Ostatnimi czasy bardzo dużą uwagę przywiązuje do kosmetyków do twarzy. Moja pielęgnacja jest dość rozbudowana, mam pootwierane kilka produktów danego rodzaju - zresztą to samo jeśli chodzi o włosy - i używam tego, czego aktualnie domaga się moja cera. W końcu osiągnęłam wiek (35🙈) w którym doceniam , zamiast się złościć na to, że moja skóra jest gruba. Mam cerę mieszaną, strefa T wciąż tłusta a policzki lekko suche. Dzięki "gruboskórności" mam naprawdę nie wiele zmarszczek , właściwie chyba jedynie na czole i to sztuk 1 😁. Chcąc jednak jak najdłużej zatrzymać tą młodość, bawię się pielęgnacją domową. W ostatnim pudełku PureBeauty znalazłam olejowe serum do twarzy, które od razu powędrowało do łazienki. Mega lubię wszelkie oleiste formuły do twarzy, więc szalenie byłam go ciekawa. Zwłaszcza, że marka Herbapol kojarzy mi się raczej z herbatami aniżeli z kosmetykami. Jeśli Was też zaciekawiło to serum, zapraszam do dalszej części wpisu.
