wtorek, 26 lutego 2013

O mojej najnowszej odżywce zdań kilka..

Większość szamponów jak już przejdzie próbę łupieżu 
- czyli nie wywoła tego jakże częstego zjawiska na mojej głowie - 
nie przechodzi próby samo wystarczalności.
Ba , mało który przechodzi :-)
Po myciu głowy - jeśli wcześniej nie nałożę kremu lub oleju na włosy - nie zbędna jest odżywka.
 Jak mam dużo czasu stosuję maski - nakładam na jakieś 20min i spłukuję, jak mam czasu mniej z pomocą przychodzą mi ekspresowe odżywki w sprayu.
Dzisiejszy post będzie więc dotyczył jednej z takich właśnie odżywek.

LOTON
Argan-Rapair dwu fazowa odżywka z olejkiem arganowym





OPIS PRODUCENTA:



Moja opinia:

Opakowanie:
Przezroczysta plastykowa butelka z wygodnym atomizerem,klasycznym dla kosmetyków tej marki.

Konsystencja i zapach:
Konsystencja 2 fazowa.Płynna z oleistą, przed użyciem należy wstrząsnąć w celu zmieszania się faz.
Zapach neutralny.

Stosowanie i działanie:
Nie mam zbyt wygórowanych wymagań jeśli chodzi o odżywki w sprayu. Lubię je mieć w swojej łazience na wypadek kiedy zapomnę lub nie mam czasu na nałożenie maski na włosy. Bałam się trochę tego,że jest dwufazowa, że przetłuści mi włosy jednak nic takiego nie miało miejsca.
Odżywka ma mi pomóc w rozczesaniu włosów po myciu, zapewnić im blask,miękkość i delikatność.
Ta odżywka mi to daje.
Nie mam żadnych zastrzeżeń, spełnia moje oczekiwania.

Ma pojemność 125ml, jak większość odżywek tego typu jest bardzo wydajna.
Jej cena to ok 10zł
Dostępność , na pewno w drogerii Natura 

Jeśli jak ja nie macie wygórowanych oczekiwań dla zwykłych odżywek w sprayu , 
możecie spróbować i tej.


Używacie odżywek w spray'u?
Jaka jest Wasza ulubiona?



poniedziałek, 25 lutego 2013

Evree - regenerujące serum do rąk

Hej :)
Za oknem dalej paskudnie,ale już chyba bliżej niż dalej do wiosny.
Przynajmniej mam taką nadzieję.
Dziś przychodzę do Was z recenzją serum do rąk , które to dostałam na spotkaniu w Suchej.

EVREE REGENERUJĄCE SERUM DO RĄK


Opis producenta:


Moja opinia:

Opakowanie:

Klasyczna dla większości kremów do rąk tubka, mieszcząca w sobie 50ml produktu.

Zapach i konsystencja:

Zapach dość neutralny bez żadnej wyraźniej nuty, kolor kremu biały a konsystencja bardzo treściwa, gęsta.



Stosowanie i działanie:

Ja osobiście ten krem stosuję tylko na mrozy. Podczas używania da się wyczuć glicerynę dającą niezły poślizg. Po wysmarowaniu rąk faktycznie jest wyczuwalny delikatny film na dłoniach jednak nie jest on typowo tłustym filmem. Kiedy umyję ręce film nadal zostaje, mam wrażenie długiej ochrony moich dłoni.
Coś jak nie widzialne rękawiczki.
Przy minusowych temperaturach, sprawdza się idealnie.Chroni skórę dłoni przed mrozem i przesuszeniem.
Wystarczy naprawdę niewielka ilość do wysmarowania dłoni, jest bardzo wydajny.


Cena i dostępność:

ok8zł za 50ml
dostępny w rossmanie

Polecam spróbować

Jaki jest Wasz ulubiony krem do rąk?

niedziela, 24 lutego 2013

O moich szminkach zdjęć kilka...

Jak byłam mała miałam 3 postanowienia, że jak będę "duża" to:

-Będę nosić mini
-Będę chodzić w butach na szpilce i one będą stukać fajnie na klatce schodowej
-Będę malowała usta czerwoną szminką

Taaa, ludzie dorastają, czasy się zmieniają jestem duża i co?
Mini nie noszę - jeśli już to krótkie spodenki a sukienki to jakieś 5cm przed kolano :)
Buty na obcasie? słabo, moje własne 175cm mi wystarczy, czasem może jakaś koturna ale na pewno nie szpilki.
Czerwona szminka ? no właśnie jakoś do niej też dosyć ciężko mi się przekonać, moje 25 lat życia stawiam głównie na błyszczyki czy szminki w kolorze nude
Czerwienie na bardzo specjalne okazje i do nich tylko tusz do rzęs.

