środa, 24 września 2014

Żel pod prysznic Bath Body Works Jeżyna z Wanilią

Ten post będzie pozytywny, a nawet bardzo.
Z tego miejsca przyznaję racje dziewczynom (np.Ewelince:)) , które od dawna zachwalały żele pod prysznic BBW a ja zapatrzona w pianki kupowałam tylko je.

Na zakup żeli skusiła mnie jak zawsze promocja.
W Stanach (zamówienie z Anią) mnóstwo żeli było na wyprzedaży po ok 3$ , no przecież przy okazji innych zamówień żal było nie skorzystać i w końcu ich nie wypróbować  :)

W moje łapki wpadło 5 żeli

- Wild Citrus Sunflower
- Coconut Signature Vanilla
-Paris Amour
-Exotic Coconut
-Black Raspberry Vanilla



Na pierwszy ogień poszedł zapach znany mi już z mydła w piance,który zresztą bardzo lubię
mianowicie Jeżyna z Wanilią.


Żel mieści się w poręcznej butelce o pojemności 295ml.


Ma cudowny fioletowy kolor i jest bardzo gęsty.


Przepięknie pachnie, słodko dzięki wanilii a jednocześnie orzeźwiająco za sprawą jeżyny.
Zapach towarzyszy nam od otwarcia butelki,przez całą kąpiel a nawet do kilkudziesięciu minut po niej.
O ile oczywiście nie zagłuszymy go jakimś inaczej pachnącym balsamem.

Co ważne , żel jest mega wydajny.
Na prawdę pierwszy raz się spotykam z tak wydajnym a do tego rewelacyjnie pachnącym i fajnie pieniącym kosmetykiem.
Moja do tej pory ulubiona wśród żeli pod prysznic Balea się nie umywa nawet, i wolę zapłać te 3-4 razy więcej i mieć kolejny żelik z BBW.
Zwłaszcza, że jeden żel BBW ma spokojnie wydajność jak ze 3 żele Balea.

Jeśli jeszcze kiedyś rzuci mi się w oczy promocja za 3$ na pewno wezmę ich o wiele,wiele więcej :)
Coś czuję że żele BBW to będzie kolejna moja miłość wśród produktów tej firmy.

Minusem tego żelu, jak i wszystkich produktów z Bath Body Works jest oczywiście TRAGICZNA dostępność, to znaczy jej brak.
Znów więc powtórzę , że Ania i jej zamówienia ze Stanów spadła mi z nieba.
Polskie ceny regularne też nie zachęcają do zakupów jeśli już ktoś ma to szczęście i bywa w Warszawie,gdzie BBW jest dostępny stacjonarnie.
Jeśli jednak macie możliwość zakupu tych produktów - stacjonarnie(dość często są promocje czy wyprzedaże), na allegro czy prosto z USA to gorąco Was do tego zachęcam :)


edit.2 godziny po napisaniu posta, widzę że Ania organizuje kolejne zamówienie.
Portfelu, drżyj! 

poniedziałek, 15 września 2014

Masakra :(

Zapalenie ucha.
Cóż,zawsze wydawało mi się że jest to choroba na którą cierpią dzieci - sama jako dziecko przechodziłam ją kilka razy.
 Nawet wgłębiając się w internety większość zachorowań to dzieciaki , no i osoby często korzystające z kąpieli w basenach itp.
Nie jestem dzieckiem już dawno, o dziwo w te wakacje nie zażyłam żadnej kąpieli w czymś większym niż wanna. 
Włosy myję wieczorem , więc z mokrymi nie wychodzę, a tu taka niespodzianka.
Bynajmniej nie miła.

Przysięgam , tego bólu który towarzyszy mi od czwartku nie życzę najgorszemu wrogowi.
W pewnym momencie nie wiedziałam już co mnie boli,czy głowa czy ucho czy wszystkie zęby.
Dosłownie płakałam z bólu... :(

Dodatkowo byłam wściekła, bo wszystko ostatnio pod górkę.
Mam zaplanowany urlop na kilka dni w góry od najbliższego czwartku, a od mniej wiecej 2 tygodni wszystko jest przeciwko temu urlopowi.
I tak pojadę, więc proszę mnie nie denerwować kolejnymi kłodami pod nogi już!

