sobota, 25 maja 2013

Jeszcze ciut..

Zakupów, ale więcej nie będzie - Kocham Cię mamo,za pożyczkę :*
Same MiećMuszki :) Przedstawiają się o tak 


Ten sam clean & clear przeciw wągrom co wczoraj, i jeszcze maseczka przeciw wągrom do kompletu w tej samej cenie bo po 9.39zł.
Tonik ziaji ogórkowy za 3,39 , tonik Rival De Loop - nie znam ale kosztował 2,69zł to mogę spróbować :)
Puder Synergen wzięłam odcień 01 bo 02 wydawał mi się zbyt pomarańczowy , wyszedł 5,59zł chcę zobaczyć jak u mnie się sprawdzi.
Maseczka perfecta bankietowa sztuk 2, jeszcze jeden peel offik Rivala i bibułki matujące wibo.
Aaaa i skarbik i soczek bo aż mi w ustach zaschło od godziny spędzonej w R.

Nie chcę już iść do R. bo naprawdę więcej NIC mi nie potrzeba.
Jasne chciałam jeszcze jakiś krem-ale po co jak kilka nowych w zapasie?

Kasy już nie mam , więc nie pójdę.
A teraz uciekam do kuzynki na weekend, oczywiscie jak mam wolne to nie ma pogody!

Pozdrawiam i miłego weekendu :)

piątek, 24 maja 2013

Popełniłam i ja !

Popełniłam grzech, wydałam ostatnie i to nie swoje 30zł na zakupy w Rossie.
Pocieszające jest to,że wydałam naprawdę nie wiele i kupiłam niemal tylko to co chciałam.
Niestety, czuję się zachęcona i obawiam się , że jeszcze tam wrócę. Mamusia pożyczy co nie co :D

Oto co zakupiłam wczoraj:



Czuję się jednak rozgrzeszona, gdyż:

-Żel myjący 3 w 1 U20, był na mojej liście MiećMuszę, bo znam,lubię i używam nie zmiennie a kosztował mnie 8,99 zwykle kupuję za kilka złotych więcej,więc oszczędność jest!
-Clean&Clear też był na liście MM, kiedyś go używałam i nastawiając się na mini promocyjne zakupy wzięłam go pod uwagę , kosztował po obniżce 9.39zł
-Synergen płyn / tonik do twarzy do cery mieszanej, wspomniałam wczoraj ,że cierpię na brak toników więc capnęłam 2sztuki każda po 3,89zł
-Lakier z Blogerskiej kolekcji, kolorek ładny i opinie dobre akturat o tym odcieniu no i cena 3,59.. no on był nie zaplanowany.
-Maseczki w saszetkach, też jakieś chciałam, wprawdzie miała być tylko Ziaja - to wzięłam jedną oczyszczającą oraz
Synergen antytrądzikową i 3 aloesowe peel offy z Rival de loop, po ok złotówce za szaszetkę żal było nie brać.

Myślę,żeby jeszcze dziś się tam wybrać 
a po co?
Po jeszcze jeden żel clean&clear (Cena kusi a wiem,że dobry)
zastanawiam się nad pudrem antybakteryjnym Synergen,
Garnier czysta skóra, Fruit energy - peeling jeszcze myślę bo nie znam :)
i może jakąś maseczkową sasztkę jeszcze..

Skusiłyście się na coś?




czwartek, 23 maja 2013

Szykuje się napad na mój biedny wyczyszczony portfel..

Jakby któraś z Was jeszcze nie słyszała to od dzis tj 23.05 do 26.05 (gdzieś też czytałam ,że do 29.05 , więc sama już nie wiem? ) ma być w Rossmanie kolejna duża promocja.


Mianowicie aż -40% na całą kolorówkę i pielęgnację twarzy.
Co tu zrobić jak mam 10zł w portfelu?
Chyba pożyczkę u mojego M. bo coś jednak bym zakupiła...
Chociaż jak mu powiem,że potrzebuję na kosmetyki to mnie chyba poćwiartuje ...

Mam malutką listę co bym chciała , jest tego nie wiele bo naprawdę dużo mam,
więc:

-Under 20, 3 w 1 żel,peeling, maseczka -> uwielbiam go zwykle kosztuje ok 15zł a mojego zostało już nie wiele
-Clear&Clear żel peelingujący przeciw wągrom - dawno nie miałam jednak kiedyś lubiłam
-Micel Bojouris - bo nigdy nie miałam a tyyyle słyszałam' - ale nie koniecznie zalezy ile uda mi się kasy wydębić :D
 -jakis tonik do twarzy - bo kończy mi się stosowany obecnie ( Jakiś polecacie do mieszanej skóry w kierunku tłustej??)
-ziaja maseczki w saszetkach


Jak widać moja lista słaba, ale do ślubu już tylko miesiąc a do wypłaty tydzień:D.
 Mam w planach po drodze po obrączki zahaczyć o rossmana, więc M będzie ze mną i nie poszaleję...

