Każdy z nas, ma czasem takie chwile , kiedy jego skóra jest spragniona nawilżenia, włosy tracą elastyczność , dłonie proszą o ukojenie a cerze przydałoby się więcej blasku.
To ewidentnie znak , że czas na MULTIMASKING z Garnier i Mixa.
Każdy z nas, ma czasem takie chwile , kiedy jego skóra jest spragniona nawilżenia, włosy tracą elastyczność , dłonie proszą o ukojenie a cerze przydałoby się więcej blasku.
To ewidentnie znak , że czas na MULTIMASKING z Garnier i Mixa.
Kiepsko coś w maju poszło, ale za to może w czerwcu będzie lepiej 😂
Kolejnym produktem , który od razu wzięłam do testów z ostatniego pudełka Pure Beauty było serum do włosów od Bioelixire.
Trochę z sentymentu, bo pamiętam jak bardzo dawno temu używałam jakiegoś serum z jedwabiem do włosów przed prostowaniem. A kiedy to było, że prostowalam włosy na codzień to nawet nie chce liczyć 😜.
Miałam zrobić tylko post na Instagramie o tych nowościach, ale w trakcie robienia zdjęć zmieniłam zdanie. Za dużo chcę Wam o nich napisać 😅. Nowości z dzisiejszego wpisu trafiły do mnie dzięki współpracy barterowej z Pure Beauty , za co jestem wdzięczna ❤️. Pudełko zostało stworzone jak sami widzicie we współpracy z L'Oreal Paris , już Wam pokazuję co znalazłam w środku.
Czas pokazać bardziej, co spodobało mi się z ostatniego pudełka Pure Beauty tak mocno, że wskoczyło do łazienki od razu. Jak wiecie w kwestii wyborów dezodorantow jestem bardzo ostrożna, bo nie wszystkie na mnie dzialaja. A jak już działają to nie mogę cały czas używać tego samego bo jakby przestaje działać po jakimś czasie . To akurat nie jest problem,bo lubię testowac nowe produkty. Tak więc dziś na tapecie dezodorant od Vis Plantis.
Czas na kolejny 19-ty , tym razem maj choć pogoda raczej jesienna niż majowa. No ale skoro 19-ty, to kolejne pudełko Pure Beauty, które spieszę Wam zaprezentować 🩷. Floral Delight to piękna, kwiatowa grafika pudełka w odcieniach błękitu, różu i fioletu a co w sobie skrywa przeczytacie i zobaczycie poniżej.
Jak narazie całkiem nieźle mi idzie z regularnym robieniem zdjęć zużytych produktów, a co za tym idzie publikowaniem już 4 denka w tym roku. Właśnie dziś zaczęliśmy maj, ja jestem w pracy a post się publikuje. Oto co zużyłam w kwietniu.
Jak wiecie uwielbiam peelingi. Wszelakie, do każdej części ciała. Do skóry głowy także i do niej to najbardziej te bez drobiowe, enzymatyczne, kwasowe. Taki właśnie miał być bohater dzisiejszego wpisu znaleziony w ostatnim pudełku Pure Beauty.
Ostatnio mam fazę na wzmożoną pielęgnację stóp. Tak dobrze czytacie, post o kremie do rąk a ja Wam tu o stopach 😂. Z rękami problemów nie mam , namiętnie w każdej wolnej chwili smaruję je kremem i dają radę. Natomiast , kiedy tylko zobaczyłam ten krem w ostatnim pudełku Pure Beauty od razu pomyślałam, że mogę go używać do stóp skoro jest taki treściwy, no i do rąk przy okazji.
Jest i ono, duże i piękne , nawiązujące ewidentnie do świąt wielkanocnych pudełko Pure Beauty z uroczym króliczkiem 🐰. Śliczna kolorystyka pudełka wraz z puchatym zwierzaczkiem kryje w sobie ciekawe, nie znane mi dotąd produkty, więc zapraszam na prezentację.
Czy wiesz, że kiedy bariera ochronna skóry zaczyna tracić wilgoć szybciej , niż powinna , skóra z czasem staje się mniej elastyczna i sprężysta czego skutkiem jest przesuszenie i utrata blasku?
