niedziela, 31 marca 2013

Marcowe denko

Jakoś mało mi się zdenkowało w tym miesiącu , ale kilka kosmetyków już mam na wykończeniu , więc jak znalazł będą na kwiecień :)
Oto co w marcu dobiło dna:

Tak,tak zabrałam się za próbki. Zaczęłam od pachnących i wykończyłam je u M. spodobało mi się masło karmel i cynamon i figi i daktyle,cappucino zdecydowanie za słodkie.


U M. dno zobaczył w końcu peeling Joanna , nie mogłam cholery wykończyć oraz żel pod prysznic z Nivea


Krem do ciała , który zresztą u mnie pełnił funkcję kremu do włosów , z Isany też dość szybko sięgnął dna a także pianka Venus do depilacji  - żurawinowa - bardzo fajny zapaszek


Kosmetyki z gabinetowej serii Ziaja pro do twarzy , wielkie 500ml butle męczyłam razem z bratem, ja na zmianę z innymi kosmetykami, dobre pół roku. Bardzo fajny koncentrat balsamu do ciała Dermedic, bardzo fajny nawilżacz dla suchej skóry.


Paloma, peeling cukrowy do stóp kolejne opakowanie które gościło w mojej łazience, bardzo go lubię.
Szampon Hegron też jeden z moich ulubionych choć niestety fatalny design i duży otwór trochę zniechęcają.
Fennel'owy ciasteczkowy zdzierak do ciała, no i zmywacz firmy Alkemika - zmywacz jak zmywacz.


Jak ja lubię denkować ... 
Wtedy bez wyrzutów sumienia otwieram kolejne kosmetyczne cuda :)

Wesołych :*

piątek, 29 marca 2013

Troszkę prywaty

WTF? Co to ma być ? Macie już choinkę na której będziecie jutro wieszać pisanki? No kurdeeeee 
Przecież to jakieś nie porozumienie wgl!

Siedzę sobie w sklepie u kuzynki - ale zanim tam doszłam przyszłam cała biała,dobrze że chociaż ciepło jest! - przyklejona do grzejnika i czekam na jakiś klientów (jak fajnie brzmi :D )

 Nagle wczoraj wpadła mi fucha na najblizsze kilkanascie dni zeby sobie dorobić, więc mogą się notki pojawiać rzadziej bo będę na dwie prace robić od rana do późnego wieczora.
Poza tym kończę pomału sprawy związane ze ślubem, pozostało już tylko (o,zgrozo!) mniej niż 3 msc, więc zaraz po świętach idziemy do USC i naszych parafii po wszystkie papiery.
Czas na protokół przed ślubny.
 A jeszcze brakuje nam obrączek i garnituru dla M.
Łeee ale ten czas zapiernicza, tylko pogoda ta sama co 3 miesiące temu.....

czwartek, 28 marca 2013

Mój pierwszy krem-serum pod oczy

Taaa cóż, latka lecą. Postanowiłam w końcu zacząć używać jakiegoś kosmetyku pod oczy. Jakiś miesiąc temu przy okazji zakupów otrzymałam 5ml miniaturkę serum pod oczy Clinique. Nie miałam w planach pisać recenzji na podstawie miniaturki, jednak używam ją już dokładnie 26 dni a nawet połowy opakowania nie zużyłam,więc myślę że mogę.

Clinique, All About Eyes Serum czyli Serum pod oczy




Opis producenta:

Serum chłodzące z masażerem pomagającym zwalczyć opuchnięcia, odświeża, nawilża. Ma właściwości rozjaśniające i pomaga zwalczać cienie pod oczami. Zawiera kofeinę, antyoksydanty i kojące wyciągi roślinne. Beztłuszczowy, nie podrażnia. Testowane oftamologicznie.

Moja opinia:

Pierwsze na co zwróciłam uwagę to opakowanie i aplikacja. Moja miniaturka jest w niewielkiej 5ml tubce i fajnie się ją aplikuję za pomocą rollera - srebrnej kuleczki.


Kuleczka ponieważ jest metalowa, bardzo przyjemnie chłodzi. Serum ma konsystencję żelu,dzięki kulce mogę sobie zrobić delikatny masaż skóry pod oczami, co jest szalenie przyjemne i mam wrażenie , że odświeża spojrzenie.
Czasem miałam problemy z lekką opuchlizną pod oczami, ale masaż srebrną kuleczką pomaga :)
Serum bardzo szybko się wchłania, nie podrażnia ani nie wysusza skóry pod oczami.
Nawilża i koi delikatną skórę.

