Pomimo,że od pewnego czasu większość współprac odrzucam na nią się zgodziłam ze względu na asortyment sklepu.
Mało u mnie naturalnych produktów, takich w 100% naturalnych właściwie nie miałam wcale.
Pozwolono mi samej wybrać produkty do testów więc skusiłam się na produkty, które moim zdaniem najbardziej mi się przydadzą zwłaszcza jako początkującej w świecie naturalnych surowców kosmetycznych.
Skusiłam się na
Półprodukty wybrałam sobie sama na podstawie informacji zawartych na stronie o każdym z nich.
Na pierwszy ogień wrzucam moje osobiste odczucia na temat stosowania
Glinki Czerwonej
z
Hydrolatem Oczarowym.
Mój pierwszy raz:
Po wyczytaniu różnych mądrych rzeczy na temat w/w półproduktów na stronie Manufatura Kosmetyczna min.
"
Hydrolat Oczarowy, nazywany wodą oczarową, to znakomity naturalny tonik do cery problematycznej, trądzikowej, wymagającej delikatnej pielęgnacji. Oczyszcza, a jednocześnie wzmacnia delikatną, alergiczną skórę. Szczególnie polecany do pielęgnacji cery zanieczyszczonej, z zaskórnikami, a jednocześnie naczynkowej, wrażliwej."
oraz
"Glinka Czerwona polecana jest szczególnie do pielęgnacji cery mieszanej i tłustej a zarazem wrażliwej, w tym naczyniowej. Łagodzi objawy trądziku różowatego. Stymuluje mechanizmy naprawcze skóry. Poprawia krążenie krwi i limfy."
postanowiłam połączyć oba produkty w maseczkę glinkową.
Kulturalnie zmieszałam wg instrukcji na stronie glinkę z hydrolatem tak by uzyskać konsystencję gęstej śmietany i ciap na buźkę :)
Nałożyłam dość grubą warstwę a w pogotowiu trzymałam wodę termalną aby spryskiwać buzię by glinka nie wyschła w ciągu tych 15min.
Trochę zdziwiłam się jak po jakiś 10min zaczęły mnie piec policzki i zrobiło mi się gorąco na twarzy, poleciałam więc zmyć to ceglaste cudo.
To co zobaczyłam w lusterku bo zmyciu maski lekko mnie przeraziło, gdyż twarz była czerwona, ściągnięta i policzki mnie szczypały.
Ochlapałam lico więc zimną wodą i wsmarowałam serum intensywnie nawilżające , które buzia moja wypiła w ciągu niespełna minuty.
Zaczerwienienie znikło po kilku minutach a sam efekt zastosowania maski był super
pory ewidentnie zwężone,buźka oczyszczona tylko to pierwsze podrażnienie nie dawało mi spokoju...
Ale od czego jest internet i inne mądre głowy.
Wyczytałam,że fajnie jest nałożyć jakiś olej lub ich mieszaninę na twarz pod glinkę i postanowiłam zrobić....
Kolejne podejścia:
Do mieszanki hydrolatu oczarowego z glinką dodałam kilka kropel oleju
macadamia , spowodowało to po pierwsze wolniejsze wysychanie glinki na twarzy , po drugie nawilżenie skóry a po trzecie i najważniejsze brak podrażnienia i zaczerwienienia.
Efekt po zmyciu maski był super tzn pory zwężone, skóra dogłębnie oczyszczona a dodatkowo dzięki olejowi nawilżona no i oczywiście BRAK podrażnienia które wystąpiło u mnie po zastosowaniu samej glinki wymieszanej z hydrolatem.
Kiedy zobaczyłam , że z olejem jest inaczej, lepiej zaczęłam używać innych olei, efekt ten sam czyli super :)
I teraz nie wiem czym spowodowane było pierwsze podrażnienie, kiedy użyłam samej glinki z hydrolatem.
Czy to dla mnie za mocna naturalna mieszanka?
Dodatek oleju do mieszaniny diametralnie zmienił moje odczucia i naprawdę lubię tą glinkę :) I mam ochotę wypróbować inne.
Hydrolat też, czasem samodzielnie przemywam nim twarz jednak raczej go oszczędzając do glinki :)
Ahh bym zapomniała, dla czytelniczek mojego bloga od
Manufaktury Kosmetycznej
20% zniżki na glinki do końca lipca
z kodem
B1477
Mam w planach w najbliższej przyszłości zabrać się za
Spirulinę.
Czy ktoś jej używa? Jak polecacie nakładać w ramach maski na twarz by nie zrobiła mi kuku? Nie chcę ryzykować jak przy pierwszym podejściu z glinką :)