środa, 29 stycznia 2014

Rozgrzej się!

Nieee, nie będę pisać o alkoholach, chociaż te na pewno Was rozgrzewają.
Wolę kubek, albo dwa pysznej i gorącej herbatki. Koniecznie bez cukru , często też z cytryną.
Jeśli zwykła czy earl grey to z cytryną i imbirem lub miodem. Mmmmm o niebo wolę herbatkę od napoi sklepowych czy soków.

Mało kosmetyczny post, ale pogoda za oknem mnie zainspirowała.
A no i wygrana w konkursie,  czyli 10 różnych herbat teekane, kubek termiczny i podstawka na "herbaciane szczury" :)


Herbaty uwielbiam zarówno w torebkach jak i liściaste.
Koniecznie muszę zakupić dzbanek, do zaparzania liściastej herbaty bo na razie mam tylko silikonową truskaweczkę z ebay'a do szklanki <3


Herbatek też mam małą kolekcję, ale wciąż dokupuję inne bo się zużywają.
Najnowsze jeszcze w pudełkach


Teekane mają bardzo ciekawe smaki, to też robię po 2 kubki żeby wypróbować wszystkie.
Black Currant jest prze pyszna :)
Natomiast pomimo, że zielone są moim hitem ta z cytryną i imbirem mi nie podeszła.

Herbatki , które kupuję namiętnie , zostają pozbawione kartoników i umieszczone w pojemniku w kuchni.

Wśród takich "stałych ulubieńców" są np.
Vitax Malinowa,Vitax owocowy raj, Green Hill Jeżyna, Teekane zielona z cytryną czy Teekane jabłko z cynamonem.



Tak właśnie lecę na 2 kubki:P


Pisząc tego posta w jednym kubku Black Currant a w drugim Green Tea Sencha Royal - pyszna zielona z posmakiem owoców <3 a w pokoju unosi się zapach Yankee Candle Soft Blanket ^^ .

Herbatek liściastych mam nie wiele, na zdjęciach wyżej widać zieloną z cytryną Herbapol - pyszna!
oraz poniżej 























Herbaciane mieszanki,
Eliksir miłości,Czekoladowe marzenie,sekret młodości i czarna+zielona z różą.
Czekają one na ten nieszczęsny czajniczek z zaparzaczem, do wypłaty. No i oczywiście zielony chce!


Jak widać bardzo lubię herbatki, i to raczej o nie typowych smakach aniżeli klasyczne, chociaż dobrym earl greyem też nie pogardzę :)
Jakie są Wasze sposoby aby się rozgrzać?
A może też macie swoje ulubione herbatki?


Kawy też bardzo lubię , ale to blog kosmetyczny i nie wiem w ogóle jak przyjmie się post herbaciany, to też nie wiem czy o kawach kiedyś Wam napiszę :)
Buziaki :*

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Ziaja Rebuild Peeling Myjący

Tak właśnie, znów będzie o peelingu, 
ten otrzymałam z okazji mikołajek od Donny:*.

Ziaja Peeling Myjący Gruboziarnisty 
Rebuild wyszczuplanie przez ujędrnianie


Pierwszy plus to słoiczek 200ml oraz folia zabezpieczająca.
Czyli wygrzebię wszystko do końca i nikt przede mną paluchów nie wkładał :)


Skład 


Konsystencja, coś pomiędzy żelem a galaretką z dużymi i ostrymi drobinkami 
dobrze się nakłada , nie spływa po ciele.



Wiadomo, kompletnie nie liczę na wyszczuplenie jak w żadnych tego typu kosmetykach.
Bardzo miły w użytkowaniu. Dość duże i ostre drobinki dobrze ścierają martwy naskórek.
Skóra po jego użyciu jest wygładzona, odświeżona i przyjemna w dotyku.
Zapach lekko eukaliptusowy? miętowy , daje przyjemny efekt chłodzenia , niektórym z Was może to przeszkadzać bo producent nie wspomniał o tym na opakowaniu. 
Pewnie ze względu na ten efekt kupię go  latem na 30* upały, bo teraz za oknem -15* :P
Ale w łazience mam ciepło więc sukcesywnie go zużywam.
Wydajność przeciętna słoiczek na trzy razy zużyłam około połowy słoiczka.
kosztuje nie wiele bo ok 13zł na promocji i za dyszkę można dorwać
więc warto spróbować, polecam zwłaszcza latem :)