Bardzo lubię kolory, ale na oczach a nie na ustach, nie wiem czemu ?

Ostatnio robiąc przegląd w moich kosmetycznych zbiorach natknęłam się na kilka szminek i mocno kolorowych błyszczyków,to właśnie o nich będzie dzisiejszy post.



Już na zdjęciu widzę, że brakuje kilku z moich "ustowych" zasobów , ale co tam.
Nie jestem szminkową maniaczką, więc przedstawię tylko tą dziewiątkę.

/Na początku przepraszam , że gdzie nie gdzie usta są nie równo pomalowane, zdjęcia były robione dość na szybko, wieczorem i specjalnie dla potrzeb tego postu/

Najczęściej przeze mnie używana i uwielbiana to Celia Nude 604, którą już chyba każda z Was zna.
Połączenie jasnej,naturalnej pomadki i błyszczyka to jest coś co lubię najbardziej.



Następnie druga szminka jeśli chodzi o częstotliwość używania to Sephora zakupiona na wyprzedażach w tym roku, Sephora 18.
Ciemniejszy i mniej błyszczący niż Celia nudziak.



Kolejna szminka też marki Sephora, jednak już nie nudna a bardziej błyszcząca i do tego różowa. Kojarzy mi się z perłową pomadką Nivea ale z większą zawartością różowego pigmentu.
Sephora Maniac N*13



Z używanych przeze mnie jeszcze w ostatnim czasie pomadko-błyszczyków jest
Bell Lip Tint nr 1 , pomimo swojego jakże żywego koloru nie mogę o nim zapomnieć.
Jego największym plusem jest trwałość!
Mogę jeść, pić czy palić a on trzyma się na ustach niemal cały dzień! 
Na początku jest błyszczący, później staje się matowy - jak na zdjęciach.Jeśli komuś
zależy na blasku musi wspomagać się bezbarwnym błyszczykiem.
Czasem nakładam minimalną ilość tylko po to by troszkę podkręcić kolor moich ust.



I jeszcze jedna twarda sztuka firmy Eveline
To chyba też miało być coś w stylu Lip Tinta z Bell, 
Eveline Super Long Lasting 16h nr 116
Owszem jest trwała, ale Bell nie przebije.
Co ciekawe kolor na aplikatorze i przy początkowej aplikacji jest jaśniejszy a po chwili na ustach ciemnieje.
Plusem jest to ,że pomadka zachowuje połysk a nie jak w przypadku LT Bell matowieje.
Co do trwałości to u mnie jakieś 2-3h i niestety ale odbija się np. na papierosach czy szklance.



Teraz kolej na 4 ostatnie pomadki, które użyłam po raz pierwszy na potrzeby tej notki.

Pierwsza z nich to Rimmel 303 Apocaliptic.
Wygląda bardzo ładnie, mocno się błyszczy ale niestety kolor zupełnie nie mój, najprawdopodobniej poleci w świat.
Bardzo fajny aplikator i opakowanie.


Kolejna szminka jest od Madame Lambre.
Po pierwsze opakowanie - bardzo ciekawe , wzorzyste wykonane z grubszego jakby kartonika.
Madame Lambre 07
kryje w sobie pomadkę o dość ciemnym kolorze, pierwsze wrażenie z opakowania -
"nie dla mnie", jednak po pomalowaniu nim ust zaczynam się do niej przekonywać.


Teraz czas na szminkę , która totalnie nie trafiła w mój gust kolorystyczny i nie ma opcji żebym się nią pomalowała gdziekolwiek.
Golden Rose 56

I jeszcze 2 ostatnie, do których pomału się przekonuję.
Pierwsza z nich to Safira Lip-Stick 04
delikatny różowo jakiś kolor, delikatny połysk.. hm ?



I ostatnia, jest chyba nowością marki Astor.
Astor Heidi 005 ARTY , to chyba nowość nie dostępna jeszcze w sklepach.
Jak dla mnie kolor też dość intensywny, jednak coś mnie do niej ciągnie, więc będziemy się ze sobą oswajać.


