wtorek, 26 lutego 2013

O mojej najnowszej odżywce zdań kilka..

Większość szamponów jak już przejdzie próbę łupieżu 
- czyli nie wywoła tego jakże częstego zjawiska na mojej głowie - 
nie przechodzi próby samo wystarczalności.
Ba , mało który przechodzi :-)
Po myciu głowy - jeśli wcześniej nie nałożę kremu lub oleju na włosy - nie zbędna jest odżywka.
 Jak mam dużo czasu stosuję maski - nakładam na jakieś 20min i spłukuję, jak mam czasu mniej z pomocą przychodzą mi ekspresowe odżywki w sprayu.
Dzisiejszy post będzie więc dotyczył jednej z takich właśnie odżywek.

LOTON
Argan-Rapair dwu fazowa odżywka z olejkiem arganowym





OPIS PRODUCENTA:



Moja opinia:

Opakowanie:
Przezroczysta plastykowa butelka z wygodnym atomizerem,klasycznym dla kosmetyków tej marki.

Konsystencja i zapach:
Konsystencja 2 fazowa.Płynna z oleistą, przed użyciem należy wstrząsnąć w celu zmieszania się faz.
Zapach neutralny.

Stosowanie i działanie:
Nie mam zbyt wygórowanych wymagań jeśli chodzi o odżywki w sprayu. Lubię je mieć w swojej łazience na wypadek kiedy zapomnę lub nie mam czasu na nałożenie maski na włosy. Bałam się trochę tego,że jest dwufazowa, że przetłuści mi włosy jednak nic takiego nie miało miejsca.
Odżywka ma mi pomóc w rozczesaniu włosów po myciu, zapewnić im blask,miękkość i delikatność.
Ta odżywka mi to daje.
Nie mam żadnych zastrzeżeń, spełnia moje oczekiwania.

Ma pojemność 125ml, jak większość odżywek tego typu jest bardzo wydajna.
Jej cena to ok 10zł
Dostępność , na pewno w drogerii Natura 

Jeśli jak ja nie macie wygórowanych oczekiwań dla zwykłych odżywek w sprayu , 
możecie spróbować i tej.


Używacie odżywek w spray'u?
Jaka jest Wasza ulubiona?



poniedziałek, 25 lutego 2013

Evree - regenerujące serum do rąk

Hej :)
Za oknem dalej paskudnie,ale już chyba bliżej niż dalej do wiosny.
Przynajmniej mam taką nadzieję.
Dziś przychodzę do Was z recenzją serum do rąk , które to dostałam na spotkaniu w Suchej.

EVREE REGENERUJĄCE SERUM DO RĄK


Opis producenta:


Moja opinia:

Opakowanie:

Klasyczna dla większości kremów do rąk tubka, mieszcząca w sobie 50ml produktu.

Zapach i konsystencja:

Zapach dość neutralny bez żadnej wyraźniej nuty, kolor kremu biały a konsystencja bardzo treściwa, gęsta.



Stosowanie i działanie:

Ja osobiście ten krem stosuję tylko na mrozy. Podczas używania da się wyczuć glicerynę dającą niezły poślizg. Po wysmarowaniu rąk faktycznie jest wyczuwalny delikatny film na dłoniach jednak nie jest on typowo tłustym filmem. Kiedy umyję ręce film nadal zostaje, mam wrażenie długiej ochrony moich dłoni.
Coś jak nie widzialne rękawiczki.
Przy minusowych temperaturach, sprawdza się idealnie.Chroni skórę dłoni przed mrozem i przesuszeniem.
Wystarczy naprawdę niewielka ilość do wysmarowania dłoni, jest bardzo wydajny.


Cena i dostępność:

ok8zł za 50ml
dostępny w rossmanie

Polecam spróbować

Jaki jest Wasz ulubiony krem do rąk?

niedziela, 24 lutego 2013

O moich szminkach zdjęć kilka...

Jak byłam mała miałam 3 postanowienia, że jak będę "duża" to:

-Będę nosić mini
-Będę chodzić w butach na szpilce i one będą stukać fajnie na klatce schodowej
-Będę malowała usta czerwoną szminką

Taaa, ludzie dorastają, czasy się zmieniają jestem duża i co?
Mini nie noszę - jeśli już to krótkie spodenki a sukienki to jakieś 5cm przed kolano :)
Buty na obcasie? słabo, moje własne 175cm mi wystarczy, czasem może jakaś koturna ale na pewno nie szpilki.
Czerwona szminka ? no właśnie jakoś do niej też dosyć ciężko mi się przekonać, moje 25 lat życia stawiam głównie na błyszczyki czy szminki w kolorze nude
Czerwienie na bardzo specjalne okazje i do nich tylko tusz do rzęs.

