poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Zabieramy się za zniszczone końcówki


Hej Słońca :)
Ostatnio intensywnie biorę się za pielęgnacje włosów. Od jakiś 4 miesięcy nie farbuję i nie obcinam. Nawilżam, dopieszczam skórę głowy i końcówki włosów. W czerwcu kilka dni przed ślubem, przyjedzie moja przyjaciółka - fryzjerka to będzie myśleć co robimy z włosami dalej.

Na tą chwilę mam włosy które robią co chcą, to znaczy jak chcę je zakręcić to się prostują a jak chcę pofalować to są proste jak druty. Długość moich włosów jest mniej więcej do połowy pleców,grzywka od pewnego czasu już nie jest grzywką a grzywą , którą spinam na bok - nie obcinam :)

W wolnej chwili, może w trakcie weekendu majowego przedstawię Wam moją obecną pielęgnację włosów, dziś napiszę tylko kilka słów o moim małym przyjacielu , który mieszka nawet w mojej torebce :)
Mowa o 

L'biotica Biovax A+E Serum Wzmacniające 


Producent mówi, że:

Biovax A+E Serum wzmacniające dba nie tylko o zdrowie i kondycję Twoich włosów, ale również zapewnia im gruntowną ochronę i bezpieczeństwo. Seria Biovax to oryginalne połączenie Zdrowia, Bezpieczeństwa i Profesjonalnej Pielęgnacji w jednym preparacie.
Nowe serum wzmacniające A+E z serii BIOVAX to prawdziwy zastrzyk witaminowy dla Twoich włosów. Receptura preparatu stworzona została na bazie witamin A i E, będących źródłem młodości i witalności.
Włosy są bardzo wrażliwe na niedobór witamin A i E. Ich brak może powodować osłabienie, przesuszenie, pojawienie się łupieżu oraz większą skłonność do ich wypadania. Kruchość, brak połysku oraz tendencja do łamliwości jest widocznym objawem niedoboru tych witamin. 


Moja opinia:

Serum znajduje się w plastykowej buteleczce z pompką o pojemności 15ml, pompka oczywiście jako forma bardzo dobrej aplikacji produktu.

Serum stosuję na wilgotne włosy na końcówki - ok 5cm, oraz w razie potrzeby na włosy suche - po to go noszę w torebce :)
Po użyciu serum włosy - w moim przypadku końcówki- są wyraźnie wygładzone , nie elektryzują się i lepiej się rozczesują, przy częstym stosowaniu,czyli jak u mnie po każdym myciu, końcówki włosów są w wyraźnie lepszej kondycji. Nie są już suche, i nie wyglądają jak rozdwojone.
Naprawdę fajnie mi się z nim współpracuje.
 

Kosztuje ok 12zł a na promocji nawet 5zł.
Uważam,że jak macie problemy z wysuszonymi czy rozdwojonymi końcówkami to warto wypróbować.

 

czwartek, 25 kwietnia 2013

TAG: Kosmetyki od A do Z

Ania FokusMM zaprosiła mnie do Tagu kosmetyki od A do Z. Dawno nie robiłam żadnego Tagu, więc zrobię ten :)

Zasady są proste, na każdą literę alfabetu dobieramy markę i jeden kosmetyk tej marki godny polecenia.
To lecimy:

A
Avon Super Shock Gel Eyeliner Pencil Kredka żelowa


B
Bingo Spa Kuracja do włosów słabych i wypadających oraz po farbowaniu 40 aktywnych składników



C
Clarena Krem z kwasem pirogronowym i azelainowym AHA fruit line


D
Dax Cashmere Baza pod cienie / nie długo pojawi się rezenzja/



E
Elfa Pharm Eliksir ziołowy przeciw wypadaniu włosów

F
Fitomed płyn do twarzy z kwiatu pomarańczy







G
Golden Rose lakiery do paznokci





H
Hegron Szampon




I
Isana Krem do ciała masło kakowe


J
Brak


K
Kryolan Fixer Spray


L
Lactacyd emulsja do higieny intymnej

M
Mac Paint Pot

 
N
brak

O
Oyster Kryształ Jedwabiu



P
Paese Baza pod cienie


R
Rimmel lakiery do paznokci

S
Stara Mydlarnia peeling cukrowy czekoladowy do ciała


T
Technic paletki cieni



V
Vichy Normaderm Hyaluspot

W
Wibo tusz growning Lashes


Z
Ziaja Pro Maska uspakajająca 



Kilku literek brakło, ale cóż nie chciałam wymyślać na siłę. 
Pozdrawiam Was serdecznie i wszystkie chętne zapraszam do zabawy :)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Cukrowy peeling do ust własnej roboty