Dzięki żelowej konsystencji nie waży się podczas nakładania makijażu.
Jak już wspomniałam jest szalenie wydajny bo używam go 2 razy dziennie prawie miesiąc a jeszcze jest ponad połowa.
Pełnowymiarowe opakowanie czyli 15ml kosztuje ok 150zł
Jednak na Allegro można kupić miniaturki za ok 25zł więc myślę że nie tak źle zważywszy na wydajność produktu.
Nie powiem, ale najbardziej jestem zadowolona z opakowania. Nie wielka , poręczna tubeczka z chłodzącą metalową kuleczką ułatwiającą i uprzyjemniającą aplikację produktu.
Nie mam jeszcze zmarszczek w okolicach oczu, więc puki co mi wystarczy aczkolwiek może znajdę jakiś łatwiej czyli w sklepie,dostępny odpowiednik za niewielką cenę.

Możecie mi polecić jakiś produkt na okolice oczu na początek?





środa, 27 marca 2013

Piernikowy zdzierak do ciała

Jako wielka fanka wszelakich peelingów do ciała.
 Super pachnących, mocno zdzierających, lekko nawilżających a najlepiej wszystko na raz melduję , że taki jest ten o to, o którym post dzisiejszy Wam napiszę.


FARMONA SWEET SECRET
Piernikowy peeling cukrowy do ciała
Korzenne pierniczki z lukrem


Opis producenta:

Wyjątkowy kosmetyk o niezwykle gęstej, aksamitnej konsystencji i wspaniałym, korzennym zapachu został stworzony do mycia i pielęgnacji ciała, dla osób, które dbają o zdrowy wygląd skóry i lubią pozwalać sobie na chwile przyjemności.
 Specjalnie opracowana, bogata receptura na bazie ekstraktu z miodu i imbiru doskonale nawilża i wygładza ciało,  a kryształki cukru trzcinowego usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, poprawiając dotlenienie i pobudzając skórę do odnowy.
Regularne stosowanie Piernikowego peelingu do mycia ciała zapewnia uczucie wypielęgnowanej i jedwabiście gładkiej skóry, a wyjątkowo aromatyczny, rozkosznie słodki zapach relaksuje i odpręża, zapewniając dobry nastrój.

Pojemność: 225ml
cena ok 12-13zł


Moja opinia:

Standardowo zacznę od opakowania. Klasyczny dość, plastykowy słoiczek mieszczący 225ml produktu. Wewnątrz opakowania znajduje się dodatkowe zabezpieczenie sreberkiem, które bardzo lubię bo wiem ,że nikt wcześniej go nie macał.


Miła dla oka kolorystyka,treść z opakowania obiecująca niemal zapachowy orgazm dla wielbicielek słodkości po odkręceniu słoika.

Po zdjęciu folii i przyłożeniu nosa celem wywąchania piernikowych nut wprost z opakowania poczułam intensywną dość woń karmelu połączonego z przyprawami do piernika.
Po nałożeniu na ciało zapach delikatnie się zmienia, jest bardziej intensywny, bardziej piernikowy a mniej karmelowy. Jak zapach unoszący się w kuchni podczas pieczenia owego ciasta. Zapach pachnie tak jak smakują ciasteczka korzenne!
 Wyraźnie czuć cynamon,goździki i imbir. Po prostu obłęd, AŻ tak apetycznego peelingu jeszcze nie miałam!
Za zapach dostaje ode mnie MAX punktów.
Nie czuć chemii , na prawdę !

Właściwości pielęgnacyjne też ma dobre.
Peeling ma dość zbitą ale nie bardzo sztywną konsystencję 


duże drobinki cukru jak mniemam trzcinowego bardzo dobrze złuszczają skórę otulając ją obłędnym zapachem.
Skóra po wyjściu z wanny/prysznica jest pachnąca piernikiem,dobrze złuszczona i lekko nawilżona.
Serdecznie polecam.
Mam w planach wypróbować jeszcze z tej serii Czekoladowy peeling cukrowy do ciała.
Najbardziej lubię właśnie peelingi cukrowe, a patrzyłam na stronce Farmony i chyba tylko czekoladowy jest jeszcze cukrowy.
Wracając do Pierniczka - na pewno do niego wrócę bo jest obłędny!
Jedyne do czego mogę się przyczepić to wydajność. Opakowanie starczyło mi na 5 razy :( ale zapach wynagradza wszystko...