sobota, 25 stycznia 2014

Miłości do zapachów ciąg dalszy


W sumie nie jest to takie dziwne chyba,że zakochałam się w woskach Yankee Candle.
Skoro lubię perfumy, ba uwielbiam. I sama lubię ładnie pachnieć <3 lubię też jak ładnie pachnie mi w mieszkaniu czy pokoju - a przecież nie będę wersalki Armanim psikać :)

Kiedyś korzystałam z olejków do kominków, ale od kiedy poznałam Yankee Candle olejki odeszły w zapomnienie. Nie chcę ich już :D

Moja Yankowa :D kolekcja pomału się powiększa :)
 Teraz prezentuje się tak









Kilka naście zapachów Yankee i pierwszy Kringle.
Jak na razie najbardziej lubię zapachy owocowe,
mieszanki owoców czy truskawka z kremem <3

Coś czuję , że będzie z tego większa miłość :) nie będę raczej pisała postu osobnego z każdym zapachem co jakiś czas może aktualizacje  i ulubieńców.

Moi ulubieńcy stycznia to


Fruit Fusion, którego resztka właśnie wypala mi się w kominku :(
Bardzo intensywne,słodkie a jednocześnie świeże owoce docierające do nozdrzy nawet małża mojego.
Jemu ten zapach bardzo się podoba :)



Summer Scoop już wykończyłam.Trzeba uzupełnić zapachy :(
Pachnie tak jak smakowały mleczno-truskawkowe cukierki alpenliebe czy jakoś tak!
Idealny kremowo- truskawkowy zapach.Słodki, otulający ale nie męczący.


Chciałam też spróbować bardzo wosków Kringle Candle.
W trakcie jednej z wymian nadarzyła się taka okazja i przyleciał do mnie wosk o zapachu
miętowego lizaka :)

Bardzo spodobało mi się to,że sam wosk Kringle jest umieszczony w plastykowym pojemniczku. Można odkroić kawałek,aby umieścić w kominku,a resztę zapakować znów do pojemniczka.
Natomiast jak dzielę Yankee to później muszę je trzymać w woreczkach strunowych.


Nie kruszy się też tak bardzo jak woski Yankee, no i jest większy.

Na zdjęciu porównanie z woskiem YC.
Kringle jest niestety droższy od YC, bo kosztuje 11zł ..


Ale czy pachnie lepiej od Yankee?
Puki co nie powiedziałabym.
Może trafiłam na zły zapach, tak na pewno  na zły bo po chwili od roztopienia wosku małż poprosił o zmianę na coś owocowego, gdyż miętowy lizak pachniał mu jak sztyft do nosa, taki na katar :)

Mi też coś w nosie się kręciło od niego, więc nie będę więcej 
go palić, postaram się natomiast wymienić na jakiś inny.

Woski Yankee są śliczne , kolorowe w kształcie tart. Przyzwyczaiłam się już do tego, że muszę je trzymać w woreczkach strunowych. Kosztują 6zł a zapachy miesiąca 4,5zł.
W większości bardzo fajnie pachną i mam ochotę na więcej i więcej.

Woski Kringle mają fajne pudełka do ich przechowywania,no ale kosztują prawie 2 razy więcej.
Nie wiem czy chcę tyle płacić za to , że mieszkają w pudełku ?
No i zapach miętowego sztyftu do nosa kompletnie nie w moim guście.
Może możecie mi polecić jakiś zapach Kringle , który mnie do nich przekona?

Poproszę też o wasze ulubione zapachy Yankee bo ich na pewno będzie mi przybywało :)


ps.Jak dobrze , że jest sobota i na te -15* nie muszę wychodzić z domu :)
chcieliście zimę to macie, ja nie chciałam












piątek, 17 stycznia 2014

Miał być peelingowym hitem a tym czasem ...

A tym czasem sama nie wiem jak go ocenić.
Mowa o 
Rewitalizującym Cukrowym Scrubie do ciała , Żurawina i Cytryna 
jakże chwalonej firmy Pat&Rub.