Bardzo lubię kolory, ale na oczach a nie na ustach, nie wiem czemu ?

Ostatnio robiąc przegląd w moich kosmetycznych zbiorach natknęłam się na kilka szminek i mocno kolorowych błyszczyków,to właśnie o nich będzie dzisiejszy post.



Już na zdjęciu widzę, że brakuje kilku z moich "ustowych" zasobów , ale co tam.
Nie jestem szminkową maniaczką, więc przedstawię tylko tą dziewiątkę.

/Na początku przepraszam , że gdzie nie gdzie usta są nie równo pomalowane, zdjęcia były robione dość na szybko, wieczorem i specjalnie dla potrzeb tego postu/

Najczęściej przeze mnie używana i uwielbiana to Celia Nude 604, którą już chyba każda z Was zna.
Połączenie jasnej,naturalnej pomadki i błyszczyka to jest coś co lubię najbardziej.



Następnie druga szminka jeśli chodzi o częstotliwość używania to Sephora zakupiona na wyprzedażach w tym roku, Sephora 18.
Ciemniejszy i mniej błyszczący niż Celia nudziak.



Kolejna szminka też marki Sephora, jednak już nie nudna a bardziej błyszcząca i do tego różowa. Kojarzy mi się z perłową pomadką Nivea ale z większą zawartością różowego pigmentu.
Sephora Maniac N*13



Z używanych przeze mnie jeszcze w ostatnim czasie pomadko-błyszczyków jest
Bell Lip Tint nr 1 , pomimo swojego jakże żywego koloru nie mogę o nim zapomnieć.
Jego największym plusem jest trwałość!
Mogę jeść, pić czy palić a on trzyma się na ustach niemal cały dzień! 
Na początku jest błyszczący, później staje się matowy - jak na zdjęciach.Jeśli komuś
zależy na blasku musi wspomagać się bezbarwnym błyszczykiem.
Czasem nakładam minimalną ilość tylko po to by troszkę podkręcić kolor moich ust.



I jeszcze jedna twarda sztuka firmy Eveline
To chyba też miało być coś w stylu Lip Tinta z Bell, 
Eveline Super Long Lasting 16h nr 116
Owszem jest trwała, ale Bell nie przebije.
Co ciekawe kolor na aplikatorze i przy początkowej aplikacji jest jaśniejszy a po chwili na ustach ciemnieje.
Plusem jest to ,że pomadka zachowuje połysk a nie jak w przypadku LT Bell matowieje.
Co do trwałości to u mnie jakieś 2-3h i niestety ale odbija się np. na papierosach czy szklance.



Teraz kolej na 4 ostatnie pomadki, które użyłam po raz pierwszy na potrzeby tej notki.

Pierwsza z nich to Rimmel 303 Apocaliptic.
Wygląda bardzo ładnie, mocno się błyszczy ale niestety kolor zupełnie nie mój, najprawdopodobniej poleci w świat.
Bardzo fajny aplikator i opakowanie.


Kolejna szminka jest od Madame Lambre.
Po pierwsze opakowanie - bardzo ciekawe , wzorzyste wykonane z grubszego jakby kartonika.
Madame Lambre 07
kryje w sobie pomadkę o dość ciemnym kolorze, pierwsze wrażenie z opakowania -
"nie dla mnie", jednak po pomalowaniu nim ust zaczynam się do niej przekonywać.


Teraz czas na szminkę , która totalnie nie trafiła w mój gust kolorystyczny i nie ma opcji żebym się nią pomalowała gdziekolwiek.
Golden Rose 56

I jeszcze 2 ostatnie, do których pomału się przekonuję.
Pierwsza z nich to Safira Lip-Stick 04
delikatny różowo jakiś kolor, delikatny połysk.. hm ?



I ostatnia, jest chyba nowością marki Astor.
Astor Heidi 005 ARTY , to chyba nowość nie dostępna jeszcze w sklepach.
Jak dla mnie kolor też dość intensywny, jednak coś mnie do niej ciągnie, więc będziemy się ze sobą oswajać.