Ostatnio na kilku blogach widziałam recenzje Peelingu do ust Pat&Rub. Nie powiem strasznie mnie ów peeling kusił ale coś ok 45zł za taki malusi słoiczek ust-owego umilacza to dla mnie za wiele.
Postanowiłam zrobić sobie dobrze sama.
Wcześniej do peelingu ust używałam co jakiś czas szczoteczki do zębów,no ale nie zawsze mam ją pod ręką a peeling w malusim słoiczku może przecież zamieszkać w mojej kosmetyczce która od dnia kobiet w Rzeszowie jest częścią mojej torebki.


Ameryki nie odkryłam,wiele podobnych przepisów krąży po internecie.

Co zwykle mieszka w peelingu do ust?

Ano , na pewno jakaś substancja peelingująca  u mnie jest to cukier - bez jaj nie używam go tyle by od peelingu do ust wytworzyła mi się próchnica :)
Coś zapachowego, coś nawilżającego..
Wzięłam to co miałam pod ręką czyli miód i olej migdałowy.

 

























Wzięłam niewielki słoiczek po miniaturce jakiegoś kremu,porządnie do wypucowałam. Wsypałam duużo cukru,dodałam miód i kilka kropel oleju migdałowego, zamieszałam wykałaczką i jest.
Fajnie wygląda, ładnie pachnie , dobrze peelinguje usta oraz je nawilża.
Można zlizać - nadmierne ilości grożą próchnicą zębów :D , no i przede wszystkim koszt bez porównania niższy niż peelingi "kupne".





























Fajny gadżet, przydaje się w damskiej torebce. Byłam ostatnio u kuzynki , która skarżyła mi się na suche usta, więc oddałam jej swój peeling a sama jak tylko dotrę w końcu do domu zrobię sobie nowy. 

Myślicie , że peeling do ust to zbędny gadżet?
Lepiej zrobić czy kupić?

niedziela, 21 kwietnia 2013

Kolagenowe Serum Do Mycia Włosów Bingo Spa

Coś o włosach mi się ostatnio sporo pisze, zanim prowadziłam bloga używałam pierwszych lepszych kosmetyków do włosów które wpadły w moje łapki podczas zakupów w markecie.
Cóż,od tego czasu wiele się zmieniło.
Staram się staranniej dobierać moją włosową pielęgnacje.
Przedtem każdy nowy szampon czy odżywka wywoływał na moich włosach ogrom łupieżu, włosy przetłuszczały się już dzień po umyciu a końcówki byly mega przesuszone, a tym że włosy wychodziły garściami nie wspomnę. Cóż, od tego czasu wiele się zmieniło.
Szampony zmieniam dalej, używam głównie tych z Bingo Spa, bo one mi krzywdy nie robią, czasem próbuję jakiś inny np.przeciw wypadaniu włosów. Maski do włosów są raczej nie dla mnie bo nie mam czasu na trzymanie czegoś na włosach ok 20min , więc raczej używam odżywek, ostatnio moim ulubieńcem jest kokosowa Balea której muszę zrobić zapas. 
Poza tym raz lub dwa razy w tygodniu kremuję włosy, nakładam krem na noc od skalpu gdzie wmasowuję krem po końce,owijam włosy reklamówką i idę spać i rano myję normalnie włosy. 
Na osuszone ręcznikiem włosy używam eliksiru Green Pharmacy przeciw wypadaniu włosów a na końcówki serum. 
Włosy cudnie się rozczesują pomimo,że do zakupienia szczotki Tangle Tezeer zabieram się jak pies do jeża :)
To tak w skrócie o mojej pielęgnacji.
Nawiązując do niej chciałam dziś napisać kilka zdań na temat 