Podsumowując, najlepiej bo naturalnie czuję się w nudziakach.
Lubię błysk ale bardziej na oczach niż na ustach.
Staram się przekonać do kolorowych szminek bo jak nie teraz to kiedy?
Jednak są takie, którym mówię stanowcze NIE.

A jak u Was się miewają kolorowe upiększacze ust?




sobota, 23 lutego 2013

Walczę z niedoskonałościami ... kwasami

Hej :)
Zaczęło się od kremu z kwasami firmy Clarena o którym pisałam TUTAJ. Krem ten w bardzo dużym stopniu przyczynił się do znacznej poprawy stanu mojej skóry. Jednak nie powinnam używać cały czas kremów o takich samych kwasach, więc po zużyciu ostatniej kropli Clareny wzięłam się za używanie kremu Gerovital.

Na czym polegają moje nie doskonałości? 
Otóż największym moim problemem są rozszerzone pory na nosie i jego okolicach oraz na brodzie , do tego dochodzą okazjonalne "niespodzianki". 

Clarena dotknęła więc dna i zaczęły się kolejnego kremu , który ją zastąpi. Wybór padł na krem firmy Gerovital ze względu na to ,że posiada w swoim składzie kwasy jednak inne od kremu C. 

GEROVITAL PLANT
Krem przeciw niedoskonałościom skóry 
20-45lat
Kwasy owocowe,masło kakaowe, Olej sojowy, Jojoba, Sootex



Opis producenta:

Specjalny produkt przywracający blask i ujednolicający wygląd skóry z przebarwieniami, z nierówną pigmentacją i z bliznami potrądzikowymi. 
Krem ma kompleksowe działanie:
*rozjaśnia istniejące plamy i usuwa warstwę martwych komórek, dzięki działaniu kwasów owocowych;
*zapobiega powstawaniu plam i przyspieszonemu starzeniu się skóry;
*przedłuża efekt rozjaśnienia dzięki przeciwutleniającemu, antystresowemu, organicznemu wyciągowi z szarotki;
*nawilża i odżywia skórę, odbudowuje warstwę ochronną na jej powierzchni, dzięki olejkom roślinnym z kakao, soi i jojoby;
*odbudowuje spójność i zdrowy wygląd skóry, dzięki wyciągowi z Boswellii Serrata.

Skład:

Aqua,Cetearyl Alcohol,Sodium Cetearyl Sulfate,Glycine Soja Oil,Simmondsia Chinensis Seed Oil,Glycolic Acid,Glycerin,Triethanoiamie,Sodium Polyacrylate, Hydrogenated Polydecene, Trideceth-6,Glyceryl Stearate,Theobroma Cacao,Seed Butter,Dimethicone,Phenethyl Alcohol, Caprylyl Glycol, Dipropylene Glycol,Boswellia Serrata Resin Extract, Ceteareth-20,Parfum,Titanium Dioxide,Aluminum,EDTA,Leontopodium Alpinum Extract, BHA.



MOJA OPINIA:

Opakowanie:

Produkt znajduje się w tubce, tubka w kartoniku a kartonik jest oryginalnie zafoliowany - u mnie kartonika już brak bo przed robieniem zdjęć został wyrzucony.
Krem jest w wygodnej 50ml tubce , design biało zielony przywołujący na myśl coś naturalnego.

Konsystencja i zapach:

Zwarta, gęsta w białym kolorze. Pomimo swojej gęstości bardzo dobrze się rozsmarowuje.
Zapach delikatny,neutralny nie utrudniający nakładania kosmetyku na twarz.

Stosowanie i działanie:

Kremu używam na noc i na dzień pod podkład. Przy pierwszym użyciu gdy zobaczyłam konsystencję bałam się zapychania i wałkowania przy nakładaniu podkładu. Nic takiego nie miało miejsca. Skóra po nałożeniu kremu jest idealnie wygładzona i nawilżona.Nie zapycha. Podkład trzyma się bardzo dobrze, nie wałkuje się.
Dzięki treściwej konsystencji wystarczy mniejsza ilość do wysmarowania całej twarzy, więc będzie wydajny mam jednak nadzieję ,że nie jakoś bardzo gdyż max w kwietniu chciałabym zakończyć używanie kremów z kwasami.
Krem fajnie poprawia koloryt mojej skóry, dla mnie super ponieważ skóra "byłego" palacza i rozszerzone pory tego wymagają.
Ogromnym plusem i zachętą do wypróbowania tego produktu jest cena
ok 20zł za 50ml za krem do twarzy to naprawdę mało
Clarena np była prawie 4 razy droższa.