Pochwalę się co kupiłam jak poczynię zakupy
a Wy ? macie jakieś promocyjne listy ?

środa, 22 maja 2013

O peelingu na którym się zawiodłam ...


Na spotkaniu blogerek o którym pisałam Wam ponad tydzień temu, wpadło mi w łapki kilka peelingów. Oczywiście ja, jak to ja byłam w niebo wzięta, ponieważ peeling jest jednym z kosmetyków bez których nie wyobrażam sobie życia. 
Dodatkowo żaden z otrzymanych na spotkaniu peelingów nie gościł wcześniej w mojej łazience.
Na pierwszy testowy ogień poszedł więc

Fresh&Beauty Farmona
Morski Peeling Solny pod prysznic


Peeling, jak to bywa z cukrowymi czy solnymi znajduje się w plastykowym słoiku.
Design opakowania nawet fajny, morski, tak samo jak i kolorystyka.
Po otwarciu peelingu oczom ukazuje się najpierw zabezpieczenie w postaci folii aluminiowej - ok za to plus -  a następnie coś mega TURKUSOWEGO !
Kolor piękny ale cóż troszkę sztuczny ..



Zapach .. ciekawy ale nie typowo morski, określiłabym go morsko-słodkim. 
Konsystencja wyglądała w opakowaniu na ciekawą i zbitą


Niestety po wtarciu w ciało okazuje się być mało wydajny.
Mało ostre drobinki jak dla mnie ścierają nie wystarczająco a dodatkowo...

skład:


No i bach, niestety na drugim miejscu parafina.
I to jak przypuszczam "dzięki niej" po wyjściu z wanny ciało pokrywa obślizgły film i nie ma potrzeby smarowania się balsamem.
Szczerze mówiąc, jak dla mnie nie ma w tym peelingu NIC co by mnie skusiło do zakupu.
Cieszę się że go dostałam a nie wydałam na niego kasę. 
Nie polecam i nie kupię ponownie.

Może któraś z Was stosowała i ma inne odczucia?


poniedziałek, 20 maja 2013

Błotny cudak do twarzy i ciała , który cuda działa!

Hej :)
Kilka miesięcy temu już Wam pisałam o pewnej maseczce, która u mnie bardzo dobrze się spisała - KLIK. Jednak kiedy dotknęła dna, zapomniałam o niej. 
Ostatnio,jednak kazała mi o sobie przypomnieć.
Mowa o

BINGO SPA 100% NATURALNE BŁOTO Z MORZA MARTWEGO REDUAL +.



Zbyt wiele pisać nie będę bo nie chcę dublować recenzji  z przed kilku miesięcy,żeby Was nie zanudzić. Jednak moje kryteria od tego czasu się zmieniły, skóra chyba jednak troszkę też, więc dopowiem kilka słów.


Po przerwie jaką miałam z używaniem tej maseczki, przy pierwszym nałożeniu niesamowicie piekła mnie twarz. Faktycznie, 2 - 3 minuty i spłukałam, na plecach i ramionach - tak,tak - trzymałam troszkę dłużej i nie było żadnej reakcji typu pieczenie czy zaczerwienienie.


Błotko, od kiedy do niego wróciłam miałam na sobie jakieś 4 - 5 razy a efekty już są.
Jakie?
Ano, zacznę od tego że na ramionach i plecach miałam wypryski , które po stosowaniu błota pięknie schodzą.
Na brodzie a dokładnie pod brodą miałam, no jeszcze mam ale zdecydowanie mniej, trochę różnych "niespodzianek" , które fajnie się goją.
Ogólnie skóra się ładnie wygładziła, zaraz po spłukaniu błotka pory są zwężone a twarz mega gładziutka.

Słoiczek nie jest do końca wypełniony błotkiem i wydaje się jakby nie był pełen, ale chyba tak ma być.Poprzednim razem też tak miałam.
Jest szalenie wydajne, zależy mi by starczyło do stosowania 2-3 razy w tygodniu aż do ślubu, żeby pozbyć się w całości tego dziadostwa zalegającego na moim ciele*.