Mniej znaczy więcej, zwłaszcza w pielęgnacji!
Mam takie szczęście, mieć koleżankę kosmetyczkę i podolożkę. Podrzuca mi czasem fajne pomysły, na kosmetyki które sprawdzają się w domowej pielęgnacji . Chwaliła peeling o którym Wam napiszę w dzisiejszym poście, a że w fajnej cenie go dorwałam na Vinted to kupiłam na spróbowanie. Jak wiecie od lat jestem wierna peelingowi do stóp od Nacomi. Kupuje go w promocji w Hebe poniżej 15zl za opakowanie i jest fajnie. Ten z dzisiejszego postu dorwałam za niecałe 30zl z wysyłką a gramaturę ma dwa razy większa niż Nacomi ,więc finansowo wyszło na to samo .
W końcu wiosna 😅 ogólnie nie mam nic do żadnej z pór roku jakie się przewijają, ale to wiosna nastraja mnie najbardziej optymistycznie. Wszystko się zieleni, budzi się do życia. Dni są coraz dłuższe i pojawia się coraz więcej słońca 🥹🥰🥹 .
Patrzcie co udało mi się zdenkować w marcu.
Bohaterem dzisiejszego wpisu jest maska , którą znalazłam w ostatnim pudełku Pure Beauty. Od dłuższego czasu do mycia moich włosów stosuję metodę OMO, za każdym właściwie razem, poza dniami kiedy nakładam po myciu na włosy hennę lub kiedy chce zrobić peeling skóry głowy. OMO w moim przypadku to przed myciem na suche włosy mniej więcej od ucha w dół maska na kilkanaście minut a czasem nawet godzinę, potem pod prysznicem spłukanie maski i nałożenie i wsmarowanie w skórę głowy szamponu, spłukanie. Ponowne nałożenie i wsmarowanie szamponu na skórę głowy , który zostawiam na 5 min i w tym czasie nałożenie od ucha w dół odżywki i także zostawienie na 5 min. Brzmi bardziej skomplikowanie niż jest, zapewniam. To już taka moja rutyna. Do pierwszego O używam zawsze maski a do drugiego odżywki. Tą maskę stosowałam właśnie do pierwszego O.
Jak już wiecie, od kiedy mieszkamy w domu i mamy prysznic zamiast wanny to wszelkie produkty pod prysznic schodzą u nas jak woda. Na szczęście dla mnie, nie muszę mieć żeli osobnych damskich i męskich, bo mąż mój używa to , co aktualnie znajduje się pod prysznicem. Przez to też, produkty tego typu schodzą u nas w dużej ilości. Każdorazowo, więc jak znajduje w pudełku Pure Beauty jakieś myjadło jestem zadowolona, bo wiem , że szybko znajdzie ono u nas zastosowanie. Tym razem było to mleczko do kąpieli i pod prysznic o którym dzisiaj coś Wam napiszę.
Mamy już 19 marca czyli zostały 2 dni do kalendarzowej wiosny. Jak wiosna , to znaczy że już coraz dłużej będzie jasno czyli coś na co czekam 💜
Spieszę do Was z informacją, która jest ważna myślę dla takich maniaków Garnier i Mixa jak ja. Skorzystaj z super promocji w drogeriach Rossmann!
W dniach 06.03. – 21.03. Garnier serum VitaminC, Mixa Lab serum oraz Garnier Fructis – szampon Goodbye Damage kupisz w niższej cenie!
Psssst… Nie przegap tej okazji!
Kolejny miesiąc zleciał jak z bicza strzelił, oznacza to , że jeszcze 21 dni - 3 tygodnie do kalendarzowej wiosny. Nie mogę się doczekać aż wszystko się zazieleni 🌷
A tym czasem zapraszam na post z denkiem, czyli z kosmetykami jakie zużyłam w lutym.