Zaczęło się niewinnie w środę po południu w pracy, przy dotyku ucha bolało.
Kupiłam więc olejek kamforowy, ciepły termofor i spać - po pracy .
W czwartek polazłam oczywiscie pracować,ale jak mnie zobaczyły koleżanki wygoniły do domu i do lekarza.
Założyłam zimową czapkę.
Dotarłam do pierwszego kontaktu i dostałam lekki antybiotyk oraz na "zaś" skierowanie to laryngologa gdyby nie przeszło.
Nie przeszło.
W piątek delikatnie chodziłam po ścianach.
W sobotę buzia od strony chorego ucha spuchła i rycząc pojechaliśmy taksówką na SOR do  Szpitala Kopernika w Krakowie, tam godziny czekania, dobrze że był ze mną mąż.
Z Sor'u skierowano nas do Szpitala Laryngologicznego - dodam że cały czas płakałam z bólu,o taka jestem dzielna - gdzie przyjęła mnie pani doktor.
Nie będę opisywać co robiła, ale przepisała oczywiscie mocnejszy antybiotyk i krople , załozyła opatrunek i kazala zgłosic sie w niedziele.
Ketonal tez zapisała, i dzięki niemu w ogóle funkcjonuje.
W niedzielę znów byłam na zmianie opatrunku. Dziś też byłam ale juz u laryngologa w swojej przychodni.

Także 5 dni, miliony wylanych łez, ból nie miłosierny, 150zł mniej na koncie i ogólna masakra
taki oto miałam a właściwie jeszcze mam przedłużony weekend.
Teraz jestem na ketonalu, to mam siłę notkę szybką napisać :)

I od razu szybko wspomnieć do kogo trafi zestaw z rozdania
a będzie to


bardzo proszę o wiadomość z adresem na meila
kosmetyczneszalenstwo@interia.pl
na adres czekam do piątku 19.09 



A teraz wybaczcie, idę chorować dalej.
Ahoj ! :*



piątek, 12 września 2014

Krem-Kokon do rąk -> Czarna Róża od Tołpy

Czyli o kremie, który na prawdę działa a nie tylko obiecuje.
Tym razem bez zbędnych wstępów dzielę się opinią na temat




Jak na Tołpę przystało, bardzo ładny design i śliczna przejrzysta grafika. 



Tubka mieszcząca 75ml zamykana na klik. Konsystencja kremowa , średnio gęsta. Pozostawia lekki film na skórze , który potrzebuje kilkunastu minut na wchłonięcie.
Jak na razie seria Czarna Róża jest moją ulubioną , ze względu na cudny, słodki i otulający zapach.

Ponieważ mam dużo do czynienia ze środkami myjącymi i często moczę ręce, krem do rąk towarzyszy mi dosłownie wszędzie.
Różę mam obecnie w torebce.
Smaruję kilka razy dziennie ręce i zauważyłam widoczną poprawę ich kondycji od kiedy zaczęłam używać tego kremu.
Autentycznie jest widoczne odżywienie skóry dłoni , regeneracja i nawilżenie.
Do tego cudny zapach i stosunkowo niska cena - 14zł bez promocji,które zdarzają się często.

Jestem na tak :)


Mam kolejną ulubioną firmę,jest nią właśnie Tołpa
Jak na razie, każdy jej kosmetyk który zaczynam używać bardzo się u mnie sprawdza.
Kosmetyki Tołpy z którymi miałam do czynienia pięknie pachną i bardzo dobrze działają a do tego mają przystępną cenę.
Czego chcieć więcej.
A Wy ? 
Lubicie kosmetyki marki Tołpa ?



ps.na wyniki konkursu musicie chwilę poczekać
dopadło mnie zapalenie ucha i na prawdę nie mam siły myśleć, mówić i słuchać.
Wypadam więc na chwilkę, mam antybiotyk więc myslę że pon max wtorek beda wyniki

wtorek, 9 września 2014

Bardzo Cię lubię,przyznać to muszę :-)

Już dawno porzuciłam wszelkie mleczka do demakijażu na rzecz płynów micelarnych.
Zachwalana wszędzie Bioderma przy ilościach jakie zużywam jest niestety nie na mój portfel, więc szukam tańszych zamienników. Co rusz jakiś gdzieś pojawia się na promocjach i tak sobie próbuję.
Dzisiejszy post co widać po tytule posta będzie pozytywny i będzie tyczył się tego o to micela





Bardzo fajne opakowanie, ciemny plastyk przypomina ciemne apteczne szkło.
Prosta etykieta zawierająca najważniejsze informacje.
Zapach neutralny.