Podsumowując, najlepiej bo naturalnie czuję się w nudziakach.
Lubię błysk ale bardziej na oczach niż na ustach.
Staram się przekonać do kolorowych szminek bo jak nie teraz to kiedy?
Jednak są takie, którym mówię stanowcze NIE.

A jak u Was się miewają kolorowe upiększacze ust?




sobota, 23 lutego 2013

Walczę z niedoskonałościami ... kwasami

Hej :)
Zaczęło się od kremu z kwasami firmy Clarena o którym pisałam TUTAJ. Krem ten w bardzo dużym stopniu przyczynił się do znacznej poprawy stanu mojej skóry. Jednak nie powinnam używać cały czas kremów o takich samych kwasach, więc po zużyciu ostatniej kropli Clareny wzięłam się za używanie kremu Gerovital.

Na czym polegają moje nie doskonałości? 
Otóż największym moim problemem są rozszerzone pory na nosie i jego okolicach oraz na brodzie , do tego dochodzą okazjonalne "niespodzianki". 

Clarena dotknęła więc dna i zaczęły się kolejnego kremu , który ją zastąpi. Wybór padł na krem firmy Gerovital ze względu na to ,że posiada w swoim składzie kwasy jednak inne od kremu C. 

GEROVITAL PLANT
Krem przeciw niedoskonałościom skóry 
20-45lat
Kwasy owocowe,masło kakaowe, Olej sojowy, Jojoba, Sootex



Opis producenta:

Specjalny produkt przywracający blask i ujednolicający wygląd skóry z przebarwieniami, z nierówną pigmentacją i z bliznami potrądzikowymi. 
Krem ma kompleksowe działanie:
*rozjaśnia istniejące plamy i usuwa warstwę martwych komórek, dzięki działaniu kwasów owocowych;
*zapobiega powstawaniu plam i przyspieszonemu starzeniu się skóry;
*przedłuża efekt rozjaśnienia dzięki przeciwutleniającemu, antystresowemu, organicznemu wyciągowi z szarotki;
*nawilża i odżywia skórę, odbudowuje warstwę ochronną na jej powierzchni, dzięki olejkom roślinnym z kakao, soi i jojoby;
*odbudowuje spójność i zdrowy wygląd skóry, dzięki wyciągowi z Boswellii Serrata.

Skład:

Aqua,Cetearyl Alcohol,Sodium Cetearyl Sulfate,Glycine Soja Oil,Simmondsia Chinensis Seed Oil,Glycolic Acid,Glycerin,Triethanoiamie,Sodium Polyacrylate, Hydrogenated Polydecene, Trideceth-6,Glyceryl Stearate,Theobroma Cacao,Seed Butter,Dimethicone,Phenethyl Alcohol, Caprylyl Glycol, Dipropylene Glycol,Boswellia Serrata Resin Extract, Ceteareth-20,Parfum,Titanium Dioxide,Aluminum,EDTA,Leontopodium Alpinum Extract, BHA.



MOJA OPINIA:

Opakowanie:

Produkt znajduje się w tubce, tubka w kartoniku a kartonik jest oryginalnie zafoliowany - u mnie kartonika już brak bo przed robieniem zdjęć został wyrzucony.
Krem jest w wygodnej 50ml tubce , design biało zielony przywołujący na myśl coś naturalnego.

Konsystencja i zapach:

Zwarta, gęsta w białym kolorze. Pomimo swojej gęstości bardzo dobrze się rozsmarowuje.
Zapach delikatny,neutralny nie utrudniający nakładania kosmetyku na twarz.

Stosowanie i działanie:

Kremu używam na noc i na dzień pod podkład. Przy pierwszym użyciu gdy zobaczyłam konsystencję bałam się zapychania i wałkowania przy nakładaniu podkładu. Nic takiego nie miało miejsca. Skóra po nałożeniu kremu jest idealnie wygładzona i nawilżona.Nie zapycha. Podkład trzyma się bardzo dobrze, nie wałkuje się.
Dzięki treściwej konsystencji wystarczy mniejsza ilość do wysmarowania całej twarzy, więc będzie wydajny mam jednak nadzieję ,że nie jakoś bardzo gdyż max w kwietniu chciałabym zakończyć używanie kremów z kwasami.
Krem fajnie poprawia koloryt mojej skóry, dla mnie super ponieważ skóra "byłego" palacza i rozszerzone pory tego wymagają.
Ogromnym plusem i zachętą do wypróbowania tego produktu jest cena
ok 20zł za 50ml za krem do twarzy to naprawdę mało
Clarena np była prawie 4 razy droższa.