Postaram się namówić brata - ma problem z trądzikiem i bliznami po nim- na pomoc mi w zużyciu tego kremu.
Wtedy zobaczę jak radzi sobie z bliznami.

Co do dostępności na pewno jest w Naturze - widziałam tam ostatnio całą serię tych kosmetyków.

Używałyście tego kremu?
Jak u Was się spisuje?






piątek, 22 lutego 2013

Bingo Spa Szampon Borowinowy i 7 ziół

U mnie w domu najszybciej i najczęściej denko pojawia się w peelingach do ciała i w szamponach.
Peeling wykonuję codziennie a głowę myję codziennie lub co dwa dni, oprócz kosmetyków mieszkających na półce w mojej łazience mam jeszcze kosmetyki mieszkające w łazience u M. najczęściej kosmetyki z tych 2 łazienek się nie dublują, stąd możliwość recenzji kilku szamponów w podobnym czasie. Dziś więc chciałam Wam napisać kilka słów o szamponie borowinowym z firmy Bingo Spa.


BINGO SPA
Szampon borowinowy i 7 ziół



Opis producenta:



Skład:



Moja opinia:

Opakowanie:

Opakowanie tradycyjne jak dla większości szamponów tej firmy.Plastykowa butelka z aluminiową zakrętką.
Etykiety na opakowaniu papierowe - łatwe do zabrudzenia czy zmoczenia co później nie wygląda estetycznie. Aluminiowa zakrętka nie ułatwia nam odkręcenia szamponu.

Konsystencja i zapach:

Konsystencja żelowa, półpłynna ale nie zbyt wodnista. Zapach lekko ziołowy przyjemny dla nosa.
Kolor czerwonawy.


Stosowanie i działanie:

Szampon jak szampon, więc specjalnie rozpisywać się nie będę.
Jak używać - wiadomo.
Dobrze zmywa oleje i kremy z włosów.
Jest dosyć wydajny, no cóż konsystencja mocno żelowata mówi sama za siebie, nie wielka jego ilość pozwala mi na dokładne umycie włosów i wiele obfitej piany.
NIE występuje mi po nim łupież, jak to zwykle bywa po szamponach DROGERYJNYCH, co zaliczam oczywiście na plus tego szamponu.
Niestety jeśli nie użyję oleju czy kremu na włosy przed myciem, lub żadnej odżywki po myciu,  to włosów po nim nie rozczeszę jak to było w przypadku szamponu MIGDAŁOWEGO.
Ale, włosy po zastosowaniu tego szamponu są lśniące i miłe w dotyku. Nie będę się czepiać tego rozczesywania bez odżywki do włosów ponieważ tak naprawdę tylko po szamponie migdałowym dały się bez odżywki rozczesać.

Podsumowując:

Plusy:
-Wydajność
-zapach
-brak występowania łupieżu
-łatwa zmywalność olei i kremów z włosów

Minusy:
-Opakowanie - papierowe etykietki i aluminiowa zakrętka 

Co do ceny i dostępności produktu
Szampon jest dostępny na pewno na stronie producenta za 10zł za 300ml KLIK
A także w sklepach Auchan,Tesco i małych sklepikach , które prowadzą sprzedaż kosmetyków Bingo Spa

Generalnie jestem na tak :)
Jest tak wydajny , że starczy na długi długi czas zwłaszcza,że używam na przemiennie z innymi  a w kolejce jeszcze kilka szamponów czeka.
Ja ze swojej strony Wam napiszę, że jak większość produktów Bingo Spa do włosów , ten szampon też jest wart wypróbowania.

Pozdrawiam :)



środa, 20 lutego 2013

Jest Was już 500 ! Dziękuje :-)

Hej, wchodzę dziś na bloga patrzę a tu co?
Jest Was już 500 !
