Jeśli macie problemy skórne podobne do moich i jeszcze nie próbowałyście to zachęcam, odsyłam też do mojej wcześniejszej recenzji z przed kilku miesięcy KLIK.

Produkt możecie zakupić na stronie producenta klik





*wszystkich możliwych wyprysków :)


niedziela, 19 maja 2013

Zapachowy odlot :)

Wszyscy już chyba znają woski Yankee Candle, choć ja je poznałam dość nie dawno.
W moje łapki wpadły dwa zapachy Sycylijska Cytryna oraz Rozgrzewające przyprawy.
I to był początek mojej miłości do wosków YC ...

Dziś opiszę Wam moje wrażenia na temat wosku Rozgrzewające Przyprawy.


Jako , że cynamon uwielbiam pod każdą postacią pierwszy  w ruch poszedł Warm Spice.

Rozgrzewające przyprawy jak wskazuje nazwa naprawdę takie są. 
Ciepła i intensywna woń słodkiego brązowego cukru, ostrego cynamonu i otulającej wanilii unosi się w całym mieszkaniu.
Myślałam,że nie będzie odpowiedni na lato, może i na dzień zbyt słodki jednak na wieczór idealny.
Taki.. jadalny!



Nie śpieszyło mi się do zakupów wosków YC, przyznam szczerze że gdyby nie to , że stałam się ich posiadaczką na spotkaniu blogerek jakiś czas temu,pewnie do tej pory nie spróbowałabym.
Mam spory zapas olejków do kominka, jako osoba niestety paląca , często korzystam ze świeczek zapachowych i innych tego typu właśnie "odświeżaczo-umilaczy".

Jednak od kiedy spróbowałam pierwszego YC, nie dziwię się , że tyle z Was kocha je wielką miłością ... bo i ja przepadłam.
Na oku mam kilka zapachów, zwłaszcza że w centrum Krakowa a konkretnie na Miodowej jest ogromy sklep Zapach Domu, cały z asortymentem YC. 
Żeby było ciekawiej to do końca maja, stacjonarnie w sklepie w każdy majowy weekend rabat na cały asortyment 20% ! Wybiera się któraś? :)

Mam pół Krakowa do przejechania żeby dostać się na Miodową a w weekendy czasu coraz mniej, bo do wielkiego dnia został mi miesiąc i 3 dni :/

Ps.Dziękuję Wam za cierpliwość, że nie uciekacie ode mnie pomimo,że ostatnio notki pojawiają się bardzo rzadko. Jak napisałam 2 zdania wyżej mam niezły kocioł i nawet na porządną notkę dla Was brakuje mi czasu.
Miałam porobić dla Was zdjęcia upominków ze spotkania, ale doba zbyt krótka .
Było tego na tyle dużo , że możecie się spodziewać jakiegoś rozdanka, bo wszystkiego na pewno nie rozdam i nie zużyję.

Pozdrawiam Was serdecznie i miłej końcówki weekendu, ja jutro jadę z ostatnim zaproszeniem ;)










poniedziałek, 13 maja 2013

Spotkanie Blogerek - Kraków Relacja

Jak już zdążyłyście przeczytać na innych blogach, w ostatnią sobotę tj 11 maja w Krakowie, w Greckiej Tawernie "Hellada"  miało miejsce Spotkanie Blogerek. Celowo nie piszę,że było to spotkanie Blogerek Krakowskich, gdyż część dziewczyn przybyła do Krakowa specjalnie z tej okazji :)

Ja oczywiście jak zwykle nie miałam aparatu, więc zdjęcia zapożyczyłam od innych dziewczyn.
Organizatorką spotkania była Kornelia , za co bardzo dziękujemy :)

Tyyyyle nas było:


A konkretnie:

1.http://rudaa12.blogspot.com/ Kornelia
2. http://kosmetyczneszalenstwo.blogspot.com/  Ja
3. http://mavia-nails.blogspot.com/ Magda
4. http://malinowe-cegly-kosmetycznego-zycia.blogspot.com/ Dominika
5. http://kascysko.blogspot.com/ Kasia 
6. http://45stopni.blogspot.com/ Ania
7. http://anna-kosmetykoholiczka.blogspot.com/ Ania
8. http://czytamysobie.blogspot.com/ Ania 
9. http://berypassions.blogspot.com/ Klaudia
10. http://kobieceszufladki.blogspot.com/ Kasia
11. http://www.kosmetykibeztajemnic.pl/ Angel
12. http://ewelinamakeup.blogspot.com/ Ewelina
13. http://moje-kosmetyki-byn.blogspot.com/ Natalka 
14. http://testujemykosmetyczki.blogspot.com/ Kasia
15. http://www.goldona.blogspot.com/ Aldona
16. http://sexiprzygodazwizazem.blogspot.com/ Kasia
17. http://anuszka13.blogspot.com/ Ania
18. http://pigeonsbeautyblog.blogspot.com/  Sabina


A bawiłyśmy się tak ...