Miałyście przyjemność go używać?
Jak u Was się sprawdził?







poniedziałek, 25 marca 2013

Balee mam i ja :)

Hej , dziś chciałam się pochwalić co dołączyło wczoraj wieczorem do moich kosmetycznych zapasów :)
Mowa tu oczywiście o zachwalanej wszędzie marce niemieckich kosmetyków Balea.

W Krakowie się z nimi nie spotkałam (jeśli są w jakimś sklepie z niemiecką chemią,oświećcie mnie! :))
Z pomocną dłonią wyszła moja koleżanka (Aniu , dzięki :*) , która obecnie przebywa w Pradze i ma dostęp do drogerii DM.
Poprosiłam ją o kilka kosmetyków,których byłam ciekawa,żeby sprawdzić co ta Balea w sobie ma ... lub nie ma, ale na to potrzebuję trochę czasu.
Żel z figą i odżywka do włosów wczoraj już miały swój debiut w mojej łazience.

Jeśli się sprawdzą albo będę molestowała Anię po raz kolejny, albo może jakieś grubsze zakupy np na All.
Na razie mogę tylko powiedzieć ,że zapachy zarówno żelu z figą jak i kokosowej odżywki są obłędne.

A oto co wpadło w moje łapki:



-Krem do ciała kokosowy
-Szampon,odżywka i maseczka kokosowa
-czekoladowy żel pod prysznic
-żel pod prysznic figa z czekoladą
-żel pod prysznic migdałowo-wiśniowy
-maść/balsam nagietkowy


Czy używałyście kosmetyków Balea?
Co o nich myślicie?



niedziela, 24 marca 2013

O moim kremie nawilżającym z L'biotica

Jak pisałam Wam wczoraj, około 2 tygodnie temu wzbogaciłam moją pielęgnację twarzy o krem mocno nawilżający. Jakie były tego efekty? 
Poczytajcie..

Dermokrem InneovAge Ultra Nawilżający L'biotica




Oczywiście krem miał jeszcze kartonik ale się zbył :)

Opis producenta:


Konsystencja


Moja opinia:

Opakowanie wykonane z mocnego plastyku , poręczne. Design przywodzi na myśl coś aptecznego, może przez ten plusik z przodu słoiczka.
Konsystencja dość lekka, spodziewałam się czegoś bardziej gęstego. Akurat mi to nie przeszkadza, bo nie lubię bardzo treściwych kremów. Zapach delikatny, wyczuwalny ale nie drażniący.
Bardzo dobrze się rozsmarowuje i szybko wchłania.Wystarczy niewielka ilość produktu by pokryć całą twarz a więc jest wydajny.
Skóra po nałożeniu kremu jest wyraźnie nawilżona, nakładam go tylko na noc i rano dalej czuję nawilżenie.
Później traktuję swoją twarz kremem matującym, a na noc znów ją nawilżam i tak w kółko.
Przynajmniej jak jestem w domu, bo u mojego M. na noc i na dzień używam jednego kremu ale o nim innym razem.
Miałam obawy co do zapychania, to głównie dlatego bałam się kremów nawilżających, przy L'biotice nic takiego nie miało miejsca, nawilżyła ale nie zapchała.
Mam wrażenie , że od kiedy go stosuję moja cera poprawiła się w znacznym stopniu.
Nie mam już suchych skórek w okolicy nosa, ani przesuszonych policzków.
Jestem zadowolona, i bardzo dobrze bo mam jeszcze jeden słoiczek w zapasie :-)
Nie wiem jak by się sprawdził dla stricte suchej,przesuszonej skóry bo ja takiej nie mam. 
Mam po prostu miejsca na twarzy , które wymagają mocnego nawilżenia i z nimi sobie radzi bardzo dobrze.
Więc jeśli masz skórę mieszaną z miejscami , które trzeba mocno nawilżyć POLECAM.

Stosowałyście ten krem?
Może znacie inny fajny nawilżacz , który nie zapcha i nada się też do cery mieszanej?







piątek, 22 marca 2013

Wyniki Rozdania

Hej słońca, z braku czasu lekko opóźnione wyniki rozdania. W końcu wzięłam się za Was, a trochę roboty z tym było. 





A oto Wyniki!!!




 FRANIA.F 
Serdecznie gratuluję!
proszę o podanie adresu na meila:
kosmetyczneszalenstwo@interia.pl


pozdrawiam Was serdecznie :)

Ps. Nie muszę chyba wspominać,że jeśli ktoś zaobserwował bloga tylko dla rozdania i zaraz mi się tu usunie, nie będzie miał możliwość brać udziału w kolejnych tego typu akcjach?