Patrzę i patrzę i nie mogę uwierzyć :)
Bardzo Wam dziękuję, jest to dla mnie ogromna motywacja by pisać dalej.
Pomimo tego , że w ostatnich tygodniach trochę zaniedbuję bloga z powodów osobistych , które i tak większość z Was zna :) Wy dalej jesteście ze mną :)

Ponieważ 500 obserwatorów nie jest "byle jaką" liczbą postanowiłam zrobić dla Was mały konkurs, 
szczegóły niebawem 
Pozdrawiam 
Nika_87


Kokardi - świetne firmy w jednym miejscu

Wczoraj dowiedziałam się o niedawno otwartym  sklepie internetowym



A , że sklep prowadzi Nasza blogowa koleżanka należy ją wspierać :)
Mnóstwo dobrych firm KOSMETYCZNYCH w jednym miejscu ... 

idę na zakupy :)

wtorek, 19 lutego 2013

Tołpa Spa Bio- mydło borowinowe antystresowe

Heej :)

O tak, wszelakie specyfiki antystresowe mile widziane teraz i przez najbliższe 4 miesiące :)
Weekend spędziłam ... w kościele - nauki przed małżeńskie częściowo już za mną :-) Ale jeszcze mnóstwo spraw, kilka spotkań w poradni małżeńskiej i inne takie ciekawostki. Macie jakieś ciekawe antystresowe propozycje?
Jeszcze jakby tego było mało wg moich obliczeń dokładnie w dniu mojego ślubu mam dostać @ !!
Jak go przesunąć (da się w ogóle ? ) bez ingerencji tabletek anty? Bo zaprzestałam ich stosowania ponad 2 lata temu i nie chcę do nich wracać ... :(
Wszelkie porady mile widziane :)


Dosyć prywaty, dziś przychodzę ze spóźnioną recenzją Mydełka Borowinowego z Tołpy , które to dostałam jakiś czas temu od Malinki.


Tołpa, Spa Bio
Mydło Borowinowe do odnowy biologicznej


Opis producenta:




Moja opinia:

Opakowanie:

Kartonik z tradycyjnymi informacjami dla tej serii. Czyli na temat składu, właściwości.
Przyciąga wzrok kojarząc się nam z naturą.

Konsystencja i zapach:

Konsystencja jak przystało na mydło w kostce-stała, kształt kwadratu. Zapach delikatny jednak dość specyficzny - ewidentnie wyczuwam w nim na pewno lawendę. 



Stosowanie i działanie:

Mydło stosuję do mycia całego ciała. Całkiem nieźle się pieni. Zapach mydełka działa jak delikatna aromaterapia i przyjemnie się go stosuje po męczącym dniu.


Jeśli chodzi o działanie pielęgnujące to mydełko na pewno myje i odświeża skórę, działania nawilżającego nie zauważyłam ale też nie wysusza.
Przyjemnie się go stosuje.

Cena i dostępność:

Dostępny w stacjonarnych drogeriach i internecie
Cena to ok 8zł za 100g
Nie jest może najtańsze ale do najdroższych też nie należy.
Myślę , że warto spróbować.



czwartek, 14 lutego 2013

Kisiel z Biedronki...

Hej Wszystkim :)
Na początku dziękuję Ci Natalko za możliwość wypróbowania peelingu z Biedronki :) Natalka się zlitowała nade mną i ponieważ nie mogłam nigdzie dostać tego kosmetyku oddała mi swój kiedy widziałyśmy się na spotkaniu w Suchej.


Peeling jaki trafił w moje łapki to

BE BEAUTY BODY EXPERT!V
SPA
PEELING DO CIAŁA
ZAWIERA NATURALNE DROBINKI PEELINGUJĄCE
WINOGRONO



Opis producenta:


Moja opinia:

Opakowanie jak przy połowie peelingów do ciała - plastykowy , zakręcany słoik mieszczący w sobie 200ml produktu.
Konsystencja.. no właśnie jak dla mnie ma on konsystencję kisielu z zatopionymi drobinkami - pestkami.



Zapach cóż ja winogrona specjalnie nie wyczuwam. Czuję coś słodkiego w stylu jadalnej róży a zarazem delikatnego i nie nachalnego, ale nie winogrono.

