Od ostatniego postu przybyła mi paletka róży,paletka cieni oraz wypiekany róż.
Będą zdjęcia , oraz moje ochy i achy :)
Zacznę od wypiekanego różu Blushing Hearts.
Najpierw bardzo go chciałam, bo jego struktura skojarzyła mi się z różami burżuja , które uwielbiam.
Do tego śliczne połączenie kolorów :)
Jednak zanim wpadł w moje łapki kupiłam obie paletki róży i stwierdziłam , że nie jest mi nie zbędny.
Tylko krowa zdania nie zmienia, w końcu więc jednak go kupiłam.
Kiedy gdzieś jadę jest idealny w podróż, nie zawsze chce mi się taszczyć paletkę z 8 różami.
A on jeden ma kilka możliwości kolorystycznych.
Uwielbiam go za śliczne, dziewczęce pudełeczko w kształcie serduszka.
Za 3 piękne odcienie jasnej cegły, brzoskwini i różu w jednym opakowaniu.
Za możliwość łączenia kolorów oraz piękny ale nie tandetny połysk.
Podsumowując serduszkowy różo-rozświetlacz jest boski.
Nie żałuję ani jednej złotówki , którą na niego wydałam :)
Następnie przejdźmy do drugiej już w mojej kolekcji paletki róży HOT SPICE.
Paletka wykonana z czarnego , mocnego plastyku.
Zawiera duże lusterko.
8 różnych odcieni o bardzo dobrej pigmentacji w tym 2 rozświetlacze.
W palecie HOT SPICE dominują ciepłe i neutralne kolory.
Również można je ze sobą łączyć.
Posiadając obydwie paletki róży MUR + jeden róż serduszkowy na prawdę więcej róży do szczęścia nie potrzebuję.
Bo ileż to róży można mieć w swojej kolekcji :)
No może jeszcze zakupię te bronzery i będę w pełni szczęśliwa :)
Czy ma któraś z WAS może tą paletkę bronzerów? Bardzo jestem ciekawa jak ona się sprawdza :)
Koło czekoladowych paletek również nie mogłam przejść obojętnie.
Skusiłam się na moim zdaniem najbardziej uniwersalnej kolorystycznie.
Mianowicie Death By Chocolate.
Świetne opakowanie , przypominające topniejącą tabliczkę mlecznej czekolady wykonane z mocnego plastyku.
Wewnątrz znajdziemy duże lusterko oraz pacynkę, którą wyrzuciłam od razu bo używam tylko swoich pędzli.
16 cieni o bardzo dobrej pigmentacji i ciekawą kolorystyką.
Zawiera zarówno cienie matowe (6) , jak i perłowe(10).
Większość ma rewelacyjną , satynową konsystencję.
Cienie dobrze się rozprowadzają i w większości nie osypują, dobrze się ze sobą łączą.
Nie są to same nudne brązy za którymi nie przepadam, w wachlarz całkiem ładnych kolorków znajdujących zastosowanie zarówno na dzień do pracy jak i na wieczór na imprezę czy randkę.
Jest kilka brązów- nie brązów, które to ciężko mi nawet określić kolorystycznie, ale są bardzo ładne.
White Light - bardzo jasny,matowy krem idealny jako cień bazowy
Don't Let Go - karmelowy, perłowy brąz
Break Me Up -jasny, chłodny i matowy brąz
Consume Me - cudny satynowy brąz
All Is Lost - bardzo ciemny,niemal czarny brąz nie do końca matowy
Lick Me - śliczny, jasny matowy brudny róż
Fool's Gold - złota satynowa perła
One More Bar - matowy , czekoladowy brąz
Devour Me - chłodny , matowy brąz
Tear The Wrapper - satynowa,perłowa jasna miedź
Love You to Death - cudny, satynowy , perłowy fiolet w odcieniu śliwki
Pray for Me - satynowy perłowy brąz
Dipped - jasny karmel,perłowy,satynowy
Tease Me - chłodny, przepiękny ,perłowy,satynowy brąz
Set Me Free -jakby srebrny jasny brąz , perłowo-satynowy, również rewelacyjny
Bring Down Angels - satynowa,waniliowa perła
Generalnie z całej mojej nowej trójeczki - róż serduszko,paleta róży i czekolada - jestem bardzo zadowolona.
A Wam jak się podobają?
Może coś też posiadacie na swoich przepastnych toaletkach? :)