Uwielbiam kosmetyki w piance.
No może "kosmetyki" to za wiele powiedziane. Uwielbiam mydła w piance, i to te od BBW :D Pisałam o takim jednym tutaj, a jeszcze w zapasach jedno i czekam na kolejne 6 czy 7 ze wspólnego zamówienia BBW. Ale niestety nie o takim hicie jak mydełko BBW w piance będzie dzisiaj :(
Kiedyś zanim zaczęłam blogować używałam samoopalacza w piance z Dax'a i był super.
Myślałam , że wszystko co w piance będzie zasługiwało na moje ocho-achy.
Jak widać, nie.
Skarb Matki,
Femina
Pianka do higieny intymnej
Pianka, jak to zwykle bywa zamknięta w opakowaniu z pompką dzięki czemu jest fajna aplikacja produktu.
Opakowanie o pojemności 250ml.
Konsystencja, ano wyobraźcie sobie , że w postaci delikatnej pianki :D to lubię.
Nie podrażnia, a i to mi się zdarzało.
Nie wiem czy łagodzi infekcje, bo ostatnio na szczęście żadna się nie przyplątała.
I tyle dla mnie z plusów produktów.
Teraz minusy.
Żebym czuła się jakoś odświeżona, potrzebuję więcej niż 1 pompkę produktu najlepiej ze 3 co znacznie skraca wydajność.
Zapach, jak dla mnie zbyt chemiczny i intensywny. Bez sensu, kurczę w okolice intymne to ja jednak bez chemii proszę :-/
No i cena , ok 20zł to trochę za dużo jak za ten produkt. Zresztą nawet jakby kosztował połowę to ja dziękuję.
No nie wiem, nie odpowiada mi i już.
Pozostanę jednak wierna mojemu Lactacydowi.
Stosuję go od kilku lat, czasem próbuję czegoś innego
ale zawsze do niego wracam, nie ma sobie równych.