Kolagenowe Serum Do Mycia Włosów
Bingo Spa
 


Opis producenta:




















Moja opinia:

Jeśli chodzi o opakowanie standardowo Bingo się nie popisało, nie cierpię ich plastykowych butelek bo ciężko co do kropelki z nich wydobyć resztki produktu, dodatkowo jak zwykle u nich bywa etykieta na produkcie to zwykły niczym nie pokryty papier.
Papier jak wiadomo przy kontakcie z wodą ulega zniszczeniu i wygląda nieestetycznie.
Dodatkowo Kolagenowe Serum do mycia włosów,które stosuje się po prostu jako szampon mieści w swojej butelce tylko 150ml produktu a kosztuje ok 9zł no niestety u mnie szału nie robi więc za 150ml to stanowczo za drogo.
Nie wysusza włosów-chyba bo nie stosuję go samodzielnie, nie wywołuje łupieżu.
Szampon to szampon, ma myć - oczyszczać włosy, nie oczekuję od niego cudów, bez odżywki czy maski po samym szamponie i tak nie rozczeszę włosów.
Jeśli nie widzę różnicy pomiędzy tym Serum za 9zł a tym 3 razy większym szamponem za 3zł to po co przepłacać? 
Mam na co w tej chwili wydawać pieniążki, więc na to serum na pewno się nie skuszę :)

Ale może u Was bardziej się sprawdziło?
Może tylko ja nie doceniam jego cudownych właściwości?


sobota, 20 kwietnia 2013

Kokosowy zawrót głowy od Balei

Pisałam Wam jakiś czas temu,że porządnie zmolestowałam moją koleżankę,która obecnie mieszka w Pradze by zjeżdżając do domu kupiła mi na spróbowanie kilka kosmetyków Balea. Dwa produkty już doczekały się mojej opinii Żel pod prysznic i Krem do ciała. Teraz przyszła pora na odżywkę do włosów, zostało mi jej już nie wiele i koniecznie muszę poprosić Anię o ich zapas. A więc....

Balea odżywka do włosów farbowanych
Kokos i Kwiat Tiary

Moja opinia:
 

Żadnego opisu producenta po polsku, ja czytać po nie polskiemu nie umiem, więc wiem tylko jaki powinna mieć zapach i do jakich włosów być ona powinna.
Opakowanie dość standardowe,mieszczące 300ml odżywki .

Konsystencja dość gęsta,bałam się że będzie obciążać lecz nic z tych rzeczy. Nakładam ją na wilgotne włosy już po szamponie na 2 do 5 minut.
Odżywka pięknie i intensywnie pachnie kokosem - czemu nie pachnie tak ten krem do ciała!!!- zapach utrzymuje się przez jakiś czas na włosach, zwłaszcza że myję włosy odżywką i szamponem z tej serii.
Włosy po umyciu są miękkie,sypkie, wygładzone i nie obciąża moich włosów i nie powoduje łupieżu.

Wcześniej miałam spore problemy z łupieżem, wywoływała go każda zmiana odżywki czy szamponu, jednak od jakiegoś czasu a dokładnie od kiedy zaczęłam kremować włosy łupież nie powraca :)

 Podoba mi się. Cena niewielka bo ok 6zł nawet na allegro, żałuję tylko że nie jest u nas dostępna stacjonarnie.
Następna w kolejce będzie odżywka z kokosem i mlekiem czy jakoś tak,bo tej zostało może jeszcze na 2 razy.