W końcu dorwałam, otwarłam , użyłam i co?
Ano , opakowanie jak na zdjęciu po niżej
wygodne - 450ml plastykowy słoik, kolorowe i miłe dla oka.



Pierwsze co się rzuca w oczy to 100 % natury.
Czyli na pewno bez znienawidzonej przeze mnie parafiny!


jak widzimy skład bardzo fajny, drobinkami ścierającymi jest cukier trzcinowy <3 jak wiecie uwielbiam peelingi cukrowe.
Za zapach odpowiedzialne są olejek cytrynowy i  żurawina.
A za nawilżenie  jak mniemam oliwa i masło z oliwek,masło shea , olej babassu, masło z awokado, masło kakaowe, wosk pszczeli, witamina E...

Po otwarciu słoiczka oczom i nosom ukazują się
bardzo zwarta konsystencja w brązowym kolorze oraz odświeżający zapach.

























Peeling ma spore cukrowe drobinki, które mogłyby bardzo fajnie i mocno czyli jak lubię złuszczać martwy naskórek.
Więc czemu tego nie robią?

Nie wiem, wydaje mi się że jednak za DUŻO jest tu tych wszystkich maseł i oleju.
Drobinki ścierają ale bardzo słabo bo całe są oblepione masłami.
Konsystencja peelingu jest bardzo zbita,toporna i tłusta.
Ciężko! mi się go rozsmarowywuje na ciele o masażu tym peelingiem nie wspomnę i spora część nałożonego kosmetyku spada z ciała w wodną odchłań !
Pozostawia na skórze jak dla mnie BARDZO NIE FAJNY , LEPKI I TŁUSTY film, za sprawą olejków i maseł :/ a nie parafiny ale jednak...
Film ciężko domyć z ciała , zwłaszcza ze skórek w okół paznokci i zagłębień w pierścionku ;-(

Skórki i pierścionek czyściłam szczoteczką do paznokci z tej tłustej warstwy (która ma biały,mleczny kolor ). Leżąc w wannie po peelingu pamiętać muszę by nie przejeżdżać paznokciami po skórze, bo znów biała maź na palcach i pod pazurkami zostaje:/
Fakt, po wyjściu z wanny nie muszę już stosować żadnych balsamów bo skóra jest dobrze nawilżona.
Ale wanna brudna od nie do końca rozpuszczonych cukrowo-maślanych drobin...

Czyli jak dla mnie podsumowując, działanie peeligujące - ścierające bardzo słabe.
Nawilżanie bardzo dobre ale też wkurzające w trakcie kąpieli.
Wszechobecna biała maź - koszmar.

Nie, nie dałabym za niego tych 79,90 w cenie regularnej.
Prawdopodobnie połowy z tego też bym nie dała.
Aczkolwiek, zastanawia mnie czy inne wersje peelingów do ciała tej firmy też mają skłonności do tej okropnej białej mazi i topornej konsystencji ?

Używałyście?
Może macie inne zdanie,chętnie przeczytam :)

Używam go obecnie tylko do stóp. One są zadowolone i dobrze nawilżone.
Ale 80zł za peeling do stóp , który wylądował tam przez przypadek to lekkie przegięcie.


czwartek, 9 stycznia 2014

Biedronkowa sól do kąpieli ..

W sumie to lubię kupować kosmetyki w dyskoncie. 
Czasem są to jednorazowe próby kończące się nie wystarczającym zadowoleniem by powrócić do produktu, a czasem pozostaję jakiemuś cudakowi wierna.

Jednym z produktów z którym się polubiłam jest 
biedronkowa sól do kąpieli.

Na tą chwilę posiadam 2 takie

Be Beauty Body Expert Spa
Ujędrniająca sól do kąpieli - Lotos



oraz z tej samej serii ale
Orzeźwiająca - trawa cytrynowa i bambus



Opakowania fajne, później można w nich coś przechowywać.

Sól ma dość duże drobinki, szybko jednak rozpuszczają się w ciepłej wodzie barwiąc ją delikatnie na kolor soli jaki dosypujemy .