Postaram się namówić brata - ma problem z trądzikiem i bliznami po nim- na pomoc mi w zużyciu tego kremu.
Wtedy zobaczę jak radzi sobie z bliznami.

Co do dostępności na pewno jest w Naturze - widziałam tam ostatnio całą serię tych kosmetyków.

Używałyście tego kremu?
Jak u Was się spisuje?






piątek, 22 lutego 2013

Bingo Spa Szampon Borowinowy i 7 ziół

U mnie w domu najszybciej i najczęściej denko pojawia się w peelingach do ciała i w szamponach.
Peeling wykonuję codziennie a głowę myję codziennie lub co dwa dni, oprócz kosmetyków mieszkających na półce w mojej łazience mam jeszcze kosmetyki mieszkające w łazience u M. najczęściej kosmetyki z tych 2 łazienek się nie dublują, stąd możliwość recenzji kilku szamponów w podobnym czasie. Dziś więc chciałam Wam napisać kilka słów o szamponie borowinowym z firmy Bingo Spa.


BINGO SPA
Szampon borowinowy i 7 ziół



Opis producenta:



Skład:



Moja opinia:

Opakowanie:

Opakowanie tradycyjne jak dla większości szamponów tej firmy.Plastykowa butelka z aluminiową zakrętką.
Etykiety na opakowaniu papierowe - łatwe do zabrudzenia czy zmoczenia co później nie wygląda estetycznie. Aluminiowa zakrętka nie ułatwia nam odkręcenia szamponu.

Konsystencja i zapach:

Konsystencja żelowa, półpłynna ale nie zbyt wodnista. Zapach lekko ziołowy przyjemny dla nosa.
Kolor czerwonawy.


Stosowanie i działanie:

Szampon jak szampon, więc specjalnie rozpisywać się nie będę.
Jak używać - wiadomo.
Dobrze zmywa oleje i kremy z włosów.
Jest dosyć wydajny, no cóż konsystencja mocno żelowata mówi sama za siebie, nie wielka jego ilość pozwala mi na dokładne umycie włosów i wiele obfitej piany.
NIE występuje mi po nim łupież, jak to zwykle bywa po szamponach DROGERYJNYCH, co zaliczam oczywiście na plus tego szamponu.
Niestety jeśli nie użyję oleju czy kremu na włosy przed myciem, lub żadnej odżywki po myciu,  to włosów po nim nie rozczeszę jak to było w przypadku szamponu MIGDAŁOWEGO.
Ale, włosy po zastosowaniu tego szamponu są lśniące i miłe w dotyku. Nie będę się czepiać tego rozczesywania bez odżywki do włosów ponieważ tak naprawdę tylko po szamponie migdałowym dały się bez odżywki rozczesać.

Podsumowując:

Plusy:
-Wydajność
-zapach
-brak występowania łupieżu
-łatwa zmywalność olei i kremów z włosów

Minusy:
-Opakowanie - papierowe etykietki i aluminiowa zakrętka 

Co do ceny i dostępności produktu
Szampon jest dostępny na pewno na stronie producenta za 10zł za 300ml KLIK
A także w sklepach Auchan,Tesco i małych sklepikach , które prowadzą sprzedaż kosmetyków Bingo Spa

Generalnie jestem na tak :)
Jest tak wydajny , że starczy na długi długi czas zwłaszcza,że używam na przemiennie z innymi  a w kolejce jeszcze kilka szamponów czeka.
Ja ze swojej strony Wam napiszę, że jak większość produktów Bingo Spa do włosów , ten szampon też jest wart wypróbowania.

Pozdrawiam :)



środa, 20 lutego 2013

Jest Was już 500 ! Dziękuje :-)

Hej, wchodzę dziś na bloga patrzę a tu co?
Jest Was już 500 !
















Patrzę i patrzę i nie mogę uwierzyć :)
Bardzo Wam dziękuję, jest to dla mnie ogromna motywacja by pisać dalej.
Pomimo tego , że w ostatnich tygodniach trochę zaniedbuję bloga z powodów osobistych , które i tak większość z Was zna :) Wy dalej jesteście ze mną :)

Ponieważ 500 obserwatorów nie jest "byle jaką" liczbą postanowiłam zrobić dla Was mały konkurs, 
szczegóły niebawem 
Pozdrawiam 
Nika_87


Łączna liczba wyświetleń