Drugi produkt z pudełka Pure Beauty Love Me Tender, który od razu wylądował w łazience jest to żel pod prysznic marki Vianek. Żele jak i peelingi do ciała to u mnie na równi z szamponem i odżywką kosmetyki pierwszej potrzeby. Zużywam ich zdecydowanie najwięcej dlatego każdorazowo gdy znajdują się jakieś w pudełku - bardzo się z tego cieszę. Z serii prebiotycznej miałam już kilka kosmetyków , żel także ale inny , prawie rok temu 😅.
Wraz z ostatnim pudełkiem Pure Beauty Love Me Tender w moje łapki wpadła masa nieznanych mi dotąd produktów. O ile same marki , które były w boxie znam o tyle konkretne produkty mam po raz pierwszy. Nikogo nie zdziwi chyba fakt, że pierwsza rzecz , którą wzięłam do testów od razu jest peelingiem do ciała. Peelingi kocham pod każdą postacią i do każdej części ciała, z Ziaja całkiem niedawno miałam peeling , który bardzo ładnie się u mnie spisywał , więc tym bardziej zainteresował mnie ten o zapachu czekolady i kawy. Jeśli jesteście ciekawi jak się u mnie sprawdził, zapraszam do dalszej części wpisu.
Nie skłamię jak powiem, że ten box ma najpiękniejszą grafikę pudełka jaką do tej pory widziałam. Co miesiąc się nimi zachwycam, ale ta przerosła moje oczekiwania. Nie bez znaczenia jest pewnie fakt, że jestem totalną kociarą 💜.
Zaraz Wam pokażę jakie cuda skrywało to piękne pudełko.
Wykreuj zniewalająco wyraziste, gęste rzęsy za pomocą THE ONE Pump&Plump od Oriflame: tuszu, który nadaje każdemu rodzajowi rzęs najwyższy poziom objętości za jednym pociągnięciem szczoteczki.
Moje rzęsy z natury są dość rzadkie i krótkie, także poszukuje dla siebie zawsze tuszy pogrubiających i zwiększających objętość. Jestem fanką szczoteczek silikonowych, gdyż one pozwalają mi na precyzyjne nałożenie tuszu.
Drugi produkt z pudełka Pure Beauty Silent Night , który zainteresował mnie również od razu , to także peeling. Tym razem do twarzy no i enzymatyczny.
Jest i pierwsze denko w tym roku, kilka kosmetyków wykończyłam i do sporej części z nich z chęcią wrócę.
W ostatnim pudełku Pure Beauty pierwszy produkt, który od razu wylądował w łazience w celach testowych, był oczywiście peelingiem do ciała. Nie mogło być inaczej 😁.
Jest i 19 , tym razem stycznia. Czas więc na prezentację ostatniego pudełka Pure Beauty, które wpadło w moje łapki ❤️. Piękna zimowa grafika boxa przyciąga spojrzenia, a co kryje w środku?
Nowy rok nie zaczął się dla mnie zbyt przyjemnie, szykują mi się zmiany w pracy do których chyba nie koniecznie jestem gotowa. Z drugiej jednak strony od kilku lat czekam na kopniaka , który popchnie mnie do tego by pozmieniać coś w życiu. Może to jest ten czas?
Chyba właśnie, aby umilić mi styczeń dostałam pudełko od Pure Beauty, które powstało we współpracy z Garnier. Pudełko o nazwie Veganuary, mające na celu zachęcić nas do świadomego używania wegańskich kosmetyków. Tak więc, czytamy składy kochani :)
Przemyślane zakupy w trosce o środowisko to nie wiele a jednocześnie tak wiele co możemy zrobić dla otaczającego nas świata.
Czas na ostatnie denko minionego ,2024 roku , szału brak, ale jak już wspomniałam niejednokrotnie, każde puste opakowanie mnie cieszy.
Jedno z postanowień około kosmetycznych na nowy rok, to więcej denka, większe zużycia i mniej zakupów zapasów.
Mamy zimę, a jak zima to koniecznie krem do rąk. W sumie cały rok namiętnie ich używam 😅 dlatego kiedy znajduje je w pudełku Pure Beauty zawsze jestem zadowolona. Zwłaszcza , jak znajduje taki , którego jeszcze nie miałam przyjemności wcześniej stosować.