Sól w opakowaniu bardzo intensywnie pachnie.
Lotos moim zdaniem tak jabłkowo-kwiatowo a trawa cytrynowa z bambusem bardzo świeżo i lekko cytrynowo.
Po wsypaniu soli do wody w łazience i wannie zapach unosi się do ukończenia kąpieli.
Nie wysusza skóry i jest dość wydajna. 
No i przede wszystkim wzorowa dostępność , bo w każdej Biedronce oraz cena ok 3-4zł.
Oczywiście jest większa ilość wersji zapachowych, ja na tą chwilę posiadam tylko te 2 ale na tym 
nie poprzestanę.

Jeśli lubicie kąpielowe umilacze a nie próbowałyście to polecam.


wtorek, 7 stycznia 2014

Kakaowy scrub do ciała od Palmers'a

Znów o peelingu który dobija dna.
A propo dna, porzuciłam jakieś pół roku projekt denko na moim blogu , ponieważ od kiedy mieszkam z mężem jakoś mniej miejsca na wszystko. Po prostu nie mam gdzie trzymać tych pustych opakowań i od razu jak coś zdenkuję leci w kosz :(
Jednak dalej usilnie staram się nie mieć otwartej pielęgnacji więcej niż 2szt danego rodzaju. 
U męża koło wanny jakaś mniejsza półka na pielęgnację niż u mnie w rodzinnym domu :(

Palmers Cocoa Butter Formula
Cocoa Body Scrub


Peeling ten otrzymałam na spotkaniu blogerek w Krakowie od miłej Pani z firmy Palmers.
Oczywiście jako maniaczka peelingów, taki oto kosmetyk  wybrałam do testów z całej gamy Palmers'owych produktów.

Skusiło mnie masło kakaowe które ma zadanie nawilżenia skóry, ogólnie fajny skład w kosmetykach tej firmy,no i samo to, że to peeling :)






Opakowanie takie jakie lubię czyli słoiczek z plastykową osłonką przeciw ciekawskim palcom :)
Zapach? Szczerze mówiąc troszkę się zawiodłam, dla mnie pachnie jakąś lekko chemiczną 
masą czekoladową do tanich ciastek,jeśli wiecie co mam na myśli.
Nie specjalnie mi się podoba , ale jakoś bardzo nie męczy bo nie utrzymuje się na skórze po umyciu co w tym przypadku jest dla mnie plusem.
Co do konsystencji, musiałam się przyzwyczaić bo jest dość toporna, maślana co jak na peeling
dla mnie było dziwne.



Zapewne konsystencję swoją zawdzięcza  zawartości masła shea i kakaowego.
Przełamałam się więc i mimo nie specjalnego zapachu i dziwnej konsystencji  sukcesywnie zużywałam peeling.
Jaka jest więc moja opinia jeśli chodzi o działanie?

Po zetknięciu się ze skórą , pod wypływem jej ciepła konsystencja maślana zmienia się w płynną co znacznie ułatwia masaż - mycie.
Przyjemny w użyciu jednak , no tak jak dla mnie słabo ściera.
Drobinki złuszczające to jakieś łupinki, które jak dla mnie słabo sobie radzą ze ścieraniem.
Czy na sucho czy na mokro, za słabo.





Natomiast skóra po jego użyciu jest wyraźnie nawilżona,co jest plusem.
Jednak ponieważ dla mnie za słaby, kolejnego opakowania nie kupię.


Używałyście?
Może Wam nie potrzeba aż takich zdzieraków?

niedziela, 5 stycznia 2014

Pierwsza recenzja w nowym roku :)

Jak ktoś czyta mojego bloga choć troszkę uważnie, wie że jednym z kosmetyków bez którego nie wyobrażam sobie życia jest peeling do ciała.
Dlatego , że peeling do ciała jest produktem którego nie może zabraknąć w moich kosmetykach postanowiłam,że recenzja jednego z peelingów pojawi się jako pierwsza w 2014 roku :)
Zdziwione? bo ja nie :)

Peelingi są zdecydowanie najszybciej znikającym kosmetykiem w mojej łazience.
Potrzebuję naprawdę mocnych zdzieraków, czasem mam wrażenie, że jestem istną masochistką w tym temacie :)
Idealny peeling już znalazłam. Ale jak to każda kobieta ciągle szukam czegoś fajnego,nowego.
Próbuję,kupuję i testuję co rusz coś innego.