Działanie i stosowanie
Peeling jest bardzo delikatny, dla mnie za słaby niestety.Za mało złuszcza naskórek, zawartość gliceryny w składzie działa lekko nawilżająco.
Ponieważ drobinki złuszczające to po prostu pestki, osiadają po umyciu w nieprzyjemny sposób na brzegach   wanny.
Powiedziałabym taki sobie zwyklaczek. Pewnie jak dorwę w Biedronce kiedyś w końcu inne zapachy, kupię z ciekawości ale zupełnie mnie nie zachwycił.
Aaa i nie nazwałabym go peelingiem a po prostu żelem peelingującym pod prysznic.

Miałyście przyjemność używać "peelingów" z Biedronki?
Może macie lepsze zdanie na ich temat?

środa, 13 lutego 2013

Emulsja do demakijażu Eveline 3 w 1

Cześć dziewczynki :)
Dziś mam dla Was recenzję emulsji do demakijażu firmy Eveline,którą otrzymałam do testów od portalu Uroda i Zdrowie.
Jest to moja pierwsza emulsja/mleczko od czasu jak porzuciłam mleczka do demakijażu na rzecz płynów micelarnych. Podchodziłam do niej bardzo sceptycznie bo już nie lubię mleczek :)

No ale przejdźmy do TEJ emulsji


opis producenta:



Moja opinia:

Emulsja znajduje się w opakowaniu o pojemności 245ml w poręcznym opakowaniu z pompką.

Emulsja ma konsystencję lekkiego kremu


delikatny i nie nachalny zapach.
Nie zapycha, delikatnie nawilża i odświeża skórę.
Świetnie usuwa makijaż twarzy i oczu, nawet ten wodoodporny!
Przede wszystkim nie podrażnia oczu i nie zapycha, tak jak niestety większość mleczek do demakijażu z którymi miałam styczność.
Emulsja jest wydajna, do demakijażu oczu potrzebuję 2 waciki i do twarzy również 2.
Wg mnie to nie zły wynik.
Zapewne do niej jeszcze wrócę, jak zużyję inne kosmetyczne zapasy.


Stosowałyście tą emulsję?
Jakie wrażenia?

wtorek, 12 lutego 2013

Ciasteczkowy potworek od fennel'a

Hej :)
Za oknem znów jakaś masakra,a tak się cieszyłam ,że robi się ciepło a tu dupa :( nie na widzę zimy! zwłaszcza w mieście!!
Z drugiej strony jak skończy się zima będzie już wiosna i np kwiecień a wtedy się okaże ,że zostało jeszcze 2 miesiące do WIELKIEGO dnia a ja jestem w dupie... łaaa czemu doba nie ma 48 godzin a w lutym nie ma wiosny?

Tak było by lepiej, cieplej i w ogóle ... eh

Dziś przychodzę z recenzją mojego umilacza wieczornych jeszcze zimowych (!) kąpieli
produkt dostałam na spotkaniu w Suchej Beskidzkiej.
Markę Fennel znam już od jakiegoś czasu, nie jest to pierwszy i ostatni produkt jaki używam z tej firmy.

FENNEL BODY SCRUB 
CHOCOLATE  CHIP COOKIE








 Opis producenta:



Moja opinia:

Opakowanie:

Peeling znajduje się w plastykowym 300g opakowaniu . Zabezpieczony był aluminiową folią,którą niestety trudno było zdjąć i musiałam nożykiem :)

Zapach:

Bardzo lubię kosmetyki o jadalnych zapachach, więc i zapach czekoladowych ciasteczek przypadł mi do gustu. Pachnie jak ciasteczka pieguski prosto z paczki. Maślano i czekoladowo jednocześnie. 

Konsystencja i działanie:

Tak wygląda peeling w opakowaniu

Konsystencja peelingu jest dosyć zwarta, po nałożeniu na ciało


jednak pod wpływem tarcia czy wody rozprowadza się bardzo dobrze.
I uwalnia się super ciasteczkowy zapach :)
Jeśli chodzi o funkcje ścierające peelingu jak dla mnie jest on dość średni.
Do mocnych zdzieraków nie należy,jednak fajnie się z nim współpracuje.
Zapach ciasteczek czekoladowych umila współprace.
Jest dosyć wydajny, kosztuje ok 30zł za te 300g co nie jest wygórowaną ceną za peeling do ciała.
Ciekawa jednak jestem innych wersji zapachowych, ale sprawdzę je dopiero jak zużyję czekoladowe ciasteczka.