Moja lista kosmetyków Balea na które mam chrapkę wciąż się powiększa. 
Kto poratuje?
Niebawem możecie spodziewać się recenzji jeszcze jednego żelu pod prysznic i maseczki do włosów, tzn niebawem jak niebawem wiecie,że u mnie z czasem krucho ostatnio.
Pozdrawiam :*


czwartek, 18 kwietnia 2013

Mój lek na małe i większe zło - Vichy

Skóra mojej twarzy jest dość dziwna i przez to problematyczna. Mieszana.
Tłusta w strefie "T" ,policzki suche , pojawiają się mikro zmarszczki w okolicach oczu i kilka razy w miesiącu pojawiają się jakieś niespodzianki.. oj nie lubię takich niespodzianek.
Ale śmiało mogę powiedzieć , że od kiedy mam Vichy są mi nie straszne. 
Do rzeczy.



Opis producenta  
wynaleziony w necie , bo oczywiście zdjęć kartonika nie zrobiłam :)

Punktowy preparat szybko zwalczający miejscowe niedoskonałości. Działa antybakteryjnie i daje efekt `izolującego plastra`. Formuła z kwasem hialuronowym tworzy ochronną i izolującą warstwę niewidoczną na powierzchni skóry. Kwas salicylowy + LHA zwalczają bakterie. Odpowiedni dla skóry wrażliwej. Hipoalergiczny. Testowany pod kontrolą dermatologiczną. Zawiera wodę termalną z Vichy. Bez parabenu. Świeża, żelowa konsystencja nie pozostawia śladu na skórze.
Sposób użycia: nakładać przy użyciu aplikatora na miejscowe zmiany. Stosować rano i wieczorem. Nie powoduje powstawania zaskórników. Omijać okolice oczu. 

Moja opinia:
Opakowanie-najpierw był kartonik,ale szybko poleciał do kosza. Później pozostała zgrabna 15ml tubka. Po odkręceniu zakrętki ukazał się fajny metalowy? aplikator ze ściętym dziubkiem i dziurką ,którą preparat wydostaje się na zewnątrz.Fajne.


Aplikacja łatwa i przyjemna , wyciskam , smaruję i gotowe.
Produkt pozostawia na skórze nie widoczną warstewkę , spokojnie można używać pod makijaż, ja stosuję w razie potrzeby rano pod makijaż i na noc po całkowitym oczyszczeniu skóry.
Co do działania?
Szczerze mówiąc, jestem w lekkim szoku.Rzadko coś mi wyskoczy,ale jeśli już to albo kilka małych w 1 miejscu np na brodzie albo jedno wielkie cholerstwo - ostatnio koło nosa i to takie było,że aż spuchła mi skóra w około i to tak , że myślałam że mam jakąś świnkę na połowie twarzy!
Autentycznie posmarowałam się 4 razy - 2 rano i 2 wieczór i niema!
Po jednym smarowaniu zeszła opuchlizna-po kilku godzinach- po 2 dniach nie ma śladu po paskudnym gościu z okolic nosa.
Jest bardzo wydajny,no ale w końcu nie stosuje się go na całą twarz tylko punktowo.
Z tego co patrzyłam kosztuje ok 50zł za 15ml ale oczywiście na allegro można go mieć za mniej niż pół ceny. 
Jeśli macie problemy z przykrymi niespodziankami polecam wypróbować.
 A może już próbowałyście?

wtorek, 16 kwietnia 2013

Przygotowania do ślubu II

Jak się domyślacie jak mnie nie ma , to nie dlatego że odechciało mi się już pisać ale dlatego , że wielki dzień zbliża się wielkimi krokami. Miałam pisac o postępach przygotowań do ślubu więc dziś pojawi się taki pościk. Ostatni na ten temat był w październiku więc jakiś czas już minął.
Od tego czasu myślę też,że sporo się zmieniło.
W ogóle fajnie,że niektórym z Was się udało załatwić WSZYSTKO dotyczące ślubu w 3 miesiące. Podziwiam, chociaż nie wiem czy zazdroszczę.
Pomimo,że to jest trochę męczące,to to jedyne takie przygotowania w życiu, tak mi się wydaje :)

Ja małymi kroczkami już ok 9 msc wszystko załatwiam, a to wciąż nie koniec :)