Dziś na tapecie pierwszy peeling firmy Balea jaki miałam przyjemność używać
mianowicie

Balea Dusch Peeling
Buttermilk & Lemon


Czyli maślanka z cytryną :)
Na szczęście maślanką nie pachnie, pachnie za to świeżą i dość słodką cytrynką.
Miło i świeżo.

Konsystencja żelowa dość rzadka z dużą ilością zatopionych drobinek.
Kolor pastelowa zieleń i bezbarwne ostre drobinki i kolorowe kuleczki.


Fajnie się rozprowadza i dość dobrze,jak na żel peelingujący ściera.



Przy długim masażu delikatnie się pieni.
Miły i przyjemny w użytkowaniu.
Jak dla mnie mógłby być mocniejszy, chociaż daje radę. Dobrze myje oraz dość ładnie złuszcza naskórek zostawiając skórę miękką i gładką w dotyku.
Wydajny.
Jestem na tak :)

No i cena nie wielka bo ok 10zł w internecie a ok 6zł w DMach.

Mam chrapkę na ten nowy jabłkowo-cynamonowy ale na razie nie zanosi się na podróż do DM :(

Używałyście jakiegoś Baleowego peelingu?

Kolejna recenzja, też będzie o peelingu do ciała :)

czwartek, 2 stycznia 2014

Co kosmetycznego planuję nabyć NA PEWNO w tym roku

Ania,swoim postem dała mi pomysł na stworzenie swojej własnej listy, do której będę wracać puki w pełni jej nie zrealizuję. To też będzie ściąga moje Must Have na kilka najbliższych miesięcy :)

Tylko, że u mnie na liście kolejność przypadkowa.
Rzeczy "tańsze" będą kupowane pewnie pod wpływem chwili, natomiast na te droższe będę musiała po oszczędzać.

1.Cienie L'oreal Infailible 



Na pewno muszę mieć fiolet i granat <3 myślę też nad jasnym błękitem i beżem.
Na ezebrze czy allegro ceny mają niziutkie :)

2.Peeling cukrowy czekoladowy Stara Mydlarnia


Miałam kiedyś,i jest to na prawdę jeden z niewielu peelingów do ciała któremu nie mam absolutnie nic do zarzucenia. Kiedyś przeszkadzała mi cena - ok 40zł za 500ml- ale to było kiedyś, co to jest 40zł za ideał wśród peelingów?

3.Perfumy Lady Gaga Fame


Były już w liście do Mikołaja, ale ich nie dostałam :) kupię więc sama, na pewno !!

4.Suchy olejek z drobinkami Nuxe
ew PatRub


Marzy mi się od jakiegoś czasu, odłożę w końcu i kupię. Byle przed wakacjami :)
A resztkę zużyję jak proponowała Angel :) w peelingu <3




5.Skarpetki peelingujące z Ebaya
Holika Holika


Mogą być fajną alternatywą dla tych dostępnych u nas , a cena kilkakrotnie niższa.


6.Loral Professionnel
Mythic Oil 500ml


































Czyli duuża wersja maseczki, o której Wam pisałam tutaj.
Na pewno ją kupię bo jak dla mnie rewelacja. Chociaż znając mnie może być ciężko wydać 80zł za maskę do włosów. Pomimo, że znam jej wydajność.

7.Rękawica Kessa

Nie jest droga,ale jakoś nigdy nie po drodze mi ją kupić :)
Ale niebawem muszę to koniecznie nadrobić, a mydło czarne stosować wraz z nią do mycia ciała.




Czy miałyście u siebie , któryś z produktów znajdujących się na mojej zakupowej liście?
Jakie są Wasze plany zakupowe?