Opis producenta:

Wyjątkowo delikatny i jednocześnie skuteczny, hypoalergiczny preparat, który dokładnie oczyszcza skórę. Zawiera ekstrakt z kwiatów lipy szerokolistnej, który wykazuje działanie nawilżające i osłaniające, zwiększa elastyczność i sprężystość oraz odporność skóry na utratę wody. Ponadto wyciąg ten polecany jest w pielęgnacji oczu, łagodzi podrażnienia i koi zaczerwienioną skórę. Delikatny składnik myjący pozwala łatwo usunąć nawet intensywny i wodoodporny makijaż. Po zastosowaniu kosmetyku skóra pozostaje gładka, czysta i świeża.

Skład: Woda, Ekstrakt z lipy, Glukozyd decylowy, Gliceryna, Panthenol, Alantoina, Ekstrakt z aloesu, Kwas mlekowy, Alkohol benzylowy, Kwas dehydrooctowy

Moja opinia:

Jak dla mnie na ta chwilę spełnia wszystkie wymagania jakie stawiam płynom micelarnym, a nawet jeszcze więcej.
Bardzo dobrze zmywa makijaż - podkład,puder,róż,cienie a nawet najczarniejszy tusz.
Kompletnie nie uczula i nie podrażnia. Nawet przejechałam wacikiem nim nasączonym na lekko otwartym oku i NIC nie zapiekło. 
Po za tym że skóra po jego użyciu jest czysta to dodatkowo lekko ją nawilża.
Nie pozostawia lepiącej warstwy na skórze, jak mi się zdarzało czasem przy innych micelach.

Płynu micelarnego używam 2 razy dziennie - rano by odświeżyć skórę oraz na noc by domyć resztki  makijażu bo przecież oczu czarnym mydłem myć nie będę :)
Czasem kiedy nie mam już sił normalnie umyć twarzy - np po % imprezie, zmywam cały makijaż micelem, przy takich okazjach % przydaje się właśnie płyn micelarny który e nie będzie szczypał w oczy jak sobie nie trafimy wacikiem tam gdzie trzeba :)


Wydajność ma bardzo dobrą , ale kiedy się skończy a ja po zużywam inne micelowe zapasy na pewno znów wpadnie do mojej kosmetyczki.

Z czystym sumieniem mogę Wam go polecić.



sobota, 6 września 2014

S.O.S. Krem - opatrunek regenerujący Tołpa

W sierpniu wpadł w moje łapki na wakacyjnym spotkaniu, po wyczytaniu na jego temat tego i owego od razu zaczęłam go używać.
Miałam w planach używać go tylko na łokcie-które są moją tarczycową zmorą od dawna. 
Ciemne , wyglądające jak brudne ale nie dające się domyć :( i do tego bardzo , bardzo szorstkie. Fuj. 
Liczyłam , że krem S.O.S pomoże mi jakoś się z nimi uporać. 
Czy pomógł? 
Przeczytacie niżej.





Proste,klasyczne i przejrzyste opakowania to już klasyka w przypadku kosmetyków marki Tołpa.
Duża doza informacji na opakowaniu pomoże nam w podjęciu decyzji czy na pewno ten kosmetyk chcemy.


Zabezpieczeniem "antymacaczowym" jest oczywiście folijka-sreberko na wierzchu opakowania.
Nikt nie macał, można używać :)



Zapach kremu jest delikatny, nie drażniący ciężko mi określić jego nutę.
Konsystencja delikatnego kremu,idealnie sunącego po skórze i dobrze wchłaniającego się.
Kolor kremowy.



