Nie stosowałam wiele miceli, bo na razie mam za sobą tylko dwie przygody z nimi.
Pierwsza i bardzo udana z micelem Perfecta oraz druga kompletna klapa z micelem Oeparol.
Niestety micel Corine chyba zaliczę do tej drugiej "przygody".
Tak oto wygląda:
taki ma skład:
Zacznę może od samego opakowania. Tu mi się bardzo podoba, wygodna 125ml buteleczka z fajnym zamknięciem - przyciskanym - klikanym dziubkiem daje pewność ,że nic nam się nie wyleje nawet w pozycji leżącej.
Co do składu się nie wypowiem, bo nie przepadałam za chemią kosmetyczną :)
Natomiast sam micel jak opisuje producent ma służyć DO DEMAKIJAŻU OCZU.
No niby fajnie, problem jest taki ,że szczypie w oczy. Kurcze kolejny , który szczypie mnie w oczy!
Dodam ,że nie mam problemów jakiś z oczami, nie noszę soczewek. Jak narazie jedynie Perfecta i miniaturka Biodermy nie piekła w oczka :(
Bardzo dobrze zmywa makijaż oka - baze, cienie, eyelinery, tusz... Ale szczypie a tu chyba nie o to chodzi..
Niestety ale to dla mnie minus nie do przeskoczenia..Zawiodłam się i napewno produktu nie kupię. Jednak zużyję go do końca, zmywam nim twarz co jakiś czas zmywając też oczy i sprawdzając czy może jednak dziś szczypać nie będzie...
Ale na szczęście już się kończy a w kolejce czeka kolejny micel do testów, który może w końcu mnie zadowoli.
Macie jakiś sprawdzony, polecany i NIE SZCZYPIĄCY W OCZY płyn micelarny?