Kilka słów o mojej pielęgnacji twarzy

Pomijając fakt ,że mam skórę mieszaną - tłustą w strefie T z pojawiającymi się rozszerzonymi porami, zaskórniakami i przed @ różnymi niespodziankami, mam też dosyć mocno przesuszoną skórę.
W sumie czemu się dziwić, cały czas używam kremów matujących,kwasów,masek i żeli oczyszczających a nawilżam tylko okolice oczu i to od nie dawna ale o tym kiedy indziej.

Na spotkaniu Blogerek w Rzeszowie podczas badania skóry Pani z Vichy powiedziała mi , że właśnie poza tym że mam skórę mieszaną to też mocno przesuszoną i że poleca na noc stosowanie jakiegoś kremu nawilżającego.

Od tego czasu czyli jakieś dwa tygodnie wzięłam się za pielęgnację twarzy.
Zrezygnowałam z kremów z kwasami, na dzień używam kremu matującego perfecta i kremu pod oczy clinique a na noc kremu ultra nawilżającego. Poza tym płyn micelarny, tonik matujący, żel oczyszczający i maseczki co kilka dni na przemiennie nawilżające i oczyszczające.
Mam wrażenie , że moja skóra po dodaniu do pielęgnacji nawilżenia wygląda zdecydowanie lepiej !

Tak wygląda moja podstawowa pielęgnacja twarzy



czyli
- płyn micelarny obecnie Lovena o którym pisałam wczoraj
-Vichy Normaderm Hyaluspot na niespodzianki
-U20 mój ulubiony preparat 3 w 1 do mycia buzi, używam go jako żelu i nie zamienię raczej na żaden inny
-Dr Belter - szalenie wydajny tonik matujący
-Perfecta krem matujący - niebawem o nim napiszę
-Dermokrem InnovAge Ultra Nawilżający L'biotica - jw.
-Maseczki nawilżające w saszetkach, ostatnio najczęściej Ziaja
-Maseczka Miętowa oczyszczająca
-Maseczka błotna z Bingo Spa oczyszczająca
-Krem pod oczy clinique

Puki co jestem zadowolona ze swojej pielęgnacji, z kosmetyków których raczej zmieniać nie będę moim pewnikiem pomimo że mam >25 jest preparat 3 w 1 U20.
Micele zmieniam co chwilę co rusz testując jakiś nowy, no ale on akurat ma tylko zmywać.
Toniki również , za wiele od nich nie wymagam więc szukam takich z niższej półki cenowej.
Maseczki zwłaszcza te w saszetkach zmieniam co chwilę, krem pod oczy Clinique jest moim pierwszym więc nie mam porównania.
Co do obecnych kremów jestem z nich bardzo zadowolona więc może pozostanę im wierna?

Macie jakiś swoich ulubieńców do pielęgnacji twarzy do których cały czas wracacie?


czwartek, 21 marca 2013

Lovena - płyn micelarny

Żeby blokada na zakup kosmetyków skutkowała w 100% muszę być pozbawiona gotówki i karty do bankomatu no ale.. przecież nie da się "chodzić po ulicy" bez pieniędzy!

Coś nie coś zaoszczędziłam bo wczoraj kupiłam super grę na imprezy!


Serdecznie polecam na domówki :)

Wracając do mojego bana na kosmetyczne zakupy, to jakiś czas temu będąc u kuzynki w Skawinie , weszłam z moim M. na spożywcze zakupy do Netto (nie znałam sklepu bo w Krakowie go nie ma) a wyszłam z płynem micelarnym i żelem oczyszczającym , no bo kurczę kosztowały nie całe 5zł!
Jak tylko skończył mi się biedronkowy micel, zamiast zużywać zapasy otwarłam Lovene bo przecież trzeba sprawdzić co to to , że takie tanie , zanim znów wyląduję w Skawinie.
Ale do rzeczy:

Lovena płyn micelarny
do demakijażu
twarzy i oczu


Opis producenta:




Nie będę się rozwodzić nad opakowaniem. Dość klasyczna,wygodna plastykowa butelka mieszcząca 200ml micela. 
Konsystencja całkowicie płynna,wodnista. Zapach bardzo delikatny,neutralny.