Z założenia miałam krem stosować tylko na łokcie, ale tak przyjemnie mi się używało,że zaczęłam nakładać też czasem na stopy i na łydki.
Najbardziej suche miałam łokcie, następnie stopy a na końcu łydki - jednak te często podrażnione po goleniu aż prosiły się o opatrunek od Tołpy :)

Powiem tak, koloru łokci nie zmienił - ale nie tego oczekiwałam, na kolor działa tylko na chwilę cytryna :)
Jednak zdecydowanie je wygładził i nawilżył. Nie są już łuszczące się i suche, a o to właśnie mi chodziło.
Stopom pomógł utrzymać optymalne nawilżenie - używałam go do spółki z innymi kremami do stóp.
Staram się jednak wydłużyć jego wydajność i teraz będę używać tylko na łokcie bo to im potrzeba wiele dobrego, a produkt do najtańszych nie należy więc trzeba wydłużyć jego używanie.
Jednak jest bardzo wydajny, używam go ponad miesiąc na wymienione części ciała a nie zużyłam nawet 1/3 to na same łokcie chyba co najmniej do końca roku starczy :)

Pierwszy kosmetyk - właściwie dermokosmetyk , który aż tak polepszył stan moich łokci,które były moją zmorą i sporym powodem do kompleksów.

Kiedy go skończę , pomimo jego ceny - ok 50zł za 250ml, a dzięki wydajności i właściwości na pewno do niego wrócę, oczywiście będę starała się złapać go gdzieś na promocji :)



poniedziałek, 1 września 2014

Słynna pasta z liści Manuka od Ziaji

Już chyba nie ma w blogosferze osoby , która nie słyszałaby o słynnej dość nowej paście od Ziaji.
Na początku jej nie chciałam, w końcu porzuciłam wszelkie peelingi mechaniczne na rzecz cudownego czarnego mydła.
Jednak jak Ania wspomniała , że w jej okolicach ta pasta + z tej samej serii krem na noc są za niespełna 12zł od razu poprosiłam o zakup.
Jak to mówi mój mąż, "jak coś jest na promocji to kupujesz a za darmo byś nie wzięła ":D

Co oczywiście jest nie prawdą bo co się tyczy kosmetyków to za darmo bym wzięła, na promocji bym wzięła a jak czegoś bardzo chcę to i za cenę regularną kupię-chociaż unikam tego :)
Ot, taki nałóg :)

Dzięki blogosferze i koleżankom z niej zaczerpniętych wiem, że nie jestem sama z tym nałogiem
i od razu mi lepiej. Wiem,też że tego się nie da leczyć a może się nie chce :D

Wracając do tematu dziś moja opinia na temat 

Ziaja
oczyszczanie 
skóry normalnej, tłustej i mieszanej
liście manuka

pasta do dogłębnego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom



Pasta zamknięta jest w tubce o pojemności 75ml.
Opis producenta


Zawartość tubki ma biały kolor pełen niebieskich drobin.


Na początku konsystencja bardzo przypomniała mi ulubiony kiedyś peeling U20 kiedy jednak nałożyłam po raz pierwszy na twarz i rozpoczęłam masaż Ziaja okazała się sporo mocniejsza :)
Nie mam wrażliwej skóry więc dla mnie to nie problem.
Pasta bardzo dobrze wygładza i oczyszcza skórę.
Super działa na moje znienawidzone rozszerzone pory na nosie :) a także brodzie.
Fajnie odświeża buźkę, podoba mi się.
Cena też rewelacyjna bo ok 10zł.
Coś czuję że to będzie mój drugi obowiązkowy kosmetyk do mycia twarzy niemal na równi z czarnym mydłem.
Problem na razie z dostępnością - firmowe salony Ziaji, drogerie Hebe i nie które apteki oraz oczywiście Internet.



Teraz mam dylemat co używać :) Na przemiennie więc raz pasta, raz czarne mydło a raz piankę.Wszystkie te produkty są szalenie wydajne więc raczej o niczym do twarzy w najbliższym czasie pisać nie będę do puki któryś z nich nie dobije dna :)

Używam też z tej serii kremu na noc z kwasem migdałowym ale tu potrzebuję więcej czasu do recenzji.
Znacie nową serię Ziaja Liście Manuka?




Łączna liczba wyświetleń