Imprezę rozpoczęła przedstawicielka firmy Golden Rose, która opowiadała nam o kosmetykach tejże firmy


Kolejnym gościem była Pani Marta z firmy Pat&Rub , która przygotowała dla nas prezentację dotyczącą przygotowania ciała na lato. 


Pani Marta przyszła na nasze spotkanie ze sporą drewnianą skrzyneczką w której mieściły się testery produktów Pat&Rub i każdy z nich mogłyśmy pomacać !




Moim ulubionym zapachem Pat&Rub zdecydowanie jest żurawina!


Pani Marta obdarowała nas też upominkami ze swojej firmy, radości było co nie miara.


Kolejną niespodzianką była Pani Dominika, konsultantka firmy Mariza.
Opowiedziała nam co nie co na temat firmy i  możliwości współpracy z nią.


Nie mogę zapomnieć o bardzo sympatycznej Pani Kasi , która reprezentowała firmę Bioderma.


Pani Kasia poza opowieściami o firmie,poprosiła nas o wypełnienie ankiety
.. a później Pani Kasia sprawdzała stan naszej skóry.






Dziewczyny zjadają moje babeczki, cieszę się że smakowały.
 Zapomniałam pojemniczków Aniu pilnuj :)


Po prezentacjach firm, pierwszym piwku i greckim jedzonku przyszedł czas na niespodzianki od sponsorów
spotkania...



















































Zdjęcie pożyczone od Donny :*



Pozdrawiam Was dziewczynki serdecznie, było super :)
Fajnie jest po raz kolejny zobaczyć znajome twarze a i poznać kogoś nowego o podobnych pasjach i zainteresowaniach też super, do następnego :* !



czwartek, 9 maja 2013

Kremowo - truskawkowy zdzierak do ciała od Fennela

Hej :)

Dziś na tapecie znów ( a jakże!) peeling do ciała :)
Jest to kosmetyk,który poza płynem micelarnym schodzi u mnie tonami.
Nie będę się bardzo powtarzać - postaram się- tylko wspomnę , że moimi ulubionymi peelingami do ciała są te mocno ścierające peelingi cukrowe, i to najczęściej właśnie one goszczą na łamach mojego bloga, bo w inne się po prostu nie zaopatruję.

Oto bohater dzisiejszego posta

Fennel, Body Scrub Strawberry Ice Cream
Peeling do ciała o zapachu lodów truskawkowych


Opis producenta:


Co sądzę o nim JA?

Markę Fennel znam nie od dziś i nie jest to moja pierwsza recenzja ich produktu.
Maseł do ciała ich jeszcze nie używałam ale peeling jest już trzeci lub czwarty,znaczy że chyba się lubimy?

Opakowanie jak na Fennela i wiele innych firm produkujących peelingi cukrowe dość tradycyjne, plastykowy słoiczek, zabezpieczony sreberkiem pod nakrętką. Fennelowych sreberek nie lubię, bo nie raz próbując je oderwać się zacięłam np w palec, ostre cholery.

Zapach... łaaa no pachnie dokładnie jak napisali na opakowaniu. Jak lody truskawkowe. Takie na gałki gdzie czuć wyraźnie nuty mleczne czy tam śmietanowe w połączeniu z truskawką, no chciałoby się zjeść. Zapach naprawdę OBŁĘDNY i taki jadalny!!!
Konsystencja zwarta i gotowa :) do nałożenia na ciało oczywiście a nie do zjedzenia, choć również wygląda smacznie :)


Drobinki spore, ostre i mocno peelingujące. Naprawdę mocno, po ostatnim masażu pleców nim po chwili były całe czerwone :) Luuubię mocne zdzieraki a on do takich należy.
Zdziera o wiele lepiej niż jego ciasteczkowy brat o którym pisałam TU a więc jeszcze bardziej  przypadł mi do gustu :)