ZAŁATWIONE:
-Sala i dodatki(przybranie robi mamusia, już gotowe w tym winietki,zawieszki na alko,tablice ze stołami i inne takie) 
-mamy już plan sali i rozplanowane kto gdzie siedzi 
 -Catering
-DJ
-cukiernia 
-Sukienka się szyje do odbioru za miesiąc - w tym welon i bolerko
-Garnitur też się szyje
-Nauki,Protokół, kurs małżeński, zapowiedzi
-USC
-Połowa zaproszeń już rozdana
-Alkohol zakupiony
-bukiet ślubny gotowy
-bizuteria dla mnie a właściwie same kolczyki, muszę zmienić tylko bigle , stanęło na prostych klasycznych bo ... tak :) chyba , że jeszcze zmienię zdanie ;)



W TRAKCIE ZAŁATWIANIA:
-OBRĄCZKI- no niestety bez nich ani rusz :)
-Buty do sukienki
-bielizna ślubna poza biustonoszem
-Spinki i krawat dla Pana Młodego
-Ustalenie szczegółowego Menu wraz z godzinami podania posiłków
-Fryzura ślubna - czeka na moją przyjaciółkę jak przyjedzie z Irlandii,dopiero zaczniemy ćwiczyć
-Połowa zaproszeń do rozniesienia
-napoje i owoce ale to przed samym ślubem
-przybranie kościoła
-załatwianie autobusu dla gości
Także już bliżej niż dalej chociaż jak widzicie jeszcze sporo zostało a czasu... cóż 2 miesiące i tydzień :)
Dlatego właśnie ostatnimi czasy pojawiam się i znikam na blogu.
Wychodzę z domu ok 9 wracam na 22 - w tygodniu, bo w weekendy jeździmy z zaproszeniami i szukamy pierdół w stylu buty. Kurcze przez tą przedłużającą się zimę nie mogę znaleźć butów dla siebie, mam nadzieje że w tym tygodniu coś się ruszy.
Nie chcę kozaków ani zamszowych.. no i jak się uda to chcę buty w kolorze, a w jakim się dowiecie po ślubie :)
Pozdrawiam Was
we wtorkowe wiosenne ! popołudnie :

piątek, 12 kwietnia 2013

Balea contra Isana -> po raz pierwszy

Ostatnio u mnie z czasem istna masakra.
W tygodniu non stop załatwienia; kościół,dentysta,catering,garnitur ..
Weekend planujemy roznosić zaproszenia...
Doba powinna być zdecydowanie dłuższa. Spodziewajcie się mnie troszkę mniej na blogu :(
Do ślubu zostały 2 miesiące i 10 dni.. ajć!


Dziś miałam w planach napisać Wam kilka słów o kremie do ciała Balea o "zapachu kokosowym". Jednak znalazłam na komputerze zdjęcia  Isany i Balei, więc postanowiłam zrobić troszkę porównujący post.

Zacznę od tego, że i Isanę i Balee kupiłam z myślą o kremowaniu włosów nie ciała,ale każdy z produktów i tak kilka razy na ciało nałożyłam :)

Oto i bohaterzy dzisiejszego posta:



                            
1) Isana Masło Shea i Kakao     
2) Balea Krem do ciała Kokos

Jak widać na załączonych zdjęciach opakowania obu kremów są niemal identyczne. O kremie Isana pisałam TUTAJ, więc wiele powtarzać się nie będę.
Duży plastykowy słoik mieszczący 500ml produktu.
Podobne etykietki.



Konsystencja:
Isana jest bardziej budyniowa a Balea bardziej kremowa.
Rozsmarowują się również podobnie chociaż mam wrażenie że Balea wolniej się wchłania.


Pomimo,że oba produkty kupiłam do kremowania włosów na ciało też je używałam.
W kwestii zapachu, Isana jak pisałam wcześniej pachnie cudownie i słodko niczym deserek Monte, Balea natomiast.. cóż spodziewałam się kokosowej bomby jak to jest w przypadku szamponu i odżywki kokosowej tejże firmy o których napiszę innym razem.
Zawiodłam się na całej linii. Krem z kokosem niema nic wspólnego!
Ani po otwarciu słoika, ani po rozsmarowaniu na ciele ani na włosach.
Nie lubię! Nie czuję żadnego zapachu! A już kokosowego na pewno..
A tak mnie kusił ten kokos... Zapachowo Isana wygrywa.
Co do właściwości pielęgnacyjnych, na włosy oddziałują u mnie tak samo, więc wybieram łatwiej dostępną Isanę. Od kiedy kremuję włosy nie pojawił się u mnie łupież, więc z tego nie zrezygnuję.