Bardzo ładnie zmywa makijaż,łącznie z mocnym makijażem oczu,eyelinerem i tuszem.
Nie podrażnia skóry ani oczu.
Za wiele na jego temat się nie rozpiszę bo i co można?
Kosztuje grosze, dobrze zmywa makijaż i nie podrażnia.
Ahh no i co najlepsze jego producentem jest EDIT: Torf Corporation współpracujący z TOŁPĄ  :) czyli tak jak Biedronkowego micela.
Jeśli macie pod ręką sklep Netto, polecam spróbować.
Kolejny micel za grosze.

Miałyście przyjemność go używać?

wtorek, 19 marca 2013

Paloma Hand Spa - cukrowy peeling do rączek

Wiosna już poważnie robi sobie ze mnie jaja,więc zjawisk pogodowych nawet nie będę dzisiaj komentować.   Wspomnę tylko,że wróciłam  z pracy cała biała i zmarznięta brrrr :(

Przyłączając się do kolejnej akcji Maliny o której pisałam TU miałam jak zwykle na celu pełną mobilizację w zużywaniu i recenzowaniu moich zapasów kosmetycznych , tym razem przeznaczonych do dłoni i stóp.


Z reguły jak otwieram nowy kosmetyk robię mu zdjęcia od razu (jak nie zapominam) i później sobie czekają one na odpowiedni czas do recenzji.
Tak było i w przypadku tego peelingu do dłoni.

PALOMA
Hand SPA
Cukrowy peeling do rąk
z olejkiem makadamia i migdałowym


Pewnie część z Was nie widzi sensu używania peelingu do rąk. 
Bo przecież ręce można też wypilingować peelingiem do ciała czy stóp,a w ogóle po kiego peelingować ręce?
No cóż ja jako wielka fanka wszelakich zdzieraków do różnych części ciała peelingów do rąk używam również.
Używam także peelingów do ust,do stóp, do biustu, do twarzy no i do ciała :)
Jednak dzisiejszy post chciałam poświęcić peelingowi do rąk firmy Paloma.

Opis producenta:





Moje skromne zdanie:

Peeling mieści się w plastykowym słoiczku o pojemności 125ml. Po odkręceniu zakrętki ukazuje się folia zabezpieczająca co daje oczywiście gwarancję , że nikt nie macał paluchami i nie wsadzał nosa do naszego peelingu.
Opakowanie jak dla mnie jest wygodne, ponieważ najczęściej nakładam go na SUCHYCH dłoniach, a nie tak jak w opisie na wilgotnych :)
Peelingu używam wieczorem lub przed zabiegiem parafinowym.

Zaraz po otwarciu prezentuje się tak:


Peeling ma dość zwartą konsystencję,żeby za pierwszym razem się do niego dobrać "przebiłam" go palcem :)

Po nałożeniu na dłonie,czuć wyraźne i dość spore drobiny peelingu. Dla podrażnionych dłoni może być zbyt mocny. Śmiem przypuszczać ,że to cukier ale nie próbowałam :)
Bardzo ładnie i delikatnie pachnie. Dzięki zwartej konsystencji , wystarczy nie wiele nałożyć by porządnie wypeelingować dłonie (peelinguję też nim łokcie)
a więc jest wydajny.
Dobrze złuszcza naskórek oraz fajnie nawilża pozostawiając na dłoniach NIE TŁUSTĄ warstewkę ochronną. 

Nie jest drogi bo kosztuje ok 8zł a zarówno z formy stosowania jak i z efektów jestem zadowolona.
Nie mam się do czego przyczepić  a więc polecam.
Z tej firmy mam jeszcze peeling do stóp , który też mi się spodobał ale jednak wolę ten do rąk :)

Używacie peelingu do rąk czy uważacie , że to zbędny gadżet?
Możecie jakiś polecić?








piątek, 15 marca 2013

bielenda aloes cera wrażliwa

Hej :) to będzie post troszkę gościnny, ponieważ oddałam żel kuzynce bo nie nadaje się do mojej twarzy.

Bielenda Aloes Cera wrażliwa i alergiczna
Delikatny żel do mycia twarzy


Opis producenta:


Skład:


Konsystencja:

Opinia Justyny:

Mam skórę wrażliwą,lekko przesuszoną i nie każdy kosmetyk mi pasuje.
Żel jest zamknięty w poręcznej tubie.
Bardzo fajnie się go użytkuje.Ma przezroczysty kolor i zatopione w nim zielone drobinki, na początku się bałam , że będą one pełniły jakąś złuszczającą funkcję, ale to One chyba tak fajnie nawilżają.
Większość żeli które używałam wcześniej wysuszało moją skórę, ten tego nie robi, ba nawet wyraźnie ją nawilża.
Żel fajnie ale nie drażniąco pachnie.
Używam go dwa razy dziennie , rano i wieczorem od ponad miesiąca i jeszcze jest a więc jest wydajny.
Po nałożeniu na twarz staje się bardziej kremowy i się pieni:)
Nie wiem jak radzi sobie z makijażem bo bardzo rzadko się maluję i nie miał jeszcze okazji zmyć ze mnie "tapety" :)

Generalnie oceniam go na plus. Spełnia moje wymagania którymi są:
-brak podrażnień
-brak wysuszenia skóry
-Nie drażniący zapach
Cena też nie jest wygórowana bo ok 12-15zł

Czuję się skuszona, więc pewnie go kupię jak w końcu się skończy :)

Pozdrawiam, Justyna

Dla mnie jest nie odpowiedni, ale ja mam skórę mieszaną.
Polecam więc dla osób o skórze takiej jak ma Justyna,czyli właśnie wrażliwej,przesuszonej.

Próbowałyście?
Pozdrawiam , Nika_87



środa, 13 marca 2013

Isana i kolejny cudak

Wiosno,wiosno gdzie żeś Ty???
Zwariuje , depresja zimowa znów wyciąga swoje łapy w moim kierunku - a kysz!! nie mam czasu na zamulanie i nic nie robienie!!!

Jako maniaczka wszelakich pachnących mazideł do ciała - czyt: żeli pod prysznic,peelingów i maseł,
nie mogę przejść obojętnie koło półek z żelami pod prysznic w Rossmanie kiedy widnieje na nich cena 2,99zł no sorry.
Rezultat potem jest taki , że samych Rossmanowskich żeli w zapasie mam np 5szt

Jakiś czas temu na otwarcie zasłużył sobie żel
Isana Figa i Pomarańcza z perełkami olejku


Opis producenta:

Jak już wspominałam , nie mam wygórowanych wymagań jeśli chodzi akurat o żele pod prysznic, chciałabym aby ONE:

-Pięknie pachniały
-Nie wysuszały skóry
-Nie muszą  /Kiedyś chciałam aby były/ być wydajne bo lubię zmieniać zapachy
-Cena nie powinna być wysoka bo..to tylko żel pod prysznic
-Opakowanie powinno być wygodne pod względem aplikacji

Czy ten żel spełnił moje wymagania?

Lecąc od końca.
Opakowanie tradycyjne już dla żeli ISANA wygodne w użyciu, w trzymaniu nawet w wilgotnej dłoni. Klasyczne.
Cena niewielka. Ponieważ mam nie złe zapasy żeli kupuję tylko jak jest w promocji za 2,99zł toż to groszowa sprawa dla żeli pod prysznic.
Jest wydajny, jak większość żeli Isana. Dzięki swojej gęstości wystarcza na ok miesiąc przy stosowaniu codziennym przez 2 osoby. 
Nie wysusza skóry ani jej nie nawilża, po prostu myje i generalnie o to chodzi.
Zapach? No cóż bywało lepiej. 
Zapach w żelach pod prysznic jest dla mnie kluczową sprawą, figa z pomarańczą wpada w moje gusta w połowie, więc więcej go nie kupię :)
 Taki dziwny, lekko słodki. Ja wole cytrusy lub zapachy które mają to coś - ten nie ma :)

W moim odczuciu daję mu ocenę 4/6
to za mało bym kupiła ponownie :)

Mam za to chrapkę na kilka kosmetyków z Balei.
Ale One muszą poczekać aż wpadną w moje łapki, bo mam bana na zakupy kosmetyczne - nie licząc kilku BARDZO POTRZEBNYCH.

Lubicie żele z Isany?
Jaki jest Wasz ulubiony zapach?


wtorek, 12 marca 2013

Nowa akcja Maliny: Rewitalizacja dłoni i stóp

Malina wymyśliła kolejną akcję, tym razem przyszła pora na dłonie i stopy.



Lubię akcje Maliny, bo to między innymi ONE motywują mnie do regularnego stosowania kosmetyków do danej partii ciała,więc z przyjemnością wchodzę w kolejną jej akcję. Zwłaszcza,że idzie wiosna/lato będziemy odsłaniać stopy, no a dłonie jak zawsze wizytówką kobiety..

Zasady Akcji podkradzione z bloga Malinki:

Czas trwania: od 11.marca - 8.kwietnia br, czyli dokładnie miesiąc. 

Celem akcji jest:
- duma z wyglądu swoich dłoni i stóp,
- poprawa kondycji skóry rąk i stóp - 
niech nie zdradzają naszego wieku,
wyrobienie u siebie nawyku regularnego stosowania kosmetyków do rąk i stóp,
- znalezienie odpowiedniego dla Ciebie kosmetyku,
- pewność siebie! 


Jakie kosmetyki mam na myśli?
Kremy, balsamy, serum, peelingi i inne kuracje do rąk, kremy, balsamy, peelingi, maski, dezodoranty i preparaty poprawiające kondycję pięt i skóry stóp, oraz preparaty do paznokci.


Zasady akcji:
1. Umieścić zasady akcji w poście na swoim blogu.
2. Zaproś do akcji co najmniej 5 osób
.
3. Umieść powyższy baner w bocznym pasku z linkiem do inicjatorki akcji MALINY i dopisz się do listy obserwatorów jej bloga.
4. W czasie trwania akcji zamieść jak najwięcej recenzji ww. kosmetyków,
5. Wybierz spośród nich 3 kosmetyczne hity, po jednym z każdej grupy*:
  - kosmetyk do dłoni, 
  - kosmetyk do stóp,
  - preparat do paznokci

   i opublikuj post z listą Twoich REWITALIZACYJNYCH hitów. 


Do akcji chciałabym zaprosić:
http://testujemykosmetyczki.blogspot.com
http://malinowyswiat.blogspot.com/
http://szkatulka-ziuzia21.blogspot.com/
http://strawberryfasionstyle.blogspot.com/
http://moje-kosmetyki-byn.blogspot.com/
http://www.szarakreska.blogspot.com/

Oraz oczywiście Wszystkie z Was które mają na to ochotę.Ja się przyłączam bo lubię takie "akcje poszukiwawcze" ideału z danej dziedziny, przy okazji moje denko może coś się ruszy :)

Pozdrawiam i idę sprzątać :)


piątek, 8 marca 2013

Eveline Big Volume Lash i moje pajęcze nóżki

Hej dziewczynki !
I gdzie ta wiosna ja się pytam ? Co narobiła mi smaka na słońce,które bezczelnie poświeciło jeden dzień i poszło w cholere?
A już się cieszyłam,że pogoda nam jutro dopisze..
Razem z IwonkąKasią (oraz moim bratem i Tż w ramach kierowców) wybieramy się jutro na spotkanie blogerek do Rzeszowa. Chłopaki robią za taksówkę a przy okazji pozwiedzają sobie :)

Liczyłyśmy co prawda na bardziej wiosenną pogodę , ale co tam. Mam nadzieję , że chociaż zabawa będzie udana.MUSI.

Dziś chciałam napisać Wam kilka słów na temat tusz do rzęs Eveline, który dostałam już jakiś czas temu od portalu Uroda i Zdrowie.

Eveline Big Volume Lash Professional Mascara 5d  False Definition
czyli po prostu pogrubiający tusz do rzęs




Opakowanie kojarzy mi się z tuszami Max Faxtor False Effect
takie grube i beczułkowate.



Sama szczoteczka nie kojarzy mi się z żadnym innym tuszem, z którym miałam do czynienia.


Dosyć dziwny krój, na początku nie bardzo wiedziałam jak w ogóle mam ją użyć i kulka mi przeszkadzała a porządnym makijażu:)

Jak już wspominałam , moje własne rzęsy są tragiczne. Jeśli wymaluję oczy a zapomnę o tuszu wyglądam jakbym była bez rzęs. Jakikolwiek więc tusz jest widoczny na moich oczach, jednak wiadomo,że im lepszy tym lepiej.
Do tuszu Eveline , przez tą szczoteczkę chyba, podchodziłam jak pies do jeża.
Wiem jedno, dużo lepiej mi się nim maluje po ok 2-3 tygodnie od otwarcia niż takim świeżym.

Ja jednak  wolę tusze 3 w 1 :) No niestety ale bardziej zależy mi na wydłużeniu niż na pogrubieniu rzęs.
Tusz po nałożeniu 1 warstwy fajnie rozczesuje i delikatnie pogrubia, przy 2 natomiast pogrubia mocniej ale lekko skleja i muszę się bawić w ich rozczesywanie.
Bardzo lubię silikonowe szczoteczki, ta może i jest trochę dziwna - przez tą kulkę z przodu ale da się przyzwyczaić. Fajne jest to , że "igiełki' na szczoteczce są różnej wielkości.

 
na górze bez tuszu a na dole z tuszem



a tu na górze z tuszem a na dole bez
Sorki za nie wyregulowane brwi :P

Tusz sam w sobie jako pogrubiający uważam , że jest spoko. Ja jednak go nie kupię ponieważ bardziej oczekuję wydłużenia rzęs.
Kosztuje ok 15zł
Macie jakiś godny polecenia wydłużający tusz?

środa, 6 marca 2013

Isana krem do ciała masło shea i kakao MNIAM!!!

Hej :)
dziś przychodzę z recenzją i zachwytami na temat kremu do ciała Isana.
Krem zakupiłam po namowach Natalki:* i nie żałuję ani złotówki. Większość z Was albo go ma , albo miała a co najmniej o nim słyszała.





SKŁAD:






Chcąc powiedzieć o NIM nie wiem od czego zacząć. Może od opakowania?
Duże , plastykowe pudełko - słoiczek mieszczący w sobie aż 500ml smarowidła.

Wiem,miałam nie kupować balsamów do ciała jednak pokończyło mi się wszystko co miało w miarę fajne składy i nadawało się oprócz ciała to do kremowania włosów,więc wybór padł na kakaową Isankę.

Pierwsze na co zwróciłam uwagę po otwarciu opakowania to zapach. Uwielbiam jadalne zapachy w kosmetykach a ten ... No ja pierdziele, pachnie tak jak smakuje Monte :) Po prostu obłędnie i mam ochotę go schrupać :)
Konsystencja też jak deserek Monte. Nie za rzadka nie za gęsta.
Miałam w planach używać go tylko do kremowania włosów ale przez zapach używam go też do ciała :)

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona , krem stoi sobie w łazience i nakładam go na całą długość włosów na noc mniej więcej raz-dwa razy w tygodniu i tym samym czasie nakładam go też na ciało. Nie ukrywam ,że zapominam często o balsamowaniu ciała, a przypominam sobie właśnie jak kremuję włosy .
Mocny , słodki , kakaowy zapach unosi się w całej łazience i idzie ze mną do łóżka.
Rano ciało dalej delikatnie pachnie a po spłukaniu i umyciu włosów one też!

Krem nawilża ciało, czyli spełnia swoje zadanie. Dość szybko się wchłania nie pozostawiając tłustej warstwy.

Zwykle nie lubię dużych pojemności kosmetyków do ciała bo po prostu szybko mi się nudzą, ale ten ponieważ miałam go stosować na włosy a przy okazji na ciało dość szybko znika, lecz na pewno kupię go ponownie.Chcę jeszcze przetestować Isanowską nowość z granatem.

Cena bez promocji to tylko 9,90 a ja kupiłam za 7,90zł

Z czystym sumieniem POLECAM.

Używałyście?
Lubicie?

niedziela, 3 marca 2013

Zużycia lutowe

Kolejny miesiąc minął jak z bicza strzelił, tym bardziej że najkrótszy w roku.
Kilka kosmetyków dobiło dna,więc dziś pokażę Wam co udało mi się wykończyć w lutym.

-Zmywaczy do paznokci z B. stara wersja,którą chyba każda z Was , więcej TU
-Żel pod prysznic Isana z olejkiem o którym pisałam tu


-Tonik do skóry mieszanej i tłustej - z alkoholem !! :(


-Moja ukochana Claren'ka z kwasami TU

Z kosmetyków które zużywałam u mojego M.
-Bingo spa  ślicznie pachnący kokosowy balsam do rąk
-Schauma odżywka do włosów- ślicznie pachnie i włosy po niej też super pachną , ułatwia rozczesywanie


I z domu:
Peeling od Natalki , z B. pisałam o nim TU
Peeling kawowo-pomarańczowy pisałam TU
Clear - ratunek przeciw łupieżowi




Niby nie wiele, ale zawsze. Nie robię już zbiorowych zdjęć bo na bieżąco wywalam pustakowe opakowania co by śmietnika z domu nie robić. I tak nie mam miejsca na kosmetyki :)

Kilka się skończyło , więc kilka kolejnych zasłużyło na otwarcie.
Fajnie nie? To lubię. 
Tak sobie obiecałam ,że puki nie zużyję jakiegoś produktu nie otworzę kolejnego o podobnych właściwościach :)

Jak u Was idzie zużywanie?
Pozdrawiam



Łączna liczba wyświetleń