Zaczął się wizytą u Mii na Reniferowej Farmie :)
Oto i Mia ze swoimi Reniferami
Takie słitaśne i tak ładnie do zdjęć pozowały :)
Kolejny lunch w Mestarin Kievari w Kemijarvi
Następnie wybraliśmy do się IceFishing , czyli łowienie ryb pod lodem.
W sensie zobaczyć jak to wygląda.
Oczywiście się bałam, a jak!
Ale nie tak od razu na rybki, najpierw go otwartej grill chatki
na tradycyjne już ciasteczko i kawę :)
Ognisko było nad samiutkim zamarzniętym jeziorem, lód o grubości 20cm - dużo czy mało?
Zależy na co :)
Nagle rozmowę przerwał krzyk koleżanki, która wystraszyła się
Szamana wychodzącego z ciemności
Szaman opowiadał historie i czarował
ale szczegółów nie podam bo jak kiedyś pojedziecie
to nie będzie niespodzianki, i tak za dużo Wam zdradzam :)
Następnie przyszła pora na wejście na jezioro, no może nie na środek ale prawie.
Jak to tak, że 10 osób ma wejść niemal na środek jeziora którego lód ma tylko 20cm!!?
A jak się załamie?
Nie załamie się bo macie mieć od siebie co najmniej metr odstępu, no dzięki a jak się załamie a Ty będziesz metr ode mnie to kto mnie uratuje...??
aaaa bałam się znów :) hurra :)
Ale weszłam stąpając tak delikatnie jak się da przy mojej posturze :D
Pan od IceFishingu dzień wcześniej już wyrąbał przerębel i wsadził w nią siatkę.
Dziś chciał nam pokazać jak to wygląda. Jednak troszkę zamarzła i trzebabyło ją znów trochę wykłuć, tą dziurę w lodzie w sensie i wydłubać z dna założoną wcześniej siatkę :)
Na koniec każdy z nas - na szczęście już trochę bliżej brzegu, mógł sobie "wywiercić" ręcznie dziurę w lodzie :)
Fajnie, ale łowienie ryb to jednak nie dla mnie. Szkoda by mi było zamordować złowione maleństwa.
Ale zjeść ze smakiem czemu nie? tylko nie te złowione przeze mnie.
Dlatego nie łowię, ot co!
Z Reniferami to samo, takie są słodkie i kochane a ich mięso jest bardzo popularne w skandynawii.
Nawet ja kupiłam mężowi salami z renifera, jeszcze leży nie otwarte w lodówce, dobrze że ma długą datę, chociaż liczę że M. ponieważ nie macał reniferków na żywo zje je ze smakiem!
Piąty dzień dobiegł końca i śpimy w znanym i lubianym miejscu czyli u Marka.
piekne zdjecia:P
OdpowiedzUsuńNiesamowita podróż i przepiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńJak zajebiście być tak blisko reniferów! Ale żeby je jeść...Jestem przeciwna jedzenia zwierząt, a tych w futerkach to już w ogóle. Mam nawet taką teorię, ze odrażający wygląd skośnookich to kara za jedzenie psów i kotów. Teraz juz wiem skąd wzięła się skandynawska "uroda"...
OdpowiedzUsuńCóż niektórzy jedzą zwierzątka a inni są vege. U nas je się krowy,świnie , kurczaki, króliki i inne takie. A tam głównie ryby, łosie i renifery ..
UsuńPodróż do Laponii od zawsze była moim marzeniem, dlatego przeogromnie Ci zazdroszczę :( cudnie tam musi być!
OdpowiedzUsuńjest pięknie :)
UsuńTen reniferek bez poroża nie wygląda na zadowolonego :(
OdpowiedzUsuńbez poroża to raczej kastrat, nie dziwię się że mu smutno ;-)
Usuńmmmm.... jakie pyszne jedzonko....
OdpowiedzUsuńAle słodkie reniferki! Cunde :)
OdpowiedzUsuńI-am-Journalist.blogspot.com
Zazdroszczę Ci takiej wycieczki :)
OdpowiedzUsuńRenifery są przecudowne ;D
OdpowiedzUsuńWow takie wiercenie i reniferki superancko!
OdpowiedzUsuńAle boskie reniferki ^^
OdpowiedzUsuńcudownie zazdroszcze przygody :)
OdpowiedzUsuńu mnie teraz jest Mikołajkowy konkurs ze świetną nagrodą - może się skusisz :)
http://mybeautyjoy.blogspot.co.uk/2013/12/10000-rozdaniekonkurs-nr2.html
Ale fajne renifery :)
OdpowiedzUsuńCudne renifery ! :)
OdpowiedzUsuń