Ciało nawilżają również tak samo a po Isance zostaje ten słodziutki zapach , wiadomo co wybieram.
Jak widać nie wszystko co Balea się świeci :D

Alee nie zniechęcam się :) Szampon i odżywka kokosowa a zwłaszcza odżywka bardzo przypadły mi do gustu,napiszę innym razem o niej. Żele pod prysznic też są super.
No cóż, ale ten krem im nie wyszedł,zwłaszcza jak ktoś lubi pachnące kosmetyki.

Używałyście go?
Jakie są Wasze odczucia?











niedziela, 7 kwietnia 2013

Balea - Pierwsze wrażenie .. pierwsza recenzja ...

Na temat kosmetyków a w tym poście konkretnie jednego kosmetyku Balea.
Zaraz jak dotaszczyłam kosmetyki Balea do domku zaczęłam testy
 - 2 żeli pod prysznic - jeden mam u M a drugi w swojej łazience,
- odżywki i maski kokosowej do włosów - jw.

Dziś naskrobię kilka słów na temat żelu pod prysznic wiśniowo-migdałowego.
Zacznę od tego,że tyle się naczytałam na temat tych kosmetyków,że po prostu musiałam je mieć ~!~
W KrK ,niestety ich nigdzie nie widziałam,więc pewnie znów będę prosiła moją Anię (:*) o zakup kilku produktów jak będzie wracać do Polski.Jeśli się nie uda,pozostanie mi allegro :(

Balea, Żel pod prysznic wiśniowo-migdałowy





Moja opinia:

Plastykowe opakowanie mieszczące 300ml produktu, wygodne do trzymania w dłoni. Ładny design opakowania.
Po otwarciu produktu,oczywiście pierwsze na co zwróciłam uwagę to zapach.
Śliczny,intensywny zapach migdałów z bardzo delikatną nutką wiśni.
Bardzo ładny i smakowity, kojarzy mi się z lodami migdałowymi.
Konsystencja kremowa, średnio gęsta jednak rzadsza chyba od żeli Isana , które jak wiecie bardzo lubię.


Jeśli chodzi o intensywność zapachu podczas kąpieli, ten żelik pobił Isanę.
Żel delikatnie się pieni, ładnie pachnie i nie wysusza skóry. Jest wydajny.
Po kąpieli delikatny zapach czuję na skórze jeszcze ok 20 min.
 Nie wiem ile dokładnie kosztuje , na allegro ok 6-7zł
Jeśli nie miałyście okazji jeszcze spróbować tych żeli polecam.
Ja sama mam ochotę na więcej wariantów zapachowych :)



piątek, 5 kwietnia 2013

Cukrowe odświeżenie dla ciała

Jak cukrowe to wiadomo raczej że będzie o peelingu, bo co innego cukrowego do ciała JA mogę mieć na myśli. Uwielbiam peelingi więc te idą u mnie jak woda a do tego razy dwa , bo puki co jeden u mnie w mieszkaniu a drugi u M , i to najlepiej dwa różne :-)

Mam kilka swoich ulubionych peelingowych typów a mimo to co po chwilę próbuję jakiś nowych szukając jeszcze lepszych zdzieraków.
Tym razem pod lupę pójdzie 

Cukrowy odżywczy scrub do ciała Finland 
marki Salon Spa


Opis producenta:


Moja opinia:

Od pewnego czasu miałam chrapkę na ten peeling no i jest. Opakowanie jak to często bywa w peelingach cukrowych, plastykowy zakręcany słoiczek. Konsystencja dość zwarta i zbita ale bez przesady. Optymistyczny , żółty kolorek i delikatny odświeżający zapach.




konsystencja



Co do samego działania produktu zastrzeżeń brak :-)
Peeling posiada spore drobinki peelingujące jak mniemam jest to cukier, robi dobrze :D naszej skórze masując ją oczywiście przy użyciu czyiś rączek. Dobrze złuszcza naskórek, delikatnie nawilża. Skóra po kąpieli z tym kolegą jest wygładzona i lekko nawilżona.Co ważne produkt po spłukaniu nie osiada na wannie, co dość często mi się zdarza przy peelingach do ciała i później nieźle się muszę namachać przy zmywaniu wanny.
Jak na tego typu produkty, jest wydajny. Cena też niewielka bo ok 15zł za 300ml myślę,że warto wypróbować.