Miałyście do czynienia z tym peelingiem?
Jak Wasze odczucia?
Lubicie kosmetyki o "jadalnych" zapachach??





czwartek, 7 lutego 2013

Migdałowy zawrót głowy ...

          Hej :)
Dziś przychodzę do Was z kilkoma słowami na temat szamponu,który otrzymałam na spotkaniu w Suchej Beskidzkiej KLIK.

Szampon wygląda tak:


Opis producenta:


skład:

Moja opinia:

Przyznam szczerze,że do szamponu podchodziłam bardzo sceptycznie. Opakowanie duże,toporne i wielka dziura (!) którą ma wylatywać szampon hmm
No ale, otwarłam i nie żałuję!
Najpierw plusy :

Zapach:
Delikatny,migdałowy , pachnie w butelce i pachną włosy po wyschnięciu

Konsystencja:
Dosyć wodnista co w przypadku normalnego opakowania nie było by problemem, ale jest jeśli jest taaaaka dziura jak tu:

to pojawia się problem.
Alee poszukam jakiejś butelki z pompką lub po zużytym szamponie i przeleję :-)

Stosowanie i działanie:

Powtarzając się, zmorą jest duża dziura przez którą wylatuje zbyt duża ilość szamponu.
Co do ogólnych właściwości produktu, spisał się zaskakująco dobrze.
Jak wiecie, mam problem ze zwykłymi szamponami drogeryjnymi bo powodują one u mnie wysypy łupieżu. Dodatkowo po każdorazowym myciu muszę stosować odżywkę w celu rozczesania kłaków.

W przypadku tego migdałowego kolegi:

-NIE wystąpił łupież !!!
-NIE muszę stosować odżywki - włosy są miękkie,sprężyste,sypkie i puszyste !
-Dopiero po wyschnięciu włosów (nie używam suszarki,schną same) stosuję odrobinę JEDWABiu 
na całą długość w celu ujarzmienia puszystości :-)

Bardzo się polubiliśmy - raz za brak łupieżu a dwa właśnie jak nie mam czasu na odżywkę to jest idealny !

Cena jest też zachęcająca bo ok 8zł za 500ml
na pewno są dostępne na stronie producenta KLIK
a także w wielu sklepach internetowych, nie wiem jak stacjonarnie bo jeszcze nie szukałam
ale zamierzam 

Czy stosowałyście ten szampon?
Jakie wrażenia?


środa, 6 lutego 2013

Gąbka wszystko umyje...

Heej :) 

Wiem,że się powtarzam, ale naprawdę ostatnio przytłacza mnie ogrom spraw do załatwienia.
Alkohol, cukiernia, winietki, zaproszenia... no głowa mała a czasu coraz mniej to i na blogu niestety się troszkę odbić musi :(
Dopiero co mieliśmy jeszcze tyyyyyle czasu, a tu zostało nieco ponad 4 miesiące brr 
Dobra dość marudzenia, dziś przychodzę do Was z recenzją "dziwadła" z pod choinki o którym wspomniałam TUTAJ.

Mianowicie chodzi mi o Gąbkę nasączoną mydłem.
W recenzji udział weźmie gąbka o innym kształcie - mama ją dostała ale jej zwędziłam :)

tak to wyglądało przed użyciem

przód:


tył:


po wyjęciu z opakowania:


Na żywo wygląda jak gąbka pokryta mydłem :-)
Po nasączeniu wodą gąbka uwalnia "uwięzione w sobie" mydło i daje obfitą , naprawdę obfitą pianę a także poślizg idealny np do golenia.
Gąbka będzie super np na wyjazd  - zajmuje mniej miejsca niż żel pod prysznic czy/i żel do golenia.
Mam wrażenie , że lekko nawilża ciało.
Fajnie się nią myje i masuje - jak to gąbka.
Dla mnie nadaje się też idealnie do spłukiwania kremu do depilacji.
Z tego co się orientowałam można ją kupić na allegro za ok 5zł
Wg opisu powinna starczyć na 15 razy , zobaczymy na razie użyłam ją może z 7 ?

Po zmoczeniu wodą , po pierwszym użyciu wygląda tak:





Jak gąbka, porządnie nasączona mydłem czy żelem pod prysznic.
Po prostu :-)

Miałyście do czynienia z takim tworem?
Co myślicie o takiej wersji podróżnego żelu pod prysznic?

Łączna liczba wyświetleń