Przy okazji chciałam ogłosić wyniki rozdania :)

Pewnie na nie czekacie, więc nie będę zwlekać,
bardzo dziękuję za przepisy,przydały się i jeszcze się przydadzą

Pierwszą nagrodę wybrałam na podstawie właśnie przepisu, który mi się najbardziej spodobał i został wypróbowany , skosztowany.
Cieszy mnie to,że nie wszyscy idą na łatwiznę zostawiając tylko swoje dane i obserwując bloga ( mam nadzieję , że nie tylko na chwilę,będę to weryfikować przy kolejnym rozdaniu bo nie interesuje mnie obserwator który obserwuje bloga tylko na rozdanie a potem ucieka i wraca na koleje :( )
a też dają coś od siebie,chociażby dzieląc się przepisem.

Nie przedłużając

zestaw fioletowy leci do

Eweliny Musiał

Zestaw brązowy natomiast drogą losowania do

KamiluŚkaa


Serdecznie gratuluję :*

Dziewczynki,czekam na meila z Waszymi danymi
kosmetyczneszalenstwo@interia.pl

środa, 1 stycznia 2014

Moje hity kosmetyczne 2013

Kolejny roczek minął jak z bicza strzelił niemalże :)
Czas , więc na pierwszy post w roku 2014 .
Małe podsumowanie roku 2013 już było wczoraj w nocy a dziś czas na moje kosmetyczne hity 
minionego roku


Moje Hity 
kosmetyczne 2013 

Nr 1



Nie będę się powtarzać, bo recenzja była wyczerpująca. Zadania nie zmieniłam i nie zmienię,jest to mój absolutny hicior i moje własne odkrycie tego roku. Uwielbiam <3

Nr 2

Żele pod prysznic Balea


Ciężko mi je podlinkować , bo recenzji było kilka. Bez wzg na zapach wszystkie się dobrze spisały i będę do nich wracać. Dostępność słaba,no ale niska cena i fajne zapachy mi to rekompensują.
Jestem z nich bardzo zadowolona :)

Nr 3

Róże do policzków firmy Softer


Jeszcze się nie dorobiły recenzji / nadrobię niebawem/ , bo mam je stosunkowo krótko - nie cały miesiąc.
Już Wam mogę o nich powiedzieć tyle , że je uwielbiam.
Za super kolory, pigmentację i niską cenę.
Chwilowo są słabo dostępne - drogerie Stars - ale mają rozbudowywać sieć sklepów !! :D
Długo szukałam tańszego zamiennika mojego ulubieńca z Estee Lauder aż udało mi się go znaleźć od firmy Softer i to za szaloną cenę ok 13zł :D

Nr 4

Hean, High Definition bamboo fixer powder


Pierwsze brawa dla firmy Hean !
Puder jest rewelacyjny, bardzo wydajny, świetnie stapia się ze skórą i dobrze matuje.
Porzuciłam dla niego mój Creme Puff od Max Factora.
Czy było warto, dowiecie się niebawem bo pełna recenzja w planach.
Chociaż jeśli jest w hitach 2013, to znak że było :)

Nr 5



Pisałam o nim kilka dni temu :) Nie opuszczam go na krok, chyba muszę zakupić kolejny.

Nr 6

Hean, High Definition
Make Up Fixer Spray

Kolejne oklaski w stronę firmy Hean.
Bardzo dobry utrwalacz makijażu , polecam jeśli nie próbowałyście.
Dobra alternatywa dla popularnego fixera firmy Kryolan.
Efekt ten sam tylko cena o wiele niższa :)

Nr 7

Bath Body Works
Mydła w piance 


Moje małe-wielkie miłości.
Od pierwszego mydełka do małych zapasów... bardzo się lubimy !!

Nr 8

Bath Body Works
Żele antybakteryjne


Wiem,że wiecie że je kocham <3  bo pisałam o nich nie dawno. Ale nie mogło ich zabraknąć w moich hitach.
Po prostu MUSZĘ je mieć zawsze przy sobie.
Każdy w innej torebce,aby nie brakło :)

Nr 9

Woski Yankee Candle


Nie sądziłam , że mania YC dopadnie i mnie :(
zwykle nie lubię tego co lubią wszyscy , no ale jak widać nie tym razem.
Rozpisywać się nie będę bo cała blogosfera je zna :)

To takie moje małe i większe hity roku 2013 :) którym na pewno pozostanę wierna
A Wy macie jakieś swoje?





Łączna liczba wyświetleń