Hejooo , witam Was w ten piękny weekend.
Nie wiem jak reszta Polski, ale u nas w Krakowie takiej pogody nie powstydziłby się nawet czerwiec. Jest cudnie, całą sobotę spędziłam na działce plotkując z koleżanką a dziś odwiedziłam kuzynkę i u niej także lenię się na świeżym powietrzu.
Można było w końcu porzucić kurtki, a nawet odważyłam się wdziać na tyłek rybaczki.
W ten oto , najpiękniejszy jak do tej pory weekend w tym roku przychodzę do Was z informacją co nabyłam a co zużyłam w minionym miesiącu.
Zacznę może od nowości, choć było ich sporo, to znaczna część to po prostu uzupełnienie braków w ulubieńcach.
Żele Le Petit Marseiliais kupiłam po raz pierwszy ale raczej nie ostatni, brzoskwinię już właściwie kończę, zresztą niedawno Wam o niej pisałam.
Uzupełniłam też zapasy dezodorantów.