Jest dość wydajny jak na peeling cukrowy, wystarczy go nie wiele a działa jak należy. Delikatnie nawilża skórę bez pozostawiania tłustej warstewki.
Minus jest jeden , jak to przy kosmetykach Fennela - DOSTĘPNOŚĆ. 
Tylko przez internet :( na stronie producenta lub na allegro :(
Na all ostatnio widziałam sporą ilość produktów Fennel za mniej niż pół ceny ..
a to się opłaca spróbować.
Oczywiście dla miłośniczek ostrego tarcia ...









wtorek, 7 maja 2013

Bingo Spa i kolejny zwykły szamponowiec

Jak już mogłyście poczytać na moim blogu wcześniej , wybierając szampony do włosów nie kieruję się niczym :) nie przeszkadzają mi żadne syfy które w nim siedzą po prostu musi dobrze oczyszczać i spłukiwać mi z kłaków oleje i kremy :)
Najczęściej w mojej łazience goszczą szampony Bingo Spa, bo mam do nich bardzo łatwy dostęp - tesco - a i cena zadziwiająco niska :) Pierwszym groszowym szamponem zakupionym w tesco był Ten i jestem mu wierna od prawie roku. Jasne, jak mam jakiś inny czy ktoś z domowników,o zgrozo, zakupi też zużyjemy, jednak kiedy ja sama kupuję, stawiam na te tanioszki, wolę kasę wydać na coś innego. Na maskach,kremach , olejach czy odżywkach nie oszczędzam (ponieważ to ich głównym zadaniem jest wniknąć w strukturę włosa), więc na szamponach mogę.
Jeśli macie podobne podejście do mnie, mogę Wam polecić jeszcze jeden szampon za całe 2,69zł za 500ml a mianowicie jest to 

Bingo Spa Szampon Jajeczny Z Kolagenem



Standardowa butelka, plastykowa, podobna do szamponu który używałam wcześniej.


skład i opis

 Wylot :P szamponu nie za duży ani za mały.







Co do mojej opinii ja widzę same plusy:
-Dobrze spłukuje kremy i oleje
-Nie obciąża włosów
-Nie wywołuje łupieżu
-dość dobrze się pieni
-Mega tani
-wydajny - ok miesiac czasu na 3 osoby
-Jak dla mnie bardzo łatwo dostępny

Co do rozczesywania po nim włosów,ciężko mi stwierdzić bo i tak zawsze po myciu muszę zastosować maskę bądź odźywkę i serum, więc nie mam z tym problemów :)


Próbowałyście?


niedziela, 5 maja 2013

Dno kwietniowe

Coś tam w kwietniu dobiło dna, nie wiele ale przynajmniej mogę pootwierać inne cuda :)
Denko mobilizuje mnie zawsze do systematycznego zużywania produktów przed otwarciem nowych, prawie zawsze się udaje :)


-Balea odzywka kokos i kwiat tiary - mój ulubieniec pisałam o niej TU
-Nawilżający krem lbiotica pisałam o nim TU
-Serum do mycia włosów TU
-Pierniczkowy peeling do ciała tez go opisywałam TU


-Mini szaponik Alterra
-Zmywacz do paznokci z Aldiego TU
-Jeden z żeli Balea



-Time control podkład z Etree Bele TU

-Tonik oczyszczający Dr.Belter



No to tylko tyle udało mi się wykończyć w kwietniu. Może w maju będzie lepiej, ponieważ będę się wyprowadzać z domu pod koniec czerwca , więc chciałabym by tych kosmetyków było troszkę mniej :)
Jak u Was idzie denkowanie?




czwartek, 2 maja 2013

essence vintage

Uwielbiam kolorowe makijaże. Zwłaszcza w lecie, kiedy nie chce mi się ze względu na temperaturę za oknem robić full makijażu, wtedy stawiam na kreski. Najczęściej kolorowe , letnie kreski na powiekach.
Więc co tu się dziwić , że jak zobaczyłam kilkanaście dni temu w naturze limitowankę Essence pierwsze co to capnęłam turkusowy, żelowy eyeliner :)
Cena była nie wielka bo bodajże 10,99 za eyeliner wraz z pędzelkiem. Eyelinery essence, te klasyczne czarny, brązowy czy ciemno zielony, bardzo lubię. Za konsystencję, za trwałość i za cenę, czy to dziwne , że tego samego spodziewałam się po ich limitowanym turkusowym bracie?