Nie jestem w stanie chyba być wierna jednemu produktowi do złuszczania naskórka , stąd co chwilę inny peeling do ciała na moim blogu.
Nawet jak znalazłam już chyba swój ideał, ciągle i ciągle jakiś inny kusi a to zapachem, a to składem czy ceną .. ale u mnie peelingi schodzą jak woda , więc przesadnie się tym faktem nie martwię.
Uwielbiam peelingi do ciała <3
Czy tylko ja?


wtorek, 2 kwietnia 2013

Zmiękczający Cudak Do Stópek

Niby zima wróciła,ale kto wie czy nie zrobi nas zaraz w balona i nie trzeba będzie szybko wskoczyć w sandałki?
W sumie taką niespodziankę mogłaby zrobić, nie mam raczej nic przeciwko
nie bez powodu w końcu wzięłam udział w Malinowej Akcji



Za poprawę kondycji stóp po zimie należy się wziąć już teraz, nie ma na co czekać :-)

Przedstawię Wam dzisiaj mojego nowego kolegę,którego byłam najpierw strasznie ciekawa a jak już wpadł w moje łapki podchodziłam do niego bardzo sceptycznie.

Mowa o 
ANTY - ACTINIC
Preparat / żel zmiękczający z linii Nappa



Opis producenta:


Moja opinia:

Zwykle jak używam kosmetyków do stóp mają one postać kremu czy peelingu ew soli
mieszczą się one w tubkach,czasem słoiczkach,w buteleczce jeszcze nie miałam nic.
Buteleczka jest nie wielka,mieści 100ml produktu.
Po odkręceniu zakrętki naszym oczkom ukazuje się bezbarwny i bez zapachowy żel.


WTF? A no , robiłam jak zalecał producent.
Moje stopy są suche, pięty czasem tak wysuszone , że aż "drapią" do tego są twarde, więc zależy mi na tym by doprowadzić je do porządku przed nadchodzącą wiosną.
Po kąpieli osuszyłam ręcznikiem stopy,wpakowałam się z folią spożywczą,skarpetkami i woreczkami śniadaniowymi do łóżka i siedziałam tak z laptopem na kolanach jakieś 20min.
Po upływie tego czasu spłukałam żel ,ponownie osuszyłam stopy ręcznikiem i podreptałam do łóżka.
Następnie nasmarowałam stopy kremem nawilżającym i poszłam spać.
Oczywiście zanim zasnęłam macałam sobie stópki bo były fajne w dotyku, gładkie i miękkie.

Efekt utrzymywał się jakieś 3 dni.
Chyba nieźle, bo kiedy używam samego kremu, pomimo że używam co wieczór to w połowie dnia już mam wysuszone stopy.
Mam wrażenie jakby ten żel przygotowywał stopy do lepszego przyjęcia kremów nawilżających.
Czasem jeszcze po spłukaniu żelu używam frezarki lub tarki a później dopiero krem nawilżający.
Generalnie pierwszy raz spotkałam się z takim żelem zmiękczającym ale jestem z niego zadowolona.
Potrzeba naprawdę niewielkiej ilości żeby nasmarować stopy, nie używam jakoś specjalnie dużo tzn, grubo jak jest napisane na opakowaniu, a i tak "działa".
Mogę powiedzieć więc,że jest wydajny.
Cena też nie wielka bo za 100ml płacimy ok 15zł

Próbowałyście go?
Co polecacie dla mocno przesuszonych stóp?

Łączna liczba wyświetleń