Uwielbiam kolorowe makijaże. Zwłaszcza w lecie, kiedy nie chce mi się ze względu na temperaturę za oknem robić full makijażu, wtedy stawiam na kreski. Najczęściej kolorowe , letnie kreski na powiekach.
Więc co tu się dziwić , że jak zobaczyłam kilkanaście dni temu w naturze limitowankę Essence pierwsze co to capnęłam turkusowy, żelowy eyeliner :)
Cena była nie wielka bo bodajże 10,99 za eyeliner wraz z pędzelkiem. Eyelinery essence, te klasyczne czarny, brązowy czy ciemno zielony, bardzo lubię. Za konsystencję, za trwałość i za cenę, czy to dziwne , że tego samego spodziewałam się po ich limitowanym turkusowym bracie?
Czy zdał egzamin?
Same zobaczcie
Essence Vintage District
gel eyeliner
Zobaczcie jaki śliczny i intensywny turkusik
Szkoda, że tylko w opakowaniu
Nałożony bezpośrednio na skórę, jedną tylko warstwą i bez żadnej bazy jak widać wyżej wygląda koszmarnie :( nawet serduszko wyszło jak słabo napigmentowana ciapa...
Na oku troszkę lepiej, ale jedna warstwa to za mało, a bez bazy gra nie warta świeczki :(
Eyeliner nałożony na powiekę bez bazy trzyma się u mnie przy dobrych wiatrach godzinę ! Toż to jakieś kpiny, bo dojazd do pracy zajmuje mi czasem więcej czasu.
Nie dość , że wytrzymuje tak krótko to jeszcze schodzi z powieki w nie estetyczny sposób się rozmazując..
Nałożony na bazę (ostatnio u mnie na tapecie baza dax cashmere o której napiszę może po majówce) wytrzymuje ok 7-8godzin, więc nie jest tak źle. Jednak ja bazy pod cienie używam jak nazwa wskazuje pod cienie, jeśli maluję tylko kreski nigdy nie stosowałam bazy bo dotychczas nie było takiej potrzeby.
Mam podobny odcień eyelinera w żelu inglot, i on bez bazy trzyma się na powiekach tyle co ten na bazie albo nawet dłużej, więc da się.
Niestety ale nie jestem zadowolona z tego eyeliner.
Na plus jest kolor w opakowaniu, cena i pomysł z dodaniem pędzelka, którym robi mi się całkiem nie złe kreski. Na minus jednak kolor na skórze, konieczność pomalowania kilku warstw by wydobyć intensywność koloru czyli słaba pigmentacja oraz bardzo słaba trwałość.
Na szary eyeliner z tej limitki też miałam chrapkę ale podziekuję. Czemu standardowe eyelinery essence są cudowne a ta limitowanka to kicz?
Chyba,że u Was się sprawdziła?
Nie dość , że wytrzymuje tak krótko to jeszcze schodzi z powieki w nie estetyczny sposób się rozmazując..
Nałożony na bazę (ostatnio u mnie na tapecie baza dax cashmere o której napiszę może po majówce) wytrzymuje ok 7-8godzin, więc nie jest tak źle. Jednak ja bazy pod cienie używam jak nazwa wskazuje pod cienie, jeśli maluję tylko kreski nigdy nie stosowałam bazy bo dotychczas nie było takiej potrzeby.
Mam podobny odcień eyelinera w żelu inglot, i on bez bazy trzyma się na powiekach tyle co ten na bazie albo nawet dłużej, więc da się.
Niestety ale nie jestem zadowolona z tego eyeliner.
Na plus jest kolor w opakowaniu, cena i pomysł z dodaniem pędzelka, którym robi mi się całkiem nie złe kreski. Na minus jednak kolor na skórze, konieczność pomalowania kilku warstw by wydobyć intensywność koloru czyli słaba pigmentacja oraz bardzo słaba trwałość.
Na szary eyeliner z tej limitki też miałam chrapkę ale podziekuję. Czemu standardowe eyelinery essence są cudowne a ta limitowanka to kicz?
Chyba,że u Was się sprawdziła?