Czy zdał egzamin? 
Same zobaczcie

Essence Vintage District
gel eyeliner



                                                     Zobaczcie jaki śliczny i intensywny turkusik

















                                                           Szkoda, że tylko w opakowaniu



Nałożony bezpośrednio na skórę, jedną tylko warstwą i bez żadnej bazy jak widać wyżej wygląda koszmarnie :( nawet serduszko wyszło jak słabo napigmentowana ciapa...
Na oku troszkę lepiej, ale jedna warstwa to za mało, a bez bazy gra nie warta świeczki :(






















Eyeliner nałożony na powiekę bez bazy trzyma się u mnie przy dobrych wiatrach godzinę ! Toż to jakieś kpiny, bo dojazd do pracy zajmuje mi czasem więcej czasu.
Nie dość , że wytrzymuje tak krótko to jeszcze schodzi z powieki w nie estetyczny sposób się rozmazując..
Nałożony na bazę (ostatnio u mnie na tapecie baza dax cashmere o której napiszę może po majówce) wytrzymuje ok 7-8godzin, więc nie jest tak źle. Jednak ja bazy pod cienie używam jak nazwa wskazuje pod cienie, jeśli maluję tylko kreski nigdy nie stosowałam bazy bo dotychczas nie było takiej potrzeby.

Mam podobny odcień eyelinera w żelu inglot, i on bez bazy trzyma się na powiekach tyle co ten na bazie albo nawet dłużej, więc da się.

Niestety ale nie jestem zadowolona z tego eyeliner.
Na plus jest kolor w opakowaniu, cena i pomysł z dodaniem pędzelka, którym robi mi się całkiem nie złe kreski. Na minus jednak kolor na skórze, konieczność pomalowania kilku warstw by wydobyć intensywność koloru czyli słaba pigmentacja oraz bardzo słaba trwałość.

Na szary eyeliner z tej limitki też miałam chrapkę ale podziekuję. Czemu standardowe eyelinery essence są cudowne a ta limitowanka to kicz?
Chyba,że u Was się sprawdziła?



środa, 1 maja 2013

Mój Hit na "brudne łokcie" i spierzchnięte dłonie

 Hej :)
Nie wiem czy słyszałyście o takim "defekcie" skórnym jak brudne łokcie. Występuję on między innymi przy chorobach tarczycy (o , dzięki Ci moja niedoczynności :( ) a polega na tym , że skóra łokci jest szarawa, mocno sucha, łuszcząca się. Wyglądają jak brudne,a zapewniam , że nie są.
Nie będę Wam zamieszczać tutaj zdjęcia moich łokci :) uwierzcie na słowo. 

Częste mycia, złuszczanie i nawilżanie zwykłymi kremami nie pomaga, a jeśli już tylko na chwilę.
Do rozjaśnienia koloru najlepsza jest cytryna, no wiecie, cytrynkę ciach na pół i siedzę z łokciami w połówkach cytryny. Do nawilżania próbowałam różnych specyfików, ale działały bardzo słabo, dopóki nie trafiłam na HUD SALVA.
A co to takiego ?
Otóż...










                                                                           Producent pisze:









Aż w końcu znalazłam, wprawdzie nie krem a maść.

 Gęsta i dość toporna konsystencja, biały , perłowy kolorek i neutralny zapach.
Maść jest bardzo treściwa,gęsta i na pierwszy rzut oka tłusta. Po zetknięciu się z ciepłą skórą konsystencja robi się delikatniejsza,jakby bardziej kremowa.Bardzo dobrze nawilża i to na długi czas. Nie pozostawia na dłoniach - tych którymi wsmarowywujemy preparat na partie ciała- tłustej warstwy raczej coś w rodzaju delikatnego,jedwabistego i wcale nie nie wygodnego filmu.

Po chwili od aplikacji możemy już używać rąk bez obaw o wytłuszczenie np. klawiatury komputera.
Jak już wspomniałam idealnie nawilża moje mega przesuszone łokcie, nadaje się na wysuszone dłonie, skórki wokół paznokci czy stopy. Kosztuje ok 30zł jak już uda się ją gdzieś dorwać w aptece,ale jest bardzo wydajna no i przede wszystkim jako jedna z niewielu .. DZIAŁA !
Łokcie po wysmarowaniu maścią są miłe i gładziutkie w dotyku, żadnym innym preparatem nie uzyskałam takiego efektu, a więc polecam serdecznie.
Noszę ją w torebce,razem ze zwykłym kremem do rąk, bo to cudo używam tylko na moje łokcie. Jeśli macie problemy z nadmiernym rogowaceniem lub suchością skóry łokci czy to też innych części ciała, polecam rozejrzeć się sa Hud Salvą.


Łączna liczba wyświetleń