojarzy z jakimś mocnym klejem ale w sumie mi się podoba ^^ wiem,że niektórych boli od niego głowa, mnie wiecznego migrenowca na szczęście nie ;-)



Jest bardzo wydajny, używam go już z miesiąc a ubytku nie widać nic a nic.

Standardowo robię tak, że na czystą płytkę nakładam odżywkę do paznokci - na tą chwilę eveline 9 w 1, która błyskawicznie wysycha tworząc bazę pod lakier.
Następnie 2 warstwy kolorowego lakieru , rzadko się zdarza lakier , któremu wystarczy 1 warstwa.
I zanim do końca wyschnie , po ok 2 minutach po pomalowaniu 2 warstwy nakładam Seche. 



/Na zdjęciu Lakier Bell Glam Wear Glossy Colour Nail Enamel 406/

Odczekuję z 10min i mogę iść np spać, a rano paznokcie będą idealne. Bez żadnych włosów czy wzorków zrobionych przez pościel.
Paznokcie wyglądają ślicznie, bardzo się błyszczą i dają efekt żelowego wykończenia.
Dodatkowo trwałość lakierów pokrytych Seche na moich problematycznych paznokciach to 4 do 6 dni!!
Po ok 4 dniach zaczynając leciutko ścierać się końcówki.
Jestem bardzo zadowolona i serdecznie polecam ;)

Można go kupić na allegro i kosztuje z wysyłką ok 30zł

Próbowałyście?

Właśnie kończę malować paznokcie i szykować się na mój wieczór panieński :) 

buziaki :*

czwartek, 6 czerwca 2013

Cukrowo-Solny witalizujący scrub do ciała

Dawno nie było o peelingu. To będzie dzisiaj :)
Salon Spa Argan Oil Scrub Mediterranean
Witalizujący Scrub do ciała
cukrowo-solny

Jest do już drugi peeling Salon Spa , który mam przyjemność próbować. 
O pierwszym pisałam TUTAJ,  
w kolejce zapasów czeka jeszcze jeden, mam nadzieję,
że będzie lepszy od bohatera dzisiejszego postu...




Opakowanie klasyczne już takie jakie lubię w przypadku peelingów cukrowych czy solnych.
Plastykowy słoiczek z zakrętką mieszczący 300ml produktu.

Kolor produktu taki żółtawo-brunatny z czarnymi drobinkami? niezbyt apetyczny no ale nie o kolor się rozchodzi...

Zapach.. ciężko mi go jednoznacznie określić.
W opakowaniu...śmierdzi. Nie wiem czym ale śmierdzi. 
Na szczęście przy nałożeniu na ciało zapach zmienia się, nie na jakiś super ale do zniesienia.
Pod względem zapachowym naprawdę mogłoby być lepiej.
Konsystencja zwarta, zbita,  lecz mógłby ścierać mocniej. Nie jest źle, lecz znów mogłoby być lepiej.


Właściwości... parafina w składzie oczywiście na 2 miejscu 


i to właśnie dzięki albo przez tą parafinę po umyciu skórę pokrywa tłusty film.
Nie mylić z nawilżoną skórą, po prostu tłusta warstewka. 
Fe.
Peeling kosztuje ok 15-17zł
mogli się lepiej postarać

Zapach nie za fajny, ścierak nie za mocny, parafina na drugim miejscu, kolor..
Ja jestem na nie.

A szkoda, bo peelingi naprawdę uwielbiam
Próbowałyście? Może Wam bardziej przypadł do gustu..
                                                                                                                                                            
 
 

środa, 5 czerwca 2013

Znów będzie lakierowo ..

Ostatni mój post lakierowy był o piaskowcu z Golden Rose z którego nie byłam zadowolona.
Dziś dla równowagi wrzucę Wam, jeden z moich ulubionych zestawów lakierowych.



W jego skład wchodzą kolejno
Dry Fast/Top Coat Seche Vita - zasługuje On na osobny post , który pojawi się pewnie nie bawem
Golden Rose Rich Color z numerkiem 44
Virtual Fashion Mania z numerkiem 158


Golden Rose Rich Color 44 
to śliczna , rozbielona mięta z delikatnym shimmerem.
Wygodny , szeroki pędzelek ułatwia nakładanie lakieru.
Schnie dość szybko, do pełnego krycia bez żadnych prześwitów stosuję 2 warstwy.
Konsystencja dość lejąca,jednak wygodna w stosowaniu, nie ma tendencji do zalewania skórek.
Chętnie bym spróbowała inne lakiery z tej serii, chociaż ostatnio mam ciśnienie chociaż na delikatny miętowy akcent.


Virtual Fashion Mania 55
to mocny, bez drobinkowy i intensywny róż. Dosyć gęsty,jednak wygodnie się
go aplikuje. Pełne krycie przy 2 warstwach. Wysycha szybko.
Zapewnia fajny połysk na paznokciach.


Ostatnio bardzo lubię łączyć 2 kolory na paznokciach, najczęściej jest to mięta GR + jakiś inny kolor.
O Top Coat z Seche Vite będzie osobny post, bo chociaż podchodziłam do niego z dystansem, teraz nie wyobrażam sobie bez niego manicure.
Teraz paznokcie maluję 10-15min przed pójściem spać, nakładam po 2 warstwy lakieru i na końcu 1 seche.
Wstaję rano z manicure idealnym,bez odbitej pościeli czy włosów na płytkach :)
Do tego super połysk i na żywo efekt żelowych paznokci!


 Standardowo,sorry za zdjęcia paznokci, są jakie są ale kolorki chyba widać ? ;)

Jakie są Wasze ulubione kolory na paznokciach ?



poniedziałek, 3 czerwca 2013

Balea wciąż zachwyca..

I to nie tylko mnie, bo nawet udało mi się do nich przekonać mamusię :*
Pierwsze zakupy Balei poczyniłam dzięki koleżance przebywającej w Pradze na stypendium, kolejne dzięki Angel:*, która ma u siebie sklep stacjonarny z niemieckimi kosmetykami.
Jak zdobędę kolejne? Ano kupię sobie sama, tylko teraz kwestia czy w Cieszynie czy w Ostrawie , no i kiedy. Wujek obiecał,że weźmie mnie ze sobą jadąc do pracy, a jest w tych okolicach kilka razy w tygodniu. Teraz tylko wystarczy uzbierać kasę i jechać na podbój DM :)

Dziś chciałam napisać kilka słówek o kolejnym,już prawie zdenkowanym żelu pod prysznic..
Balea Limonka z aloesem




Co najważniejsze?
Żel ma śliczny , orzeźwiający ,lekko kwaśny zapach. Intensywnie pachnie podczas mycia ciała,super na upały.Chociaż to opakowanie upałów pewnie za wielu nie doczeka:)
Dobrze się pieni , ale bez przesady. Kremowa,jasno zielona konsystencja.


Jak wszystkie żele tej firmy które używałam( 3 lub 4) jest bardzo wydajny, wystarczy naprawdę jego nie wielka ilość do umycia całego ciała.
Na ich plus przemawiają głównie zapachy,szalenie intensywne bez nutki chemii. Cena też niewielka no i oczywiście wydajność.
To właśnie na zakup żeli pod prysznic tej firmy najbardziej się nastawiam. No chyba kupię każdego po jednym, co najmniej :D
Coś dla Was też pewnie znajdę.
No i oczywiście odżywki do włosów.O kokosie z kwiatem Tiary już pisałam TU
niebawem w przypływie czasu skrobnę coś o odżywce figowej z perłą bo też jest warta zainteresowania.
DM strzeż się , wybieram się w Twoje skromne progi!!!




sobota, 1 czerwca 2013

O gustach się nie dyskutuje ...

Witam wieczorową porą :)
Dziś chciałam Wam napisać kilka słów na temat piaskowego lakieru do paznokci 
Golden Rose
w odcieniu Holiday 61

Lakier ten wpadł w moje łapki na spotkaniu Krakowskich Blogerek, jest to mój pierwszy lakier tego typu i strasznie byłam go ciekawa.
Lakiery piaskowe czy tam cukrowo-posypkowe jak zwał tak zwał robią ostatnimi czasy furorę na blogach, za testy wzięłam się,więc i ja :)

Na wstępie - nie zwracajcie proszę uwagi na skórki i paznokcie, jestem w trakcie doprowadzania dłoni do porządku po całożyciowym obgryzaniu (a feee), dodatkowo mam bardzo osłabioną płytkę paznokcia, która co po chwilę się łamie i muszę wszystkie skracać...
 Chodzi mi głównie o pokazanie koloru i faktury lakieru a nie moich "cudownych" pazurków, dlatego tak rzadko na moim blogu prezentuję lakiery do paznokci :)

Do rzeczy Holiday prezentuje się tak



Kolor w !opakowaniu! mnie zachwycił. 
Uwielbiam wszelkie odcienie niebieskiego do tego delikatna poświata zamiast nachalnej perły.. cud - miód , niestety tylko na pierwszy rzut oka.

Nie wiem właściwie czemu za nim nie przepadam.
Może dlatego,że po nałożeniu na paznokcie staje się matowy?
Nie lubię matowych lakierów, brokatów ani chamskiej perły, po prostu klasyczne kolory z połyskiem - wiecie o co mi chodzi? ^^

Nie podoba mi się też sama jego faktura, te drobinki piaskowe i szorstki w dotyku paznokieć..

W opakowaniu zajebiście mi się podoba, niestety na paznokciach już nie :( i chodzi mi tu o fakturę i brak połysku, bo sam intensywny niebieski kolor jest świetny,
 i to nie ma znaczenia czy na moich czy na koleżanki - w realu nie trafia w mój gust i już.

Maluje się dość dobrze, 2 cieniutkie warstwy zapewniają pełne krycie.
Wysycha też nie jakoś tragicznie bo potrzebuje ok 15minut.



Jeśli chodzi o trwałość to jest tragiczny, nawet 24 godziny nie wytrzymuje, końcówki szybko się ścierają.
W zmywaniu też nie jest zbyt fajny, 1 wacik = 2 zmyte paznokcie.
 
Raczej nie mam ochoty na kolejny piasek...


 Wiadomo, kwestia gustu a o nich się nie dyskutuje :)
Mogę Was tylko zapytać czy "kręcą" Was piaskowe lakiery? 
Czy tak jak ja wolicie klasyczne?
Może już jestem za stara na takie nowinki :D

Łączna